Dwa dni później...
Zaraz po przylocie doktor Brzęczek włączyła komórkę, która od razu zaczęła grać Unchained Melody i wyświetlać numer Wasyla.
Przycisnęła aparat do ucha, starając się nadać swojemu głosowi uprzejmy i nie nerwowy ton.
- Słucham...?- zapytała, chociaż doskonale wiedziała co Wasyl jej powie.
Przez ostatni tydzień opiekował się nią jak zaaferowana kwoka trzęsąca się nad swoim kurczęciem.
Mało rozmawiali, w zasadzie zostawiał jej zakupy i sprawdzał, czy nic sobie nie zrobiła, ale sama świadomość, że jest obok niej była dziwnie kojąca. Po pocałunku w szpitalu nie wrócili już na ścieżkę wojenną, ale też nie zaczęli spijać sobie z dziobków. Na razie ich relacje były jak przedmiot zawieszony w próżni.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że wyjeżdżasz?- zapytał nie ukrywając złości. - Odwiózłbym cię na lotnisko, nie powinnaś sama prowadzić.
- Jestem już dużą dziewczynką i wykurowałam się na tyle, że mogę sama wsiąść za kółko. Nie potrzebuję ochroniarza Wasyl.-mruknęła lekko podirytowana a jednak dziwnie zadowolona.
Ktoś się o nią martwił, był wkurwiającym przyjacielem jej kuzyna, ale coś go do niego pchało. Pod płaszczykiem pierwotnych cech, rubaszności i ogólnymi cechami doprowadzającymi ją do furii, był ciepłym, czułym i opiekuńczym facetem.
- Brzęczek mieliśmy układ, zawieszamy broń. Mogłabyś chociaż raz posłuchać starszego i bardziej doświadczonego kolegi. - odciął się
- Starszy i doświadczony kolego, nie muszę cię powiadamiać o każdym moim kroku, tak samo jak ty mnie. Kapiszi? A tak na poważnie to sam rusz dupsko i zacznij ogarniać nowy kontrakt. Zapomniałeś, że jak darłeś paszczę po francusku to stałam obok ciebie.
- Znasz francuski?
- Na tyle, żeby domyślić się, że masz problemy. Rusz dupsko Wasyl bo stać cię na dużo. Pogadamy jak się zobaczymy. Pa niedźwiedziu!- ucięła rozmowę widząc wchodzącego na lotnisko Kubę.
Błaszczykowskiemu towarzyszył Piszczek wyglądający jak połączenie zakochanego kundla i upośledzonej małpy.
- Cześć Martynka.- uśmiechnął się, po czym od razu odebrał telefon wibrujący w kieszeni. Odszedł na bok szczerząc się do aparatu, jakby właśnie otrzymał wiadomość o transferze do niebiańskiej drużyny.
- Co mu jest? I dlaczego ma brudną twarz?- lekarka zauważyła, zapuszczany przez Piszczka zarost.
- Zakochał się chyba, nie wiem. - odpowiedział Kuba
- Akurat u niego to normalne. Aga w domu? Jak tam sobie żyjecie, moje gołąbeczki?-uśmiechnęła się szeroko.
Aga powiedziała mi, że masz rozmowę kwalifikacyjną. - zaczął kuzyn .- Nic nie mówiłaś, że chcesz przenieść się ze stolicy. Babcia panikuje,że się nie odzywałaś a Antek groził, że wróci z Londynu i przywoła cię do porządku.
- Babcia i mama zawsze panikują, miałam nawał roboty.- skłamała gładko.
- Nigdy nie miałaś, aż tyle roboty, żeby nie zameldować się na rozmowę z rodziną. Tina coś kręcisz i bardzo mi się to nie podoba. - Kuba zabrał jej bagaż zmierzając do wyjścia, Piszczek szedł dwa metry za nimi, nadal szczerząc się do iphone'a.
- Ludzie ja mam dwadzieścia dziewięć lat. Babcia nadal traktuje mnie jak małe dziecko.
- Babcia cię kocha. - objął ją ramieniem.- Piszczek skończ gadać i chodź do samochodu.
Blondyn niechętnie zakończył rozmowę.
- Kuba, przeproś Agę. Muszę coś załatwić. - powiedział dość enigmatycznie. - Zobaczymy się jutro na treningu. Pa Martynko- pocałował lekarkę wsiadając do swojego Audi.
Dwadzieścia minut później zaparkował przed swoim domem, machając stojącej przed drzwiami frontowymi Emilii.
- Kochanie.- przytuliła się do niego całując namiętnie w usta.
- Witaj.- oddał pocałunek próbując jednocześnie otworzyć drzwi frontowe. Wpadli do środka biegnąc w stronę sypialni.
Godzinę później Emilia leżała wtulona w umięśniony tors obrońcy, gładząc go delikatnie opuszkami palców. Łukasz głaskał ją delikatnie po ciemnych lokach.
Zakochałem się.- pomyślał uszczęśliwiony. Emilia okazała się być dobrą i zabawną dziewczyną, przeprosiła Agnieszkę a ten idiota Lewy nie zasługiwał na nią.
- Musimy powiedzieć Lewemu o nas.- zaczął delikatnie, Emilia zerwała się jak oparzona. W jej zielonych oczach widać było strach przed wyjawieniem chłopakowi prawdy.
- Nie możemy!- jęknęła- On mnie zabije, ty nie wiesz jaki jest Robert!
- Przecież to kawał tchórza.- syknął blondyn.- Skoro cię zdradzał, to nie zasługuje na ciebie kochanie.- przytulił ją do siebie.
- Na razie nic nie mówmy. Błagam Łukasz, musimy jeszcze ukrywać nasze uczucie.- spojrzała na niego swoimi wielkimi oczami w których tonął bez reszty. - Kochał ją i gotów był ją bronić aż do samego końca.
- Dobrze, na razie nic nie powiem.- pocałował ją w czubek głowy.- Może coś zjemy?- zmienił temat.
- Chętnie.- uśmiechnęła się z wdzięcznością.
*Dom Kuby i Agnieszki
Aga przygotowywała spaghetti, Kuba kroił jarzyny na sałatkę a tymczasem Martyna obserwowała z zadowoleniem zakochanych.
- Wyglądacie jak zakochane gołąbeczki, spijacie sobie z dziobków a to miód na moje serce.- uśmiechnęła się ogryzając marchewkę.
Kuba wyszczerzył zęby w uśmiechu, cały aż spuchł z dumy.
- Mamy dla ciebie dobrą wiadomość w sumie to fakt, że jesteś w Dortmundzie jest nam bardzo na rękę. Trzeba tylko ściągnąć Wasilewskiego.
Lekarka na dźwięk nazwiska swojego wybawcy zbladła lekko, co nie uszło uważnemu wzrokowi przyjaciółki.
- A na co ci jesteśmy potrzebni?- zapytała jakby od niechcenia.
- Będziecie naszymi świadkami.- odpowiedział
- Co?! Oświadczyłeś się?! Co na to babcia?
- Dzwoniłem do babci, ucieszyła się, ale z wiadomych względów nie może przylecieć do Dortmundu. Poza tym wiesz, że ona czeka aż zaciągnę Agnieszkę do ołtarza. Na razie jest środek sezonu za trzy tygodnie gramy z Ukrainą, nie ma czasu na planowanie wesela a nam zależy żeby sformalizować związek. - odpowiedział piłkarz.
- Co prawda nie rozumiem pośpiechu, ale niech wam będzie. Piszczek wie?
- Piszczek chodzi zakochany, powiem mu po ceremonii, nie chcę żeby się rozeszło do mediów bo nie dadzą nam życia. Poza tym zwaliłoby nam się pół Borussi do mieszkania, po ostatniej imprezie miałem kaca dwa dni i wiesz, że się pokłóciliśmy.
- Nie mam zamiaru ci bronić imprez Kubulku. - Aga uśmiechnęła się z błyskiem w oku. - Tylko nie zachowuj się jak zazdrosny mąż.
- Ale ja będę twoim mężem!- odpowiedział
- Wiem, ale chciałabym żebyś jednak zachowywał się jak na co dzień.- pocałowała go w zarumieniony policzek.
Błaszczykowski dokończył sałatkę, wypłukał dłonie pod wodą, po czym czmychnął do salonu pograć w Fifę przez internet, umówił się na rewanżyk z Reusem.
- Skoro Kuba poszedł grać to teraz mi powiedz, dlaczego przez ostatni tydzień miałaś wyłączony telefon i czemu rumienisz się jak słyszysz nazwisko Wasyla?- wypaliła Agnieszka.
Chciała dowiedzieć się co trapi jej przyjaciółkę. Wiedziała, że kuzynka jej narzeczonego coś ukrywa. Znała ją od dziecka.
Martyna wiedziała, że będzie musiała się do wszystkiego przyznać. Aga nie da jej spokoju a sama nie chciała dźwigać tego problemu. Jej stalowe nerwy, zostały uszkodzone a psychika waliła się jak domek z kart.
Opowiedziała Agnieszce ze szczegółami dzień w którym napadł ją zboczeniec a Wasyl uchronił od gwałtu.
- Boże dziewczyno! Dlaczego nic nie powiedziałaś?!- zszokowana Agnieszka przytuliłą Martynę do siebie.
- Właśnie dlatego, że wiedziałam jak zareagują moi kuzyni, Antek i babcia. I tak chciałam zwolnić się z pracy. Tutaj będę miała większe szanse rozwojowe i przede wszystkim nie rządził nepotyzm.
- I bardzo dobrze skarbie! Na razie zamieszkasz u nas a potem pomyślimy. - zaczęła Agnieszka, Martyna musiała zastopować jej entuzjazm.
- Wynajmę sobie mieszkanie, nie chcę z wami mieszkać. Młode małżeństwa powinny być razem, nie możecie mnie mieć na głowie...
- Ale nie możesz zostać sama.
- Nie jestem sama. - uśmiechnęła się.- Mam was, będę często przychodziła, ale nie możemy popadać w paranoję. Poza tym chcę, żebyś zachowała to dla siebie.
- Ale Kuba powinien to wiedzieć.
- Bardzo cię proszę.
- No dobrze. A co o tym wszystkim myśli Wasyl?
- A co ma myśleć?- zapytała Martyna.- Uratował mnie, poskakał wokół jak opiekuńcza kwoka i poleciał do Brukseli.
- I nic nie mówił?
- Nie znasz Wasilewskiego? Zawsze do wszystkiego musi wtrącić swoje trzy grosze. - mruknęła lekarka.- Ale możemy już zakończyć rozmowę o nim?
- Jak chcesz, ja cię ciągnąć za język nie będę. - Agnieszka uśmiechnęła się pod nosem.
"Jeszcze mi wszystko powiesz Martynko"
- Powiedz mi jak tam twoja kuzynka i Lewy?
- Lewy wyznał mi miłość. - mruknęła Orda.
Brzęczek opluła blat kawą, która przed chwilą upiła. Wyglądała teraz jak ryba wyciągnięta z wody i rzucona na suchy ląd.
- Że co kurwa proszę?! Lewy?! Ten Lewy?! Mi- łość? Agnieszka czy ty robisz sobie ze mnie jaja? I co na to Kuba?!- dalej nie mogła wyjść z szoku a patrząc na zdenerwowaną przyjaciółkę uświadomiła sobie, że to raczej najszczersza prawda.
- A co miał powiedzieć. Wszedł w momencie kiedy wykrzyczałam Robertowi w twarz, że go nie kocham i nie mogę mieć dzieci.
- I Kuba też się dowiedział, ale Aguś przecież nie wiesz do końca czy nie możesz mieć dzieci. Możecie spróbować.- zaczęła łagodnie.
Przyjaciółka spojrzała na nią ze smutkiem w błękitnych oczach.
Mogło dojść do zapłodnienia i teoretycznie mogliby spróbować, ale lekarze powiedzieli wprost. Szansę na donoszenie zdrowego dziecka są minimalne. A ona nie chciała ryzykować bólu po stracie kolejnej kochanej osoby.
- Nie jestem w stanie ponieść takiego ryzyka. Kuba to rozumie, ale nie mam stuprocentowej pewności, że kiedyś będzie chciał mieć biologiczne dziecko. Krew z jego krwi.
- Daj spokój. Znam mojego kuzyna, kocha cię i nie ma dla niego znaczenia czy dziecko będzie miało jego geny czy kogoś innego. Przecież miłość nie wynika z DNA i krwi, ona rodzi się w sercu. A wy jesteście stworzeni do pokochania jakiegoś potrzebującego malucha. - uśmiechnęła się przytulając przyjaciółkę. - A póki co powinnyśmy chyba zaszaleć na zakupach, prawda? Musisz wyglądać ślicznie, nawet jeśli to dziesięć minut w urzędzie stanu cywilnego.
*Trzecia nad ranem, mieszkanie Łukasza Piszczka.
Łukasz spał snem sprawiedliwego z lekka pochrapując przez sen. Obok niego leżała Emilia, na jej uśpionej twarzy malowało się cierpienie.
- Pocałowałaś mnie pierwszy i ostatni raz Milka!- poprzez ryk muzyki dobywającej się z salonu państwa Strzelczyckich, Kuba usiłował brzmieć groźnie i donośnie.
- Ale Kuba...- osiemnastoletnia Emilia spojrzała na niego rozkochanym wzrokiem.- Ja cię kocham, dzisiaj skończyłam osiemnaście lat, chcę być z tobą. - próbowała się do niego przytulić, ale on odsunął się od niej.
- Ale ja ciebie nie kocham i jestem z Agnieszką!
Był wściekły, że przyjaciółka z lat dziecinnych nie szanuje jego uczuć a na dodatek jego dziewczyna to jej kuzynka.
- Jeszcze mnie pokochasz!- drobna pięść uderzyła go w klatke piersiową a jej właścicielka zniknęła w wypełnionym muzyką klubową salonie.
Tego co potem miało miejsce, Emilia nie potrafiła za nic wymazać z pamięci. Wyszła z własnego przyjęcia urodzinowego wsiadając w samochód, kierując się do centrum Londynu. Sporo wypiła a jej przytłumiona świadomość nie zarejestrowała dwóch mężczyzn idących za nią.
W brutalny sposób ściągnęli jej spodnie i ulżyli sobie, brukając jej nastoletnie ciało. Straciła dziewictwo w najgorszy z możliwych sposobów. Nie pomogły krzyki i wołanie o pomoc. Napastnicy zostawili ją obok samochodu Do domu wróciła nad ranem zamykając się w pokoju. Wpadła pod prysznic, zmywając z siebie brud i upokorzenie a także zrujnowane marzenia...
Łukasz usłyszał przeraźliwy krzyk, to Emilka krzyczała przez sen. Potrząsnął nią a potem złapał w ramiona, trzymając mocno i tuląc do piersi.
- Już dobrze, spokojnie kochanie to ja...- spojrzał w jej zapłakane, nie do końca świadome oczy.
Emilia uświadomiwszy sobie, że to był sen a wydarzenia w nim zawarte to smutna przeszłość, przytuliła się do Łukasza drżąc na całym ciele. Uspokajał ją, szepczac do ucha czułe słowa. Powoli odpreżała się, czując jak jej ciało poddaje się jego dotykowi.
- Wszystko w porządku?- zapytał łagodnie.- Miałaś zły sen...
- Tak, to był tylko zły sen.- przylgnęła do niego mocniej.
Ponad jego ramieniem patrzyła na rozświetloną ulicę i wirujące w światłach lamp płatki śniegu. Sen wracał jak bumerang, cyklicznie przeżywała gwałt z przed pięciu lat, ale nigdy nie było przy niej kogoś takiego jak Łukasz. Na ułamek sekundy czuła się kochana... Na jej skamieniałym serce pojawiła się wyraźna rysa.
_______________________________________________________________________
Trochę się pospieszyłam, ale Wielkanoc za pasem i nie będę miała czasu dodać w weekend.
Jestem podirytowana piątkowym meczem, chociaż szczerze mówiąc bardziej można było nazwać to tanim kabaretem z nagim zadkiem młodego Kosy... Ech!
No, ale nic! :)
Życzę miłego czytania a na pocieszenie... Pełen nadziei Kubulek!
Pozdrawiam Fiolka :*
Łuuukasszzzzz takie jedno wielkie awwwwwwww. On taki zakochany a Emilia... echh... beznadziejnie będzie jak ona gp zrani. A zrani na pewno, bo jej uczucie nie jest szczere... pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńRaju, Emilka ma jednak serce? No nie podejrzewałam jej. A Wasylek jako kwoka jest słodziusi :D
OdpowiedzUsuńAkcja z Emilką nieźle mnie zdziwiła, bo to wyjaśnia trochę jej zachowanie. Wasyl kwoka, to urocze, że opiekuje się Martyną. :D Ale za to Łukasza mi szkoda, bo Emilia nie jest w stosunku do niego szczera... Dupa Kosy robi karierę. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Wow, nie myślałam, że Emilka tyle przeżyła, ale to nie zmienia faktu, że to egoistyczna sucz. No, a Łukasz zaślepiony nią dalej. Czy coś się w tej kwestii zmieni?
OdpowiedzUsuńNo i szczęśliwi Aga z Kubą <33
Dobrze, że Martyna jest już z Dortmundzie, a i czekamy na Wasyla :)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Wydaje mi się że Emilka po woli się zmienia. Przeżycia z jej przeszłości dają do myślenia. Może własnie przez jej przeszłośc jest taka? Bardzo podobał mi się rozdział . Czekam na następny a tym czasem zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://freedoomcry.blogspot.com/
Wspaniałe opowiadanie!
OdpowiedzUsuńPoznajemy Emilkę z całkiem innej strony! Może w końcu zaczęła się zmieniać, po znajomości z Łukaszem? A ten jej sen mnie rozbroił! Całe szczęście, że to tylko sen!
OdpowiedzUsuńMiłość Agi i Błaszcza wzbija się ponad obłoki ;D Fajnie, że zadecydowali o swojej wspólnej przyszłości i fakt, że Aga nie może mieć dzieci nie wpłynął negatywnie na ich relacje! Oby byli już se sobą do końca ;)
I taki piękny smajl Kuby na gifiee ;3
Pozdrawiam ;*
Nie spodziewałam się, że Emilka przeżyła coś tak potwornego. Może właśnie poprzez ten gwałt obwinia Błaszczykowskiego. Przecież gdyby między nimi do czegoś doszło nie wyszłaby ze swojego przyjęcia urodzinowego.
OdpowiedzUsuńEmilka ma ogromne szczęścia, że ma przy swoim boku Łukasza. Nawet można zauważyć, że ona zaczyna dostrzegać coś takiego, że przy takich koszmarach nocnych może przytulić się do osoby, która w jakiś sposób ją kocha. Może ona zacznie dostrzegać coś więcej, niż tylko wyrachowanie w stosunku do Kuby.
Bardzo się cieszę, że Martyna zdecydowała się powiedzieć Adze o próbie gwałtu. Przynajmniej ulżyła swoim uczuciom i tym wszystkim wspomnieniom z tego dnia.
Coś czuję, że między Wasylem, a Martyną zaczyna się "coś" dziać.
Kończąc powiem, że mam dziwne przeczucie, co do tego ślubu Agi, a Kuby.
Nie skomentuję tego meczu, a raczej piachu, który pokazała nasza reprezentacja w meczu z Ukrainą.
Czekam na nowy.
od samego początku nie lubiłam Emilki a teraz jest mi jej zwyczajnie żal. Dużo przeszła i takie wydarzenia mogą człowieka zmienić. Może Piszczek będzie dla niej taką terapią, zmieni ją na lepsze:) Mam nadzieję tylko, że Emilka go nie skrzywdzi.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że zajrzałam dopiero teraz
Pozdrawiam :)
Uwielbiam ten gif, na końcu. Uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńEmilka, chyba wszystko w twoim opowiadaniu idzie ku dobremu, każdy powoli się zmienia na lepsze, aczkolwiek szkoda mi Emilki.
Poirytowana nie jesteś tylko ty, zapewniam, mnie też nosi do tej pory, na myśl o naszej defensywie. Z San Marino chyba nie przegramy, nie?:D
Nowe rozdziały..
zraniona-za-mlodu.blogspot.com
utworzymy-pelnie.blogspot.com
obrazenia-wewnetrzne.blogspot.com
Zapraszam ;*
Bardzo ciekawy rozdział. Przeszłość Emilki jest brutalna, ale to nie znaczy, że teraz ma prawo niszczyć życie innym osobom. Powinna odpuścić sobie Kubę, bo jej prośby niczego nie zmienią. Ma obok siebie tak wspaniałego chłopaka, jakim jest Piszczek, więc czego chcieć więcej? Martynka i Wasyl, jako świadkowie na ślubie! Mam nadzieję, że ta para zbliży się do siebie jeszcze bardziej. Powinni brać przykład z Agi i Kuby! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńkurde... po przedstawionym obrazie przeszłości Emilki inaczej zaczynam patrzeć na tą bohaterkę... Skrzywdzona i upokorzona w najgorszy sposób również stała się bezwzględna. Ale czy nie ma uczuć? Zaczynam w to szczerze wątpić :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
No i co? No i nagle każdy patrzy na Emilkę jednak trochę inaczej. Ja też. Bo okazuje się, że gdzieś tam w środku, pod warstwą zgorzkniałości i bezwzględności kryje się CZŁOWIEK. Tylko ktoś musi pomóc mu wydostać się na zewnątrz. Czyżby tym kimś miał być Piszczek? Nie wiem, być może. A być może nie. Takie rzeczy nie są w stanie zmienić się z dnia na dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Łooo.. to jednak Emilka skrywa tajemnicę.
OdpowiedzUsuńBiedna Agnieszka-nie wie czy donosi ciążę, nawet jak w nią w ogóle zajdzie:(
Czyżby miłość kiełkowała między Martyną a Wasylem ?
Czekam na nn :D
Zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Końcówka zdecydowanie najlepsza. Ja nie wiem co to ma być, ale Emilka nie wydawała się w stosunku do Łukasza taka jak zawsze... Kompletnie nie wiem dlaczego tak uważam, ale tak właśnie coś mi mówi.
OdpowiedzUsuń- Że co kurwa proszę?! Lewy?! Ten Lewy?! Mi- łość? Agnieszka czy ty robisz sobie ze mnie jaja?
OdpowiedzUsuńhahaha :D
Ten fragment mnie rozbawił na prawdę, wyobraziłam sobie go chyba nazbyt. W dodatku Lewy co raz bardziej mnie irytuje w kadrze, więc to doleje oliwy do ognia czytając twoją opowieść.
Nie wierzę, że w Emile coś się zmienia, chociaż na pewno nie będzie to nagła i szybka przemiana, to jeśli już w jakimś odstępie czasu i pewnie sporo jeszcze namiesza.
http://niebo-przedostatnie.blogspot.com/ - nowość ;D
czekam na cd z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńLewy to burak, mam go serdeczne dość. Ale jest taaaaaaaaaaki pociągający. Sama sobie przeczę, no widzisz co ty ze mną robisz?
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobały ostatnie rozdziały, jednak z wiadomych (lub nie) przyczyn, nie mogłam skomentować.
Zapraszam na nowy rozdział: majeks.blog.pl/2013/04/03/33/.