niedziela, 22 maja 2016

Ogłoszenie!

Witajcie!
Czy ktoś tu jeszcze jest?
Jeśli tak to serdecznie zapraszamy Was na pierwsze po dwuletniej przerwie opowiadanie o piłkarzach. W rolach głównych Łukasz Piszczek, Grzesiu Krychowiak i Reprezentacja Polski. Czas akcji Euro 2016!

http://vivelapolognee.blogspot.com/
                                                      Pozdrawiam serdecznie Fiolka :)

czwartek, 15 maja 2014

Powrót do Dortmundu - II seria Kuba sam meczu nie wygrasz





               Witajcie! 


Minęło jedenaście miesięcy od zakończenia tego opowiadania a mi od jakiegoś czasu zaczęła kołatać myśl, żeby historia Kuby i Agnieszki nie zakończyła się na pierwszej serii.
Wobec zmasowanego ataku mojej wyobraźni postanowiłam dać im szansę i stworzyć drugą serię.
Sequel Powrót do Dortmundu będzie miał swoją akcję pięć lat po ostatnich wydarzeniach. Państwo Błaszczykowscy są szczęśliwym małżeństwem wspólnie wychowującym ośmioletnie bliźniaki, adoptowane na początku małżeństwa i synka Janka.
W opowiadaniu nie zabraknie przyjaciół tej pary Marcina i Martyny, mieszkających z córeczką Zosią w Leicester City a także Łukasza Piszczka i jego żony Emilii oraz ich synka Kuby. 
Do Dortmundu powróci także człowiek o którym małżeństwo Błaszczykowskich nie słyszało pięć lat i nie spodziewało się spotkać ponownie.
Prolog pojawi się już wkrótce. 

Odezwijcie się jeśli jeszcze tu jesteście! 
                                                                         Pozdrawiam Fiolka :*

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 35- ostatni

 
     Agnieszka o aresztowaniu Roberta dowiedziała się z telewizji. Aktualnie przebywała w Warszawie razem dzieciakami i Martyną. Obie w osłupieniu wpatrywały się w ekran telewizora, na którym jeden z dziennikarzy tvn24 z pasją opowiadał o kulisach śledztwa kolegów Lewego.
-"Człowiek, który pogrążył Real uwikłany w próbę zabójstwa Kuby Błaszczykowskiego"- grzmiał dziennikarz, przyoblekając swą twarz w odpowiednią do okazji mimikę.
- Rozumiesz coś z tego?- Martyna bezskutecznie próbowała połączyć się z Wasylem, ale jego komórka nie odpowiadała.
- Nie mam pojęcia co Lewy chciał zrobić Kubie?- jęknęła Agnieszka również bezskutecznie wydzwaniając do Kuby. - Zabiję go jeśli mu coś zrobił!
Kilka minut później drzwi warszawskiego mieszkania Błaszczykowski otworzyły się a w holu stanął nie kto inny jak Kuba, za nim dreptał wściekły Wasyl.
- Kuba!- Agnieszka rzuciła aparatem i wpadła w ramiona męża, tuląc go do siebie i płacząc.- Myślałam, że on coś ci zrobił!-jęknęła
Serce Błaszczykowskiego drgnęło delikatnie, Aga musiała go bardzo kochać, skoro tak martwiła się o jego życie. Zdarzenia dzisiejszego dnia wprawiły go w totalne osłupienie, ale gotów był znieść wszystko, byle do końca życia móc z nią być.
- Nic mi nie jest.- pocałował ją w czoło.- Martyna mogłabyś nas zostawić samych?- zwrócił się do kuzynki, która niechętnie wyszła z pokoju.
- Ale ja chcę się...- nie dokończyła, bo Wasyl zamknął jej usta pocałunkiem a potem wypchnął z salonu, starannie zamykając drzwi.
Kapitan wziął za rękę swoją małżonkę, dziękując w duchu najwyższej instancji, że ma w ręku dowody na swoją niewinność.
- Aga ja...- zaczął, ale dziewczyna przerwała mu pocałunkiem.
Przygarnął ją do siebie oddając pieszczotę z taką pasją, że jeszcze moment a wylądowaliby na kanapie, zapominając o całym świecie. Błaszczykowski niechętnie oderwał się od kuszac warg Agnieszki, biorąc jej twarz w swoje dłonie. Kobieta patrzyła na niego a w jej wzroku nie było już gniewu i urazy, była tylko wszechogarniająca miłość.
- Kuba wierzę ci.- szepnęła cichutko a po jej policzku spłynęła łza.- Wierzę ci kochany i błagam o wybaczenie. Nigdy nawet na sekundę nie powinnam w ciebie zwątpić.
- Skarbie, miałaś powód. Leżałem nagi z Emilią, ale mam dowody na to, że wszystko to była sprawka Lewego.  Nienawidził mnie tak bardzo, że chciał zniszczyć mi karierę a potem zabrać mi jedyną miłość w moim życiu, nie przewidział jednak tego, że sam się w tobie zakocha.
- Nigdy nie dawałam mu nadziei. Rozmawiałam z Martyną i wiem Kuba, że po moim wypadku to ty przy mnie czuwałeś. Przełamałeś dumę, chociaż byłeś przekonywany przez Emilię, że zdradzałam cię z Filipem. Kochałam go, ale teraz wiem, że gdyby nie zginął wtedy, to i tak nigdy nie byłabym z nim szczęśliwa. Przez wiele lat zagłuszałam uczucie do ciebie kochany. - popatrzyła na niego załzawionymi oczami.
Błaszczykowski również płakał.
Prawdziwi faceci nie powinni wstydzić się swoich łez, tym bardziej że były to łzy szczęścia. Po tylu jałowych latach bez siebie, odzyskanej miłości a potem próbie jej zniszczenia przez Lewego, w końcu odnaleźli się na nowo.
Ich usta na nowo połączyły się ze sobą w pieszczocie, która wyeliminowała otaczającą ich rzeczywistość.
Jakiś czas potem oboje uśmiechnięci weszli do kuchni, gdzie Martyna demonstracyjnie nie odzywała się do Wasyla.
- Pogodziliście się.- Wasilewski uśmiechnął się od ucha do ucha. - Teraz trzeba pokazać nagranie Piszczkowi.
- Jakie nagranie?- zapytała wściekła lekarka.- Dlaczego ty nic mi nigdy nie mówisz! Jestem twoją...- nie dokończyła łapiąc się na tym co chciała powiedzieć.
- Tak jesteś moją dziewczyną skarbie, nie bój się tego słowa.- stoper zaśmiał się przytulając naburmuszoną Brzęczek do szerokiej piersi.
- Nie bierz mnie pod włos Wasilewski.
- Spokój.- wtrącił się Kuba.- Aga nie widziała nagrania, nie potrzebowała bo uwierzyła mi na słowo.
- Ale ja nie widziałam! - obruszyła się Martyna. - Co tam jest.
- Czarno na białym wina Lewego i Emilii. - odpowiedział spokojnie Wasyl.
- Suka.- warknęła Martyna.- Ile jeszcze zrobiłaby ci syfu, gdyby nie wpadła pod ten samochód?
- Wybaczyłam jej. Dostała od losu z nawiązką a wiem, że jej życie nie było do końca tak różowe jak mogłoby to wyglądać z boku. - Aga przytuliła się do Kuby.
- A Piszczu? Dalej to przeżywa a w tym tygodniu ma mieć operację.
- Pojadę do niego. Trener zwolnił mnie z obowiązków w końcu nie grałem za dużo w tym sezonie a pora przetestować młode wilki. - zaproponował Wasyl na co reszta grupy od razu przystała.
Martyna chciała pojechać z nim, ale Kuba musiał wracać na zgrupowanie do Warki a Aga nie chciała sama podróżować z dzieciakami. Jeszcze dzisiaj miały wyjechać do Truskolasów by stamtąd udać się na zbliżający się mecz z Liechtensteinem.
- Odprowadzę cię.- Martyna wyszła za Wasylem a Kuba korzystając z chwili, znowu pocałował Agnieszkę.
- Nadrobimy to szybko. - rzekł gdy udało im się oderwać się od siebie.
- Mam nadzieję kochanie.- przytuliła się do niego z sercem przepełnionym szczęściem.

    Zgodnie z zapowiedzią Wasyl ruszył niezwłocznie do Monachium. Pogadał od serca z Piszczkiem i upewnił się, że przyjaciel daje sobie radę, oraz że wie już o wszystkim, od Emilii i z telewizji.
Piszczu był wprawdzie blady i widać było, że cała sprawa mocno nim wstrząsnęła, ale jakoś to wszystko pomału przetrawiał i segregował sobie w głowie. Widać było, że się trzyma i że sobie poradzi, gryzł się natomiast długością koniecznej rekonwalescencji. Panowie porozmawiali o trudach rehabilitacji, wymienili doświadczenia, Wasyl wsparł Piszczka jak tylko potrafił i upewniwszy się, że ogarnął całość zagadnienia jak należy, poleciał jak na skrzydłach do Warszawy.

    Dwa miesiące później państwo Błaszczykowcy siedzieli przy ogrodowym stole, całując się nieprzerwanie. Katia i Ksawier bawili się nieopodal na trawie, a zachodzące słońce złociło ich główki swymi promieniami. Pachniało świeżą trawą i różami, gdzieś w zaroślach ćwierkał samotny świerszcz.
Sielankowy ten obraz zakłóciła nagle seria gromkich kaszlnięć, dochodząca od strony domu, w pełni godna konającego gruźlika. Kuba i Aga podskoczyli, odrywając się od siebie i obejrzeli się w kierunku źródła dźwięku. Był nim Wasyl, niosący w rękach wielką tacę, załadowaną koktajlami mlecznymi i miseczkami z czereśniami, przeznaczonymi dla dzieci, oraz kieliszkami, pojemniczkiem z lodem i szklanym dzbankiem, zawierającym w sobie spritzera.
- Zrobiliśmy wam mały remanent w kuchni - stoper wyszczerzył się spoza swego ładunku.
- A gdzie Martyna? - zapytała Aga. - Też coś niesie?
- Niosę - lekarka wyjrzała zza szerokich barów Wasyla. - Słomki.
Błaszczykowscy prychnęli śmiechem, a Wasyl westchnął.
- To się nazywa sprawiedliwy podział obowiązków - rzekł, stawiając tacę na stole.
- No co? - zdziwiła się Martyna. - To jest bardzo sprawiedliwy podział. Ty masz bicepsy, to nosisz ciężary.
- Jesteś wątła niczym piórko na wietrze, szczególnie odczuł to nasz sąsiad, który odezwał się chamsko do pani sprzątającej. - zaśmiał się Wasyl
- Martyna jest znana z rozbojów.- od strony furtki nadchodził Łukasz, lekko jeszcze utykając, ale zadziwiając szybko wracającą sprawnością.
Operacja w Monachium dała oczekiwany efekt a obrońca z dnia na dzień odzyskiwał sprawność. Nie był może herosem na miarę Wasyla, który z dużo gorszego urazu wyszedł w rekordowym czasie, ale klubowi lekarze byli pełni optymizmu.  Przy dobrych wiatrach w połowie października będzie mógł rozegrać mecz.
Zależało mu na tym, bo samotność i rehabilitacja nie wpływała dobrze na jego popękane serducho.
Wybaczył Emilii jej świństwa, ale nie potrafił o niej zapomnieć. Dwukrotnie spotkał się z Ingrid, jego osobistą rehabilitantką, dziewczyna była śliczna jak marzenie, ale nie mógł jej zwodzić z prostego powodu. Nie była Emilią.
Rozsiadł się na krześle ogrodowym patrząc na szczęśliwych przyjaciół.
- Piszczu ty lepiej powiedz czy nie będzie trzeba amputować ci nogi.- Wasyl wskazał na nogę w stabilizatorze.
- Będę żył. Ingrid sprawia cuda.- uśmiechnął się kątem ust, ale w jego oczach widać było smutek.
Mini przyjęcie trwało do późnych godzin w ogrodzie niezapowiedzianie pojawił się trener Klopp z małżonką, Marco Reus z Caroline, bliźniaki Bender i Roman Weidenfeller z Sebastianem Kehlem.
Ciemne piwo lało się strumieniami a Jurgen przejął we władanie grill ogrodowy na którym rozłożył wielkie połacie mięsa i kiełbasy.
Łukasz nie pił, bo nie pozwalały mu na to przyjmowane leki, ale też nie miał ochoty na spożywanie procentowych trunków. Gdzieś w okolicach północy przez nikogo nie zauważony wyszedł z przyjęcia wsiadając w swoje błękitne audi R8.
Skierował się ku centrum, chociaż jego dom znajdował się kilka przecznic od posiadłości Błaszczykowskich.
Kilkanaście minut później z bijącym sercem stał przed drzwiami do mieszkania Emilii Strzelczyckiej.

    Emilia po ciężkim dniu w filharmonii w której aktualnie pracowała, usiadła na kanapie bezmyślnie oglądając powtórkę serialu w telewizji. Chociaż patrzyła na ekran, gdyby ktoś zapytał o fabułę, nie wiedziałaby o niej nic.
Jej myśli krążyły wokół ludzi, których skrzywdziła, zwłaszcza Łukaszu którego nie mogła wyrwać z swojego serca.
Główni bohaterowie seriali złączyli się właśnie w namiętnym pocałunku,  podczas gdy Emillia wypłakiwała w poduszkę cały ból, który dźwigała od dwóch miesięcy. Rodzice byli wobec niej chłodni do Agnieszki i Kuby nie miała odwagi się odezwać a z resztą "przyjaciół"nie chciała utrzymywać kontaktów. Zmieniła się, praca w filharmonii i lekcje muzyki w domu dziecka uczyły ją cierpliwości i wytrwałości, ale dobre uczynki nie wrócą jej miłości Łukasza.
Dziewczyna łkała żałośnie, kryjąc twarz w dłoniach a płacz powoli przeradzał się w ciche pochlipywanie.
- Łukasz...- powtarzała raz po raz.
Straciła poczucie czasu, gdy wydarzyła się rzecz, której nigdy by się nie spodziewała. Ktoś przysiadł obok niej na kanapie, biorąc delikatnie w ramionach i całując we włosy. Uniosła zapłakaną twarz patrząc wprost w błękitne oczy Łukasza, oczy w których dojrzała współczucie i przebaczenie a także rzecz najważniejszą...miłość.
Piszczek nie myślał się zbyt długo, ujął twarz Emilii w swoje dłonie a jego ciepłe usta opadły na jej drżące, słone wargi mokre od łez. Całował ją delikatnie, wkładając w pieszczotę nagromadzoną przez miesiące tęsknotę i niegasnące uczucie.
- Łukasz ja...- jęknęła Emilia, gdy obrońca błądził ustami po jej szyi, wzbudzając w tym falę pożądania.
- Ciii.- przerwał pieszczotę patrząc na nią z uśmiechem.- Kocham cię Emilia, kocham i nigdy nie opuszczę!
Emilia rozpłakała się jeszcze bardziej, bo po wszystkich podłościach jakie popełniła w życiu, los nie odebrał jej miłości życia.
- Ja ciebie też kocham.- rzuciła mu się na szyję, śmiejąc się w głos.

                                                                    Epilog

    Szatnia drużyny Omega Kleszczów powoli pustoszała. Ostatni zawodnicy zabierali rzeczy z poobijanych szafek i wychodzili ze swoimi torbami, spiesząc się do domów, aby czym prędzej wziąć prysznic, bo ten w klubie od dawna nie działał, dostarczając jedynie wodę lodowatą, pomarańczową od rdzy i cieknącą w skąpych ilościach. Czerwcowy upał wlewał się przez otwarte drzwi, albowiem klubowy budżet na ten sezon nie obejmował remontu popsutej wentylacji, a o klimatyzacji nie było co marzyć. Skutkiem tego w szatni panował zawsze niemiłosierny zaduch, mieszanka woni spoconych ciał, brudnych skarpet i stęchlizny.
W końcu w pomieszczeniu został tylko jeden człowiek, mężczyzna, w stroju piłkarza, siedzący na ławce i gapiący się tępo na betonową posadzkę, usianą śmieciami, opakowaniami od frytek  z McDonalda (otworzyli naprzeciwko stadionu) i przepoconymi fragmentami piłkarskiej garderoby. Człowiekiem tym był Robert Lewandowski.
Nie wiodło mu się po tej aferze z Błaszczykowskim, oj nie. Jego kariera międzynarodowa załamała się z hukiem, żaden klub go nie chciał, musiał więc wrócić do Legii. Tam nie zagrzał długo miejsca, bo ściął się z prezesem, poza tym jakoś mu z tym strzelaniem nie szło no i po połowie sezonu było pożegnanie. Potem wzięła go Jaga, ale tam nikt go nie rozumiał, nie doceniał no i mu się przelało, spuścił wpierdol sędziemu, podczas meczu. Klops. Dyscyplinarka. Nikt w ekstraklasie go już nie chciał, a żyć z czegoś trzeba było, długi spłacać też. No to brał co dawali, ale z grą dalej mu nie szło. Nie podawali mu, czy coś. I zjeżdżał coraz niżej, aż w końcu wylądował w tej całej zafajdanej Omedze, w jakiejś pieprzonej trzeciej lidze.
A mógł być wielki. Mógł zagrać w Realu, gdyby tylko nie ten Błaszczykowski! Musiał się wpierdolić i wszystko popsuć...
Lewandowski otarł pot z pryszczatego czoła. Alkohol i regularne stołowanie się w McDonaldzie popsuły mu cerę, zaczął mieć też problemy z wagą. Trener nazwał go ostatnio spasionym wieprzem, dobre sobie. Jego, człowieka o którego ubiegały się wszystkie poważne europejskie kluby!
Zgrzytnął zębami i podniósł się z ławki. Podszedł do swojej szafki, szarpnął drzwiczki. Kurwa, znowu się zacięły. Kopnął szafkę, aż zadzwoniło i uraził się przy tym boleśnie w duży palec. Pierdolony złom, pomyślał. Popatrzył na stopę zastanawiając się, jak mocno stłukł ten cholerny palec i czy trener nie posadzi go na ławkę i zdał sobie sprawę, że stoi na gazecie.
Cofnął nogę. Gazeta był nieaktualna, z końca maja, na pierwszej stronie zaś miała wielkie zdjęcie, przedstawiające piłkarzy, świętujących jakieś zwycięstwo. Rozpoznał ich od razu, BVB. Prychnął wzgardliwie, ale podniósł gazetę i przyjrzał się zdjęciu uważniej. Nagłówek głosił:
"Borussia wygrywa Ligę Mistrzów!"
Na zdjęciu wśród wiwatujących piłkarzy i ich bliskich, stał roześmiany Błaszczykowski, podtrzymując jednym ramieniem siedzącego mu na karku chłopca. Drugim obejmował Agnieszkę, piękną i promienną, którapzyciskała do siebie niemowlę, spoglądające w obiektyw okrągłymi, niebieskimi oczkami. Mała, jasnowłosa dziewczynka tuliła się do jej nogi, zerkając nieśmiało. Obok nich szczerzył paszczękę w szerokim uśmiechu Wasilewski, przy nim zaś stała ta lekarka, Brzęczek, z wyraźnym, ciążowym brzuchem. Na skraju zdjęcia zaś stał Piszczek, a właściwie nie stał, on się zachłannie całował z Emilią, oboje zaś trzymali za tłuste łapki kilkuletniego chłopaczka.
"Polskie trio w Borussii" przeczytał podpis pod zdjęciem. "Jakub Błaszczykowski,  legenda światowego futbolu, z żoną Agnieszką, córką Katią, i synami Ksawierem i Jankiem; Marcin Wasilewski, trener sekcji młodzików w BVB i jego żona Martyna; Łukasz Piszczek, fenomenalny obrońca wraz z żoną Emilią i synem Kubą."
    Lewandowski zmiął gazetę w kulę i kopnął ją do przepełnionego kosza na śmieci, ale nie trafił. Kurwa, zaklął w duchu, czemu to nie on tam stał, jako zdobywca pucharu Ligi Mistrzów, z Agą u swego boku? Dlaczego?
Z gorzkich rozmyślań wyrwał go głos sprzątaczki, pani Tereski.
- Czego to tu jeszcze siedzi? Ja posprzątać muszę!
- Odwal się babo - warknął. Pani Tereska jednak nie była od macochy. Bez namysłu trzasnęła go mokrym mopem przez łeb.
- Będzie mi tu pyskował gówniarz! - wrzasnęła. - Jazda mi stąd i naucz się starszych szanować!
Pomstując głośno na rozwydrzonych piłkarzyków zabrała się do sprzątania, a Lewy, zdzieliwszy szafkę kolejnym kopniakiem, przebrał się spiesznie i wyszedł.
Pani Tereska wyprostowała spracowany kręgosłup i ujrzała przez okno, jak zgarbiony Lewy oddala się wypełnioną światłem zachodzącego słońca ulicą, powłócząc nogami i wlekąc za sobą torbę.
- Głupi jakiś - mruknęła. - Los mu na talerzu wszystko podał, to mu mało było. No to teraz ma, co chciał!
Parsknęła i zaczęła energicznie zamiatać podłogę.



                                                          *Koniec*

__________________________________________________________________________

Cóż mogę napisać? Wiem, że rozdział pojawił się przed czasem, ale nie chcę pożegnania z tym opowiadaniem odkładać do poniedziałku. Jest mi bardzo ciężko, bo zżyłam się z bohaterami tej historii. Chciałabym Wam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze- naprawdę pisać dla takich czytelników to dla mnie zaszczyt!
Mam nadzieję, że do zobaczenia na Obsesji!

                                                                  Pozdrawiam Was serdecznie Fiolka :*



poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 34

Kilka dni później

        Podczas, gdy kadra piłkarska zbierała się w Warce na zgrupowanie przed meczem z Lichtensteinem a potem Mołdawią, Łukasz Piszczek siedział w jednej z monachijskich klinik, czekając na ostateczną diagnozę. Wiedział, że na sto procent nie wystąpi w zarówno tych spotkaniach jak i najbliższych po wakacjach. Cudem było to, że zastrzyki przeciwbólowe pozwalały mu na grę w BVB i dojście z drużyną, aż do finału na Wembley.

   Wszyscy byli zaskoczeni, począwszy od trenera a skończywszy na sztabie medycznym, niektórzy głośno sarkali, że od razu powinien poddać się operacji, że potem może być za późno. Finał LM to jedno z jego największych marzeń, takich dla których wystąpiłby nawet ze złamaną nogą, obwiązaną drutem.
Dodatkowym motorem jego zachowania była Emilia. Na początku naiwnie myślał, że zakochała się w nim i dlatego wdał się z nią w płomienny romans.
   Kochał ją, ale to nie oznaczało tego, że nie przeczuwał zbliżającej się katastrofy. Emilia była rozpieszczoną egoistką i doskonale wiedział, że nie przepada za Agnieszką. Znał ją, albo próbował jakoś zrozumieć. Wiedział też, że rodzice chociaż kochający nigdy nie dali jej tego, na co Aga mogła liczyć u babci- szczerą i bezinteresowną miłość. Matka rozpieszczała dziewczynkę ponad miarę a ojciec nigdy nie miał czasu być dla niej prawdziwym przyjacielem. Emilia chociaż kłamiąca na potęgę i potrafiąca ranić na wskroś, była zdolna do uczuć wyższych i dlatego uwierzył, że może ją zmienić.
- Panie Piszczek.- do sali wszedł wysoki, szpakowaty mężczyzna z haczykowatym nosem na którego końcu wisiały staromodne okulary.
- Powiem szczerze, operacja jest wysoce konieczna, jeśli chce pan chodzić. A potem... nie mogę panu zagwarantować, że wszystko naprawi się w stu procentach.
- Ile będzie trwała rehabilitacja?
- Myślę, że od czterech miesięcy wzwyż, tak naprawdę będę wiedział więcej jak już zajrzę sobie w pana staw biodrowy. Najlepiej jeśli zrobi to pan jak najszybciej, najlepiej pojutrze.
- Tak szybko?- zszokował się Piszczek.
- To pana decyzja. Mamy wolne miejsce, nasz najlepszy ortopeda dr Hugon Barrowman nie wyjechał jeszcze na urlop.
- Zgadzam się.- odpowiedział obrońca.
   Na posępnym obliczu lekarza z trudem można było odczytać jakiekolwiek emocje.
Po podpisaniu szeregu papieru i załatwieniu  formalności zjechał windą na oddział neurologiczny, gdzie obecnie przebywała Emilia. Ze względu na nią chciał operować się w tej właśnie klinice, codziennie przychodził do niej, żeby chociaż na nią popatrzeć.
Wiedział, że było to toksyczne uczucie i powinien odsunąć się od niej, ale nie potrafił. Nawet chwilowa nienawiść zmieniła się w ogromne pokłady współczucia. Pielęgniarki kojarzyły go, bo od powrotu z Anglii widywały go codziennie.
   Emilia leżała w białej szpitalnej pościeli, niczym uśpiona królewna czekająca na księcia. Nawet gdyby jak idiota, próbował ją całować to jej przebudzenie było jedną wielką niewiadomą.
Zbliżył się do łóżka, dotykając jej bladej dłoni podłączonej do kroplówki, która miarowo sączyła się monotonnym kapaniem.
Siedział tak kilka godzin, obserwując jak pielęgniarki karmią ją poza ustrojowo, jak lekarze robią obchód a do niej nie przychodzi nikt z rodziny. Rodzice odwiedzali ją raz w tygodniu, zrzucając opiekę nad córką wykwalifikowanemu personelowi.
   Gdy Łukasz dotykał delikatnie dłoni Emilii, ta nagle poruszyła palcem. Przetarł oczy myśląc, że zmęczenie ostatnich tygodni daje mu we znaki. Uścisk był odrobinę mocniejszy, aż w końcu powieki Strzelczyckiej zadrgały niczym skrzydełka motyla. Leżała wpatrując się w twarz Łukasza a z jej zielonych oczu popłynęły gorzkie łzy.

    Tymczasem  kadra Waldemara Fornalika była już  niemal w komplecie, dojechać miał tylko Robert Lewandowski, który wypoczywał z kolegami kilkadziesiąt kilometrów od Warki, ale nie za bardzo śpieszyło mu się z przyjazdem.
   Rumiany zwołał w swoim pokoju naradę wojenną na którą zaprosił swojego współnika Boruca, Wasyla Kubę i Krychowiaka z Tytoniem.
Dwóch ostatnich w poprzedzających kadrę dniach zebrało się na misję do Warszawy, gdyż Wawrzyniak znalazł im zajęcie.
Mieli zameldować się na dwa dni do hotelu Hayatt i przekabacić na swoją stronę, młodą panią menadżer. Wystarczyła jedna kolacja na której Tytek uśmiechnął się szeroko a Krycha wypróbował na pani Wiśniewskiej podryw na chłopaka z Francji.
Bezproblemowo wyciągnęli od kobiety nagrania z monitoringu, które potem skwapliwie przejrzeli.
To co zauważyli, idealnie nadawało się na materiał do płomiennego love story z wątkiem złych antagonistów, chcących popsuć miłość.
Wyniki tej misji, jak i misji Borubara w Londynie mieli przedstawić Kubie i Wasylowi.
- Skoro jesteśmy w komplecie.- Wawrzyniak spojrzał na kolegów- Mogę przedstawić wam, czego się dowiedzieliśmy.
- Rumiany co ty kazanie chcesz prawić?- Boruc lekko się zirytował.- Kuba sprawa jest prosta. Zostałeś wmanewrowany w niezłe gówna a sprawcą wszystkiego jest Lewy.
- Co?!- zszokował się Błaszczykowski.
- No chyba wiedziałeś, że Lewandowski kocha się w twojej żonie?- zapytał ostrożnie Krychowiak. -       Szczęsny od czasu jak Lewy go olewa wszystkim o tym pieprzy, począwszy od fisjoterapeutów a skończywszy na sprzątaczce na narodowym.
- Wiedziałem, ale Aga nigdy nie dawała mu nadziei. Kiedyś wypieprzyłem go z domu, ale myślałem że jest z Emilią i dał sobie siana. Potem dowalał się do Agi w hotelu, ale dałem mu po mordzie. - odpowiedział wkurzony Błaszczykowski.
- No właśnie w tym sęk. Emilia była przykrywką, mamy niemal stuprocentową pewność, że oni nigdy nawet ze sobą nie spali. Ich związek to zwykły pic na wodę, fotomontaż. Emilia pomagała mu w rozwaleniu waszego związku i to właśnie odkrył Tytek i Kryśka.- powiedział Wawrzyniak a Wasyl z Kubą nieświadomi intryg Lewego i Strzelczyckiej siedzieli z otwartymi ustami.
- Ale po cholere ona to zrobiła?- zapytał Wasyl. - I po co był jej Piszczu.
- Tego nie wiemy, bo laska jest nietomna, ale chłopaki teraz powiemy wam jakie motywy miał Lewy. Kuba twoja zapaść nie była przypadkowa, to Lewy dosypał ci do napoju izotonicznego jakiegoś gówna. Kontrola antydopingowa miała wykazać ten syf i zostałbyś zawieszony, ale ten tłuk nie przewidział, że cię sfaulują i dostaniesz zastrzyk przeciwbólowy.- Boruc odkrył przed nimi niewygodną dla Lewandowskiego prawdę.
- Kurwa...- skomentował to kapitan a Boruc dalej snuł historię.
- Dostałeś zapaści i sam się wyeliminowałeś a wielki Mou nie mógł cię już obserwować.
- A co ma do tego on?- zasyczał Wasyl.
W głowie mu się nie mieściło, jak wielkim skurwysynem okazał się Lewandowski.
- Lewy podsłuchał jak Jurgen rozmawia z Zorcem i Watzke. Real chciał kupić Kubę w zimowym okienku transferowym a Lewy nie mógł tego znieść.  Potem poznał Agnieszkę i znowu pozazdrościł mu kobiety i wtedy pojawiła się Emilia. - Artur sięgnął po zakamuflowane piwo w końcu takiej historii nie da się przekazać o suchym pysku.
- Ale ona miała romans z Piszczem.- Kuba nie ogarniał sytuacji i tego, że przez pół roku żył w niewiedzy a przez tego idiotę mógł przenieść się na tamten świat.
- Domyślamy się, że chciała go użyć jako przykrywki.
- Ja pierdole i myśmy tego nie zauważyli?- zaryczał Wasyl.
- A teraz najlepsze.- wtrącił się Krychowiak puszczając nagranie z Hayatta.
Szóstka reprezentantów spojrzała na ekran telewizora na którym zauważyli Lewego, który wprowadza Emilię do pokoju Kuby. Dziewczyna była przebrana w dresy a włosy schowała pod czapką.
- Zabije go!- zaryczał Kuba i zanim ktokolwiek zdołał go złapać wyskoczył z pokoju.
Zbiegł dwa piętra w dół, w głowie mając tylko jedną myśl, żeby zamordować Lewandowskiego a potem pokazać Adze dowody.
    Lewy stał na dole razem z trenerem Fornalikiem, który w dość dosadny sposób wyrażał swoje niezadowolenie spóźnialskiemu kadrowiczowi. Trener będąc jeszcze w Warszawie, dowiedział się całej historii przekrętu Lewandowskiego, którą potwierdził skruszony Szczęsny.
- Zabiję cię skurwysynu!- Kuba dopadł do Lewandowskiego i wymierzył mu cios w szczękę.
Lewy upadł na posadzkę prosto na swoje markowe torby a Błaszczykowski został zatrzymany przez Fornalika i trenera bramkarzy. Z góry nadbiegł Wasyl z chłopakami, pomagając trenerom utrzymać Kubę.
- Pojebało cię Błaszczykowski? Myślisz, że nie przelecę twojej żonki? I tak jesteś u niej skreślony.- zimne oczy Lewego spojrzały ze złością na Kubę i przytrzymujących go mężczyzn.
Z rozciętej wargi napastnika sączyła się krew.
- Lepiej już nic nie mów Robert.- rzekł spokojnie. trener Fornalik - Dostarczono mi dowody z których jasno wynika, że dopuściłeś się przestępstwa.
- Jakiego kurwa przestępstwa?!- ryknął Lewy.- Nic mi nie udowodnicie?!
- Wojtek Szczęsny wszystko opowiedział, właśnie zadzwoniłem do trenera Kloppa, który przerwał wakację i zarządził sprawdzenie próbek moczu Kuby, które były pobrane zaraz przed meczem. Jeśli dosypałeś mu do napoju tego, o co oskarżył cię Wojtek Szczęsny, będziesz miał kłopoty. Ponadto mamy nagranie jak wprowadzasz Emilię Strzelczycką, podobno swoją narzeczoną do pokoju Kuby. On nic nie pamięta, więc mamy podejrzenia, że coś mu dosypaliście. Już te dwie sprawy dają mi prawo do natychmiastowego usunięcia cię z kadry i zawiadomienia policji.- odpowiedział chłodno trener
Na ten moment do holu weszło dwóch funkcjonariuszy, którzy zabrali wrzeszczącego i wyklinającego Lewandowskiego.
- Wy skurwysyny! Ja wam pokażę! Nie wiecie z kim zadarliście, zniszczę was i ten zasrany PZPN a ty Błaszczykowski!- ryczał jak opętany. - ...zniszczę cię! Słyszysz! Ona i tak kiedyś będzie moja!

Monachium 

    Emilia obudziła się płacząc żałośnie, Łukasz czym prędzej zawiadomił lekarzy, którzy podali dziewczynie środki uspokajające. Po godzinie oczekiwań i badań, lekarze w końcu pozwolił obrońcy wejść do pacjentki.

Dziewczyna patrzyła na niego a w jej ciemnych oczach znowu pojawiły się łzy.
- Emilia.- Łukasz podszedł do niej, pchany jakąś niewidzialną siłą.
- Łukasz ja chciałam wyznać prawdę, ja... wybacz mi ja nie spałam z Kubą...- rozpłakała się na dobre a on tulił ją do siebie. - Musisz mi uwierzyć, byłam idiotką zaślepiona młodzieńczym uczuciem do Kuby. Uknułam to wszystko z Lewym, bo my nie byliśmy parą.
Wyznała Piszczkowi całą prawdę, nie szczędząc gorzkich słów. Dowiedział się wszystkiego o dzieciństwie, gwałcie a potem o jej pustym życiu pełnym zabawy i igrania na uczuciach innych.
- Planowałam się tobą zabawić, tak żeby nikt nie podejrzewał, że związek z Lewym jest fikcją ale...- jej ciałem wstrząsnął potężny szloch.
Łukasz tulił ją do siebie, chociaż był rozgoryczony jej postępkiem nie potrafił postąpić inaczej.
- Co było dalej?- zapytał słabym głosem.
- Byłeś dla mnie inny niż wszyscy których dotąd spotkałam. Ciepły, kochany i nie traktowałeś mnie jak lalki do wydymania. Zaczęłam się...zaczęłam się w tobie zakochiwać, ale cały czas wmawiałam sobie, że Kuba jest miłością mojego życia a Agnieszka mi go zabrała. Ja wiem, że nigdy mi tego nie zapomnicie i że cię straciłam, ale błagam musisz mi wybaczyć. W ten dzień...
- W dzień wypadku?
- Tak. Ja chciałam wszystko wyznać, to wszystko co zrobiłam ja i Lewy ale wpadłam pod samochód. Łukasz to nie była próba samobójcza, ja naprawdę chciałam powiedzieć całą prawdę.
   Po tym co usłyszał czuł się jak ostatni debil. Nie uwierzył najlepszemu przyjacielowi a teraz dowiedział się całej prawdy i pierwszy raz w życiu odczuł tak wielki wstyd.
- Emilia.- pocałował ją delikatnie w usta.- Przebaczam ci, chociaż Bóg mi świadkiem, że po tym wszystkim co zrobiłaś nie zasługujesz na to. Wierzę ci, ze się zmieniłaś, ale my... ja nie mogę być z tobą. - powiedziawszy to wyszedł z sali, czując do siebie ogromny wstręt. Mieli zameldować się na dwa dni do hotelu Hayatt i przekabacić na swoją stronę, młodą panią menadżer. Wystarczyła jedna kolacja na której Tytek uśmiechnął się szeroko a Krycha wypróbował na pani Wiśniewskiej podryw na chłopaka z Francji.
Bezproblemowo wyciągnęli od kobiety nagrania z monitoringu, które potem skwapliwie przejrzeli. To co zauważyli, idealnie nadawało się na materiał do płomiennego love story z wątkiem złych antagonistów, chcących popsuć miłość.
Wyniki tej misji, jak i misji Borubara w Londynie mieli przedstawić Kubie i Wasylowi.
- Skoro jesteśmy w komplecie.- Wawrzyniak spojrzał na kolegów- Mogę przedstawić wam, czego się dowiedzieliśmy.
- Rumiany co ty kazanie chcesz prawić?- Boruc lekko się zirytował.- Kuba sprawa jest prosta. Zostałeś wmanewrowany w niezłe gówna a sprawcą wszystkiego jest Lewy.
- Co?!- zszokował się Błaszczykowski.
- No chyba wiedziałeś, że Lewandowski kocha się w twojej żonie?- zapytał ostrożnie Krychowiak. - Szczęsny od czasu jak Lewy go olewa wszystkim o tym pieprzy, począwszy od fizjonerapeutów a skończywszy na sprzątaczce na narodowym.
- Wiedziałem, ale Aga nigdy nie dawała mu nadziei. Kiedyś wypieprzyłem go z domu, ale myślałem że jest z Emilią i dał sobie siana.- odpowiedział wkurzony Błaszczykowski.
- No właśnie w tym sęk. Emilia była przykrywką, mamy niemal stuprocentową pewność, że oni nigdy nawet ze sobą nie spali. Ich związek to zwykły pic na wodę, fotomontaż. Emilia pomagała mu w rozwaleniu waszego związku i to właśnie odkrył Tytek i Kryśka.- powiedział Wawrzyniak a Wasyl z Kubą nieświadomi intryg Lewego i Strzelczyckiej siedzieli z otwartymi ustami.
- Ale po cholere ona to zrobiła?- zapytał Wasyl. - I po co był jej Piszczu.
- Tego nie wiemy, bo laska jest nietomna, ale chłopaki teraz powiemy wam jakie motywy miał Lewy. Kuba twoja zapaść nie była przypadkowa, to Lewy dosypał ci do napoju izotonicznego jakiegoś gówna. Kontrola antydopingowa miała wykazać ten syf i zostałbyś zawieszony, ale ten tłuk nie przewidział, że cię sfaulują i dostaniesz zastrzyk przeciwbólowy.- Boruc odkrył przed nimi niewygodną dla Lewandowskiego prawdę.
- Kurwa...- skomentował to kapitan a Boruc dalej snuł historię.
- Dostałeś zapaści i sam się wyeliminowałeś a wielki Mou nie mógł cię już obserwować.
- A co ma do tego on?- zasyczał Wasyl.
W głowie mu się nie mieściło, jak wielkim skurwysynem okazał się Lewandowski.
- Lewy podsłuchał jak Jurgen rozmawia z Zorcem i Watzke. Real chciał kupić Kubę w zimowym okienku transferowym a Lewy nie mógł tego znieść.  Potem poznał Agnieszkę i znowu pozazdrościł mu kobiety i wtedy pojawiła się Emilia. - Artur sięgnął po zakamuflowane piwo w końcu takiej historii nie da się przekazać o suchym pysku.
- Ale ona miała romans z Piszczem.- Kuba nie ogarniał sytuacji i tego, że przez pół roku żył w niewiedzy a przez tego idiotę mógł przenieść się na tamten świat.
- Domyślamy się, że chciała go użyć jako przykrywki.
- Ja pierdole i myśmy tego nie zauważyli?- zaryczał Wasyl.
- A teraz najlepsze.- wtrącił się Krychowiak puszczajac nagranie z Hayatta.
Szóstka reprezentantów spojrzała na ekran telewizora na którym zauważyli Lewego, który wprowadza Emilię do pokoju Kuby. Dziewczyna była przebrana w dresy a włosy schowała pod czapką.
- Zabije go!- zaryczał Kuba i zanim ktokolwiek zdołał go złapać wyskoczył z pokoju.
Zbiegł dwa piętra w dół, w głowie mając tylko jedną myśl, żeby zamrodować Lewandowskiego a potem pokazać Adze dowody.
Lewy stał na dole razem z trenerem Fornalikiem, który w dość dosadny sposób wyrażał swoje niezadowolenie spóźnialskiemu kadrowiczowi. Trener będąc jeszcze w Warszawie, dowiedział się całej historii przekrętu Lewandowskiego, którą potwierdził skruszony Szczęsny.
- Zabiję cię skurwysynu!- Kuba dopadł do Lewandowskiego i wymierzył mu cios w szczękę.
Lewy upadł na posadzkę prosto na swoje markowe torby a Błaszczykowski został zatrzymany przez Fornalika i trenera bramkarzy. Z góry nadbiegł Wasyl z chłopakami, pomagając trenerom utrzymać Kubę.
- Pojebało cię Błaszczykowski? Myślisz, że nie przelecę twojej żonki? I tak jesteś u niej skreślony.- zimne oczy Lewego spojrzały ze złością na Kubę i przytrzymujących go mężczyzn.
Z rozciętej wargi napastnika sączyła się krew.
- Lepiej już nic nie mów Robert.- rzekł spokojnie. trener Fornalik - Dostarczono mi dowody z których jasno wynika, że dopuściłeś się przestępstwa.
- Jakiego kurwa przestępstwa?!- ryknął Lewy.- Nic mi nie udowodnicie?!
- Wojtek Szczęsny wszystko opowiedział, właśnie zadzwoniłem do trenera Kloppa, który przerwał wakację i zarządził sprawdzenie próbek moczu Kuby, które były pobrane zaraz przed meczem. Jeśli dosypałeś mu do napoju tego, o co oskarżył cię Wojtek Szczęsny, będziesz miał kłopoty. Ponadto mamy nagranie jak wprowadzasz Emilię Strzelczycką, podobno swoją narzeczoną do pokoju Kuby. On nic nie pamięta, więc mamy podejrzenia, że coś mu dosypaliście. Już te dwie sprawy dają mi prawo do natychmiastowego usunięcia cię z kadry i zawiadomienia policji.- odpowiedział chłodno trener
Na ten moment do holu weszło dwóch funkcjonariuszy, którzy zabrali wrzeszczącego i wyklinającego Lewandowskiego.
- Wy skurwysyny! Ja wam pokażę! Nie wiecie z kim zadarliście, zniszczę was i ten zasrany PZPN a ty Błaszczykowski!- ryczał jak opętany. - ...zniszczę cię! Słyszysz! Ona i tak kiedyś będzie moja!

Monachium 

     Emilia obudziła się płacząc żałośnie, Łukasz czym prędzej zawiadomił lekarzy, którzy podali dziewczynie środki uspokajające. Po godzinie oczekiwań i badań, lekarze w końcu pozwolił obrońcy wejść do pacjentki.

Dziewczyna patrzyła na niego a w jej ciemnych oczach znowu pojawiły się łzy.
- Emilia.- Łukasz podszedł do niej, pchany jakąś niewidzialną siłą.
- Łukasz ja chciałam wyznać prawdę, ja... wybacz mi ja nie spałam z Kubą...- rozpłakała się na dobre a on tulił ją do siebie. - Musisz mi uwierzyć, byłam idiotką zaślepiona młodzieńczym uczuciem do Kuby. Uknułam to wszystko z Lewym, bo my nie byliśmy parą.
Wyznała Piszczkowi całą prawdę, nie szczędząc gorzkich słów. Dowiedział się wszystkiego o dzieciństwie, gwałcie a potem o jej pustym życiu pełnym zabawy i igrania na uczuciach innych.
- Planowałam się tobą zabawić, tak żeby nikt nie podejrzewał, że związek z Lewym jest fikcją ale...- jej ciałem wstrząsnął potężny szloch.
Łukasz tulił ją do siebie, chociaż był rozgoryczony jej postępkiem nie postąpić inaczej.
- Co było dalej?- zapytał słabym głosem.
- Byłeś dla mnie inny niż wszyscy których dotąd spotkałam. Ciepły, kochany i nie traktowałeś mnie jak lalki do wydymania. Zaczęłam się...zaczęłam się w tobie zakochiwać, ale cały czas wmawiałam sobie, że Kuba jest miłością mojego życia a Agnieszka mi go zabrała. Ja wiem, że nigdy mi tego nie zapomnicie i że cię straciłam, ale błagam musisz mi wybaczyć. W ten dzień...
- W dzień wypadku?
- Tak. Ja chciałam wszystko wyznać, to wszystko co zrobiłam ja i Lewy ale wpadłam pod samochód. Łukasz to nie była próba samobójcza, ja naprawdę chciałam powiedzieć całą prawdę.
Po tym co usłyszał czuł się jak ostatni debil. Nie uwierzył najlepszemu przyjacielowi a teraz dowiedział się całej prawdy i pierwszy raz w życiu odczuł tak wielki wstyd.
- Emilia.- pocałował ją delikatnie w usta.- Przebaczam ci, chociaż Bóg mi świadkiem, że po tym wszystkim co zrobiłaś nie zasługujesz na to. Wierzę ci, ze się zmieniłaś, ale my... ja nie mogę być z tobą. - powiedziawszy to wyszedł z sali, czując do siebie ogromny wstręt. Emilia rozpłakała się na dobre, bo właśnie straciła jedyną osobę na której jej w życiu zależało i która kochała ją bezinteresownie.

______________________________________________________________________________
Wyrobiłam się jeszcze dzisiaj, więc nie jest tak źle.
Jest to jak pewnie się domyślacie przedostatni rozdział historii Kuby i Agi a także rozwiązanej już intrygi Lewego i Emilii. Ostatni rozdział połączony z epilogiem pojawi się w niedzielę a już w poniedziałek prolog na nowym blogu Obsesja

                                                                      Pozdrawiam Was serdecznie Fiolka :)

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 33



    Pisarka obudziła się, gdy za oknem zaczynało świtać a ptaki w pobliskim parku wyśpiewywały wiosenne trele. Złocista kula słońca powoli wynurzała się z granatu nocy, malując niebo na wschodzie ferią barw począwszy od różu, skończywszy na jasnej żółci. Niebo przybierało barwę wiosennego błękitu a nieliczne gwiazdy powoli gasły, ustępując miejsca słońcu.
Pierwszą rzeczą na którą zwróciła uwagę, było to, że jest jej bardzo gorąco a kołdra pod którą spała wydaje się być zadziwiająco ciężka. Na wpół przytomna zrobiła ruch, żeby zrzucić ją z siebie, ale jej ręka zamiast na materiał natrafiła na ciepłe ciało. Przywołała w pamięci wydarzenia poprzedniej nocy a Błaszczykowska z wrażenia wstrzymała oddech. To był Kuba.
Była razem z nim w apartamencie jednego z londyńskich hoteli, gdyż jej mąż wszedł do niej w nocy, budząc z płytkiego snu. Ostrożnie wróciła do pozycji leżącej, bojąc się, że Błaszczykowski nagle się obudzi i będzie musiała stawić mu czoła.
Jak mogła być tak głupia? Spał koło niej, z jednym ramieniem przerzuconym przez jej brzuch z nogą wciśniętą pomiędzy jej kolana.
Przesunęła delikatnie palcami po ramieniu Kuby.
Chociaż wiedziała, że zachowała się jak skończona idiotka, to coś w głębi serca podpowiadało jej, że zrobiła dobrze. Seks z Kubą zawsze wywoływał w niej wiele emocji, ale tej nocy było inaczej. Intensywniej, bardziej zachłannie tak jak robią to kochankowie, którzy dawno się nie widzieli i muszą się sobą nasycić.
Próbowała jakoś się od niego odsunąć, ale nie było to łatwe, im bardziej próbowała tym mocniej odczuwała nacisk ze strony Błaszczykowskiego.

   Kuba nie spał, obudził czując dotyk delikatnych rąk jego małżonki. Nie żałował ani sekundy z tej fantastycznej nocy, ale był świadomy tego, że z nastaniem dnia wszystko się skończy. Powoli uchylił powieki napotykając spojrzenie błękitnych oczu Agnieszki.
Wpatrywali się w siebie przez chwilę a żadne z nich nic nie powiedziało, tak jakby jedno chciało wybadać intencje drugiego.
Agnieszka w końcu zebrała się na odwagę i przemówiła.
- Wiesz, że to nie powinno było się wydarzyć?-zapytała chłodno. - To nic między nami nie zmienia.
Kuba chciał gorąco zaprzeczyć, przecież nadal ją kochał i pragnął z całej siły, czego dowód dał kilka godzin temu.
- Aga...przecież kochamy się. - zaczął
- Proszę odsuń się.- powiedziała ze łzami w oczach podciągając kołdrę aż po samą brodę. - Nie mogę Kuba... nie mogę.- łzy zaczęły płynąć po policzkach niczym wartkie, górskie strumienie. Wypłakiwała wszystek ból, który gromadził się przez ostatnie miesiące.
Piłkarz bez zastanowienie zmienił pozycję i przytulił ją do swojej klatki piersiowej.
- Aguś... błagam musisz mi uwierzyć, ja naprawdę nic złego nie zrobiłem. Nie pamiętam tamtej nocy, obudziłem się kiedy byliście już w moim pokoju. Udowodnię ci to kochanie, tylko daj mi szansę! Zostaw chociaż krztynę nadziei!- w jego oczach również zalśniły łzy. Nie potrafił żyć bez niej, ale jeszcze gorszymi mękami było życie obok niej.
Agnieszka była skołowana, bardzo chciała żeby słowa Jakuba okazały się prawdą, że to wszystko da się jakoś racjonalnie wytłumaczyć.
- Dobrze.- odpowiedziała przez łzy.- Dam ci szansę udowodnienia, że byłeś mi wierny. Za bardzo cię kocham, żeby od ciebie odejść.
- Kochanie zrobię wszystko, żeby to udowodnić! Stanę na głowie, ale obiecaj mi słońce, że nie opuścisz mnie.
- Nie opuszczę Kuba, ale gdyby twoje słowa okazały się kłamstwem, to moje życie traci jakikolwiek sens. - przylgnęła do Błaszczykowskiego a on delikatnie głaskał ja po głowie.
Dała mu szansę, ale była ona jak cienka nić, która w każdej chwili może się zerwać.

Kilka dni wcześniej 

    Jakub Wawrzyniak po męczącym treningu zasiadł przed telewizorem w swoim warszawskim mieszkaniu, sącząc nalewkę własnej roboty. Jego małżonka przebywała obecnie z dziećmi u matki, więc bez przeszkód mógł oddać się rozmyślaniom wszelakim. A miał kilka spraw do przemyślenia, na pierwszy plan wysuwała się tragiczna love story Lewego- Piszczka- Kuby- Emilii i Agnieszki. Wiedział, że coś w tej całej sprawie nie kontaktuje i wziął sobie do serca rozwiązanie tej zagadki.
Na sam początek zaczął lekko wypytywać osoby znające Lewego bliżej a w Legii grało dwóch jego znajomych a jeden nawet znał Emilię.
Ich romans zaczął się podobno przed Sylwestrem i od razu ogłosili zaręczyny, ale nikt na nich nie był i nawet matka Lewego o niczym nie wiedziała.
Najbardziej zastanawiało go to jak zareagował czy raczej nie zareagował, Lewy na wieść, że Błaszczu na zgrupowaniu przespał się z jego dziewczyną.
Normalny, zdrowy chłop dałby Błaszczykowskiemu po mordzie, tak jak to zrobił trzeci z tria Borussi- Łukasz Piszczek.
I tutaj kolejna dziwna sprawa. Lewy chodzi z dziewczyną z którą podobno śpi Błaszczykowski a pretensje o to ma Piszczek.
- Telenowela...-mruknął wychylając łyczek rubinowego płynu. - Ale ja się dowiem, dlaczego Lewy ma swoją lasię w dupie.
Kuba zarzekał się, że nie zdradził swojej żony a Rumiany mu wierzył. Wszystko na pewno by się wyjaśniło, ale główna aktorka tej farsy leżała w śpiączce.
Wawrzyniak oparł buty o niski stolik do kawy i jął obmyślać plan działania.
- Kto przyjaźni się z Lewym i da się z niego cokolwiek wyciągnąć?- zastanowił się a gdy znalazł odpowiedź, zakrzyknął z radości.- Wojtunio Szczęsny! No, że ja wcześniej o tym nie pomyślałem!
Jak na skrzydłach wyleciał do sypialni, gdzie zostawił telefon komórkowy i od razu wykręcił numer do Borubara.
Kto jak kto, ale Boruc potrafi wyciągnąć różne rzeczy z każdego, wystarczy że zaprosi młodocianego Szczęśniaczka na kilka piwek.
- Halo?! Halo?! Artur mam do ciebie romans chłopie!- ledwo powstrzymał się przed krzyczeniem w słuchawkę.
Boruc rozsiadł się wygodniej, puszczając oczko do swojej dziewczyny Sary, która właśnie masowała mu stopy po treningu.
- Słucham cię Rumiany, bardzo uważnie.
- Arti pamiętasz tę sprawę z Błaszczykowskim, Piszczkiem i Lewym?- zapytał Wawrzyniak.
- Jeszcze nie jestem taki stary Kubusiu? To love story wstrząsnęło mną do głąba.- zachichotał zezując na swoją partnerkę- To Rumiany- wyszeptał do niej zakrywając słuchawkę.
Kobieta skinęła głową kontynuując masaż.
- Coś mi w niej śmierdzi i mam dla ciebie misję.
- Ohoho...zabrzmiało jak misja specjalna dla wywiadu. Co mam zrobić?
- Masz teraz czas?
- Rozgrywki zakończone, więc do zgrupowania mam urlop.
- No to musisz pojechać do Londynu i zaprosić Szczęsnego na kilka piw. - odpowiedział konspiracyjnie Rumiany.
Boruc uśmiechnął się szeroko wiedząc, że ten nadchodzący weekend w Londynie będzie bardzo ciekawy.
- Wnioskuję, że mam go upić i wyciągnąć informacje.
- Trafiłeś w sedno.
- No dobrze. Ale wisisz mi za to przynajmniej litr twojej naleweczki. Pasi?
- Chłopie, jeśli moje potwierdzenia się sprawdzą, to masz u mnie nawet dziesięć litrów. - odpowiedział żywiołowo Rumiany.
- Hahahaha dobrze Wawrzyniaczku, zrobię jak mi kazałeś. Odezwę się przed finałem Ligii Mistrzów. - powiedziawszy to rozłączył się i zaczął organizować wypad do stolicy Wielkiej Brytanii.

   Boruc był niezwykle skuteczny, bo Wojtusia Szczęsnego nie trzeba było długo namawiać na kilka piwek przed finałem Ligii Mistrzów, tym bardziej że jego największy przyjaciel Lewy, odkąd strzelił  Realowi cztery gole nie miał dla niego ani chwili czasu.
Siedzieli teraz w londyńskim  mieszkaniu Szczęsnego otwierając kolejnego browara. Arczi nudził się niemiłosiernie, bo jego młodszy kolega potraktował go jak spowiednika i właśnie wylewał wszystkie swoje żale i rozgoryczenia. Na dodatek pili piwo a angielskim piwem nie upiłoby się nawet dziecko. No chyba, że było się Wojciechem Szczęsnym, on po piątym był już lekko ululany i bardzo skory do zwierzeń.
- Lewy się zmienił. -stęknął Szczęsny mocując się z zatyczką puszki, która jak na złość oderwała się a piwo zostało nieotwarte.
Boruc puknął w nie trzonkiem noża i ku uldze jego kolegi udało się otworzyć.
- Po czym wnosisz?- zapytał Artur robią przy tym parodię poważnej miny.
Szczęsny pociągnął potężny łyk a pomiędzy jednym i drugim czkaniem wyznał mu całą historię.
- Kiedyś o wszystkim sobie mówiliśmy a on teraz ma mnie w dupie, bo kiedyś powiedziałem mu, że głupio robi. Chodzi o Agnieszkę, żonę Kuby. Lewy napalił się na nią, kiedy tylko pojawiła się w Dortmundzie. Dlatego skumali się z Emilią bo wiesz....- ziewnął szeroko. - ...Emilia przez długi czas mieszkała w Londynie i kiedyś nawet kręciliśmy. Wykorzystała mnie, żeby zakumplować się z Lewym i to oni razem uknuli cały ten plan z narzeczeństwem. Tak naprawdę chcieli rozdzielić Kubę i Agę. Ja tego naprawdę żałuję, że wcześniej nic nie powiedziałem.
Lewy zazdrości Kubie wszystkiego. W pierwszym meczu z Realem wtedy, kiedy Błaszczu miał zapaść to wina Lewego. To on wrzucił Kubue jakieś gówno, które miała wykryć kontrola antydopingowa, ale okazało się że jest na nie uczulony. Po podaniu mu leków przeciwbólowych dostał zapaści, nie powiem Lewy się wtedy obsrał, ale wszystko dobrze się skończyło.
- Ojacieżpierdole...- skomentował to Boruc.
W życiu przez myśl by mu nie przeszło, że Lewy może okazać się taką gnidą. On też nie był święty z reprezentacji wyleciał za chlanie z Żewłakiem, ale posuwać się do takich gierek? Przecież Kuba mógł umrzeć.
To pachnie kryminałem...
- Widzisz? I ja muszę z tym żyć!- jęknął Szczęsny, powoli osuwając się na kanapę.- Ja go uwielbiałem, był moim przyjacielem a teraz ma mnie w dupie...- zasnął zostawiając Artura z tym co przec chwilą usłyszał.
Boruc spojrzał na zegarek, który właśnie pokazywał czwartą nad ranem. Nie namyślając się za wiele zatelefonował do Wawrzyniaka.
Po kilku sygnałach Rumiany odebrał telefon.
- Ha halo?- sapnął do słuchawki.
- Rumiany to ja Boruc! Stary siedzisz?
- No a ssso? - sapnął Wawrzyniak jeszcze do końca nie dobudzony.
Boruc opowiedział wszystko, czego dowiedział się dzisiejszej nocy. Wawrzyniak zbladł i zaczął przeklinać, co obudziło jego żonę i resztę rozmowy przeprowadził siedząc na sedesie w łazience.
Obaj zgodnie postanowili, że muszą dowiedzieć się ostatniej rzeczy do układanki. Czy to Emilia sama weszła do Hayatta czy Lewy jej pomagał. Zważywszy na kaliber zidiocenia gwiazdy BVB, byli stuprocentowo pewni, że to on jej pomógł. Żaden z nich nie wierzył w zdradę Kuby. Postanowili przy najbliższym zgrupowaniu obnażyć nagą prawdę.

Ranek po Finale Ligii Mistrzów

    Piłkarze BVB przed wylotem do Dortmundu spędzali na wspólnym śniadaniu w reprezentacyjnej jadalni, jednego z londyńskich hoteli. Wszystkim towarzyszyły partnerki, oraz dzieci- jeśli je posiadali.
Ku zdziwieniu Martyny i Wasyla Kuba i Aga weszli trzymając się za ręce a obok nich drepciły bliźniaki.
- Dzień dobry.- uśmiechnął się Błaszczykowski
- Dobry...- odpowiedziała zszokowana Martyna. - Chcieliśmy się pożegnać bo lecimy dzisiaj do Warszawy, mam tydzień urlopu.
 Aga usiadła obok przyjaciółki biorąc na kolanach Ksawiera, który wyciągał rączki w stronę Wasyla.
Nie wiedzieć czemu, stoper był jego ulubieńcem.
Katia wolała towarzystwo Kuby, który był jej ukochanym Ujkiem, czasem mówiła do niego papcio Ujek ku rozbawieniu pozostałych zawodników BVB.
- Kuba możemy pogadać?- Marcin podszedł z małym na rękach do Błaszczykowskiego.
- O czym?
- Chodźże.
Poszli w stronę drzwi prowadzących do foyer, gdzie nikt nie mógł ich podsłuchać.
- Słyszałeś awantury Lewego?
- Jakie awantury?- zdziwił się Błaszczykowski.
- Darł mordę nad ranem, że Agnieszka jest jego i to centralnie pod drzwiami jej pokoju. Wszyscy widzieli jak Jurgen zaprowadził go do pokoju i zamknął drzwi na klucz.
- Nie słyszałem.
- Tak się schlałeś?- zdziwił się Wasyl.
- Byłem z Agnieszką.- odpowiedział mu przyjaciel.- I zanim zapytasz o to czy mi wybaczyła, to odpowiedź brzmi nie. Muszę udowodnić jej, że Emilia sama władowała mi się do łóżka. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale musi mi się udać.
- Kuba. Dużo nad tym myślałem i powiem ci coś. Wytrzymaj do zgrupowania, Rumiany zaczął bawić się w detektywa razem z Borubarem. Zastanowiła ich twoja zdrada i zaczęli w tym wszystkim kopać na tyle skutecznie, że muszę cię przeprosić. Zwątpiłem w ciebie stary, ale musisz wiedzieć, że wyglądało to jednoznacznie.
Błaszczykowski spojrzał na przyjaciela w którego oczach lśniła szczerość i współczucie.
- Wiem Wasyl. Nie mam o to pretensji, no może trochę do Martyny, ale ona zawsze weźmie stronę Agi. Popełniłem w życiu kilka głupot, ale nigdy nie zdradziłbym Agnieszki.
- Będzie dobrze. Chłopaki coś odkryli a jeśli to doprowadzi nas do prawdy, to Aga ci wybaczy.

____________________________________________________________________________
No to śmigamy z trzydziestym trzecim rozdziałem. Przed nami jeszcze jeden i epilog w którym cała historia powinna się wyjaśnić.
Fajnie, że do końca jesteście ze mną i moimi bohaterami :D

Już dzisiaj możecie podpatrzyć sobie BOHATERÓW w nowym opku pt"Obsesja". Jeszcze nie szablonu, ale na dniach powinien się pojawić. Możecie też zacząć się wpisywać do zakładki Informowani , jeśli będziecie chciały być poinformowane o nowościach. 
Jak zwykle życzę Wam miłego czytania
                                                                         Pozdrawiam Fiolka :*


Wasyl !
Wczoraj skończyłeś 33 lata! Z tej okazji życzę Ci wszystkiego Najlepszego! Odzyskaj w reprezentacji należne Ci miejsce i numer i znajdź super klub, bo my kibice nie godzimy się, żebyś kończył karierę!
100 lat! :D









A ty Łukaszu wracaj szybko do zdrowia :D 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 32

 
    Agnieszka kipiała złością a salę bankietową przeszła niczym tornado, wszyscy usuwali się jej z drogi.
Przy bufecie zamówiła kolejkę wódki, ku zdziwieniu barmana nalewającego jej kieliszek.
- Coś do przepicia?- zapytał lekko zszokowany.
- Nie dziękuję.- odpowiedziała po czym wypiła zawartość, lekko się krzywiąc.- Jeszcze raz to samo.
Wypiła, czując jak złość nadal się w niej tli, ale organizm znieczula się pod wpływem alkoholu. Nie była zwolenniczką picia mocnych trunków, ale w tym momencie miała wszystko w dupie.
Martyna zauważyła przyjaciółkę przy barze w momencie kiedy ta wypijała trzecią kolejkę.
- Nie za szybko?- zapytała przysiadając na krześle barowym.- Zaraz spadniesz i Kuba będzie musiał nieść cię do hotelu.
Błaszczykowska zmroziła ją spojrzeniem.
- Nie interesuje mnie ten bucyfał. - niemal warknęła.- Najpierw śpi z moją kuzynką, potem udaje urażonego, że oskarżyłam go o zdradę, bo to przecież uciśniona niewinność a teraz co?! Kurwa mać! Martyna ja nie jestem w stanie tego znieść.- jęknęła już lekko zawiana.
Lekarka spojrzała na przyjaciółkę ze współczuciem. Sama nie bardzo wierzyła Kubie, ale cała ta sytuacja była co najmniej dziwna. Wiedziała dlaczego Aga została przy swoim mężu i cierpiała razem z nią. Nie można żyć w takim zawieszeniu, kochali się ale zdrada Kuby i milczenie Emilii wisiały nad nimi niczym miecz Damoklesa. Klątwa, która prześladuje ich związek od czasu pierwszego rozstania.
- Odwiozę cię do hotelu i porozmawiamy.- pomogła jej wstać kierując ją w stronę szatni a potem drzwi wyjściowch.
Po drodze przyłączył się do nich Wasyl, który nie mógł ukryć rozbawienia. Jeszcze nie zdążył poinformować Martyny o incydencie przy toalecie.  Żałował tylko jednego, że Lewandowski też nie dostał torebką po łbie, bo może wybiłby sobie idiotyczny pociąg do żony Błaszczykowskiego.
- To co moje panie wsiadamy?- otworzył drzwi czarnej taksówki, pomagając paniom wsiąść do tyłu, sam zaś usiadł obok kierowcy.
- Idiota...- Aga poprawiła płaszcz. - Marcin powiedz mi coś? Czy ty też jesteś tak głupi, bo nie mogę uwierzyć, że mój mąż to skończony patałach. A ja tak go kocham, wiecie?
- Wiemy.- mruknął Wasyl.
Miał ochotę wziąć Kubę i sprać po gębie a potem wystawić na widok publiczny a najgorsze jest to, że sam zaczął wątpić w jego winę i wierzyć w niewinność. Wszystko wskazywało na to, że faktycznie spał z Emilią ale znał Błaszcza od lat.  Nie był typem podróżnika po obcych łóżkach, co innego Lewy.
Wczoraj dzwonił do niego Rumiany, że na zgrupowaniu muszą poważnie porozmawiać.
- Wasyl zrobiłem małe śledztwo ja i Borubar.- telefonował do niego Wawrzyniak. 
- I co wywnioskowaliście?
- Opowiem ci na zgrupowaniu, musisz wytrzymać.
To było zastanawiające, Rumiany nigdy nie wymyślał sobie plotek, jak coś wiedział to na pewno było potwierdzone.

Dwie godziny później...

- Zasnęła?- Wasyl zajrzał do pokoju w którym rezydowała Agnieszka. Martyna przytaknęła podnosząc się z łóżka przyjaciółki. Po chwili oboje przemierzali korytarz hotelowy pogrążając się w cichej rozmowie.
- Cztery kieliszki a ona się ululała. Od zawsze miała słabą głowę, pamiętam jak w podstawówce spili się z Kubą piwami. Emilka podkablowała babciom, dostali burę i codziennie musieli chodzić na majówki.
- Młoda od małego była niezłą intrygantką.- zauważył Marcin.
- Ten typ tak ma. Jednych brak kontroli hartuje a z innych robi to co stało się z Emilią. Nigdy za nią nie przepadałam, ale gdy była mała potrafiła być urocza.
- Ty za to na pewno sprawowałaś pieczę nad tymi diablętami.- zachichotał Wasilewski wchodząc do pokoju, który dzielił z Martyną.  Chociaż nie mieszkali razem i oficjalnie nie byli parą, to można było powiedzieć że się spotykają.
Przepadali za sobą, ale w ciągu pięciu minut potrafili się śmiertelnie pokłócić a w ciągu następnej godziny, znowu pogodzić. Nie przekroczyli jeszcze przysłowiowego Rubikonu.
Póki co dobrze im było razem a Martyna nazywała Marcina- "Pachnący- dochodzący".
- Diablęta są już dorosłe i nie muszę ich niańczyć a rosyjskie aniołki śpią u siebie. Kuba jeszcze imprezuje a Aga śpi. Co robimy?- przysunęła się do Wasyla, ciągnąc go ku sobie za koniec ciemnego krawata.
Stoper położył dłonie na biodrach lekarki, wodząc ustami po zagłębieniu w jej szyi.
- Mmmmm a mnie byś nie popilnowała? Obiecuję...- jego usta przeniosły się w okolice ucha Martyny...- że będę bardzo grzeczny i nie zsiusiam się w majtki. - zachichotał wodząc językiem po płatku ucha kochanki.
- Nie wiem czy nadaję się na nianię dla tak dużego dzieciora...- rozochocona popchnęła go w stronę łóżka. Gdy na nie opadł, ułożyła się obok łaskocząc go włosami.- Ale spróbuję, tylko musisz być bardzo, ale to bardzo grzecznym chłopcem.- pocałowała go w usta, wkładając w ten pocałunek wiele uczucia.
Wasyl nie odpowiedział, starając się zasłużyć na nagrodę swojej opiekunki.

   
    O trzeciej nad ranem, Kuba niczym okręt wojenny na manewrach wojskowych wtoczył się do hotelowego foyer. Koledzy z kluby nieskutecznie próbowali go upić, gdyż posiadał wyjątkowo odporną głowę. Mats, Marco i Neven polegli odprowadzeni przez swoje partnerki a on został sam bez żony i przyjaciół. Agnieszka po spraniu go torebką, zniknęła z przyjęcia a z nią Wasyl i Martyna.
Nocna recepcjonistka uśmiechnęła się szeroko, co wywołało u niego jeszcze większego doła. Obcy ludzie wyrażają dla niego serdeczność a ukochana i rodzina mają go w dupie. Babcia oznajmiła, że nie ma wstępu do domu, aż nie przemyśli sobie swojego, amoralnego życia a ciotki i wujkowie w stu procentach ją poparli.
Czuł się jak ostatni bydlak i miał ochotę wmówić sobie, ze faktycznie przespał się z Emilką.
Właśnie przechodził obok pokoju Agnieszki. Miał wielką ochotę, wejść do środka i położyć się przy żonie. Poczuć jej zapach, dotknąć skóry i trzymać w ramionach, aż zmorzy go sen.
Mógł co najwyżej sobie pomarzyć, bo Aga najpewniej sprałaby go po gębie. Stał tak przed drzwiami pokoju numer 239 i przyglądał się złotawej klamce. W końcu wewnętrzny masochista odezwał się ze zdwojoną siłą, bez namysłu nacisnął klamkę wchodząc do pokoju.
Aga leżała na środku łóżka, pochrapując cicho przez sen, mała lampka nocna rzucała światło na jej uśpioną sylwetkę.
Podszedł do łóżka, żeby bliżej przyjrzeć się ukochanej. W jego oczach wyglądała jak anioł, spokojna bez gniewu w błękitnych oczach. Jej długie rzęsy rzucały cień na policzki a jego aż ściskało w środku. Bez namysłu wszedł na łóżko, żeby dotknąć jej chociażby przez sekundę. Teraz klęczał obok niej, wodząc dłońmi po jej ciele. Gdy to mu nie wystarczyło, położył się obok i jął całować jej szyję, policzki i nos. Obdarzał ją pocałunkami, delikatnymi jak muśnięcia skrzydełek motyla.
Gdy dotarł do ust, pieścił je delikatnie, aż jego małżonka rozchyliła je kusząco, wpuszczając jego język do środka. Mruknęła przez sen, wtulając się w niego niczym kotka spragniona pieszczot.  Całowali się i pieścili, pozbawiając się odzienia. W pewnym momencie, Aga uniosła powieki wpatrując się w Kubę.
Zamarł w oczekiwaniu. Najpewniej zepchnie go z siebie i przyłoży a potem zrobi karczemną awanturę.
- To ty...- powiedziała cicho.
- Mam odejść?- zapytał cicho, powoli przygotowując się do odrzucenia.
- Zostań. Będę tego żałowała, ale nie potrafię przestać cię kochać Kuba. - powiedziawszy to zarzuciła mu ręce na szyję, pozwalając by robił z nią co chce.
- Kocham cię Agnieszka.- odpowiedział żarliwie.
- Nic nie mów. - odpowiedziała.- Całuj mnie a słowa zostaw na inną okazję.- wyswobodziła się z jego ramion, popychając go tak, że upadł na plecy. Usiadła na nim okrakiem, zdzierając z niego resztki odzieży.
Kochali się inaczej niż zwykle. Miłość została gdzieś z tyłu a do władzy doszła namiętność, która nie pozwoliła im tej nocy spać.

    Lewy urżnął się w tak zwane trzy dupy i teraz zwisał z krawędzi łóżka. W obolałej głowie kołatała się jedna myśl.
- Muszę jom mieć i chuj...- warknął spadając z łóżka i boleśnie tłukąc sobie biodro.- Bendziesz...hik...moja ty dziwko! - rozpłakał się jak pięcioletnie dziecko, które nie dostało cukierka.  Wytoczył się z pokoju i zaczął biegać po hotelowym korytarzu wyklinając wszystko począwszy od losu, po Borussię, Agnieszkę i ogółem życie.
- I ch** z tym!- darł się przemierzając korytarz w poszukiwaniu pokoju Agnieszki. Gdy stanął przed nim próbował wejść, ale drzwi nie chciały ustąpić. - Wyyyyyyyjdź! Koooooooooooooooocham cię!- darł się tak głośno, że pozostali zawodnicy powychodzili ze swoich pokojów.
Wyszedł także Jurgen, przecierając zaspane oczy.
- Czego drzesz mordę?!- podszedł do Lewandowskiego łapiąc go za ucho, jak niegrzecznego bachora.
- Bo jom kocham!- jęknął Lewy.
- To żona Kuby!- Jurgen popchnął go w głąb korytarza.- A wy co się glebicie? Ruszcie dupy do siebie!- piłkarze jak na zawołanie pozamykali się u siebie.
- Chce jom mieć!- jęknął gdy Klopp odprowadzał go do pokoju.
- Pogadamy o tym rano synu...- stwierdził trener.- Teraz jesteś napruty i nie myślisz trzeźwo.- wepchnął go do pokoju i zamknął drzwi na klucz.
Agnieszka i Kuba nie słyszeli ryków Lewego. Po miłosnym uniesieniu zasnęli w swoich ramionach tak głęboko, że wokół mógłby rozszaleć się huragan a oni nie słyszeliby nic.

_____________________________________________________________________________
Wybaczcie jakość tego rozdziału, ale zupełnie nie mam weny. Im bliżej finału tym ciężej pisze mi się rozdziały. Szczerze mówiąc ten jest wyjątkowo sp***dolony, ale lepszego na pewno nie napiszę. 
Życzę Wam jak zwykle miłego czytania ;)
                                                                         Pozdrawiam Fiolka :)

PS> Dzisiaj Łukasz obchodzi swoje 28 urodziny! Z tej okazji życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia i formy, kwitnącego bromansu z Kubą i wielu sukcesów w BVB oraz Reprezentacji!

PS>2 Kuba przedłużył kontrakt z Borussią, bez klauzuli odstępnego do 2018 roku! Jupiiiiiiiiiiiii! :D












wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 31


Dwa miesiące później

   Prawy obrońca Borussi Dortmund przysiadł na ławce w szatni, londyńskiego Wembley, opierając się o chłodną ścianę. Dzisiejszy dzień miał przejść do historii i przeszedł, bo ten majowy wieczór, był jedną z najgorszych porażek w jego życiu.
    Po przegranym Euro wydawało mu się, że świat runął mu na głowę i zawiódł siebie i swoich rodaków. Teraz, gdy po fantastycznym meczu, żółto -czarni zostali pokonani, przez odwiecznego rywala, jakim był Bayern Monachium, życie znowu przesłoniły mu czarne chmury.
Zastanawiał się, czy gdyby wygrali, byłby szczęśliwszy?
Przyczyny jego cierpień trzeba było szukać dwa miesiące temu, gdy razem z Agnieszką Błaszczykowską nakrył swojego najlepszego przyjaciela w łóżku z kobietą którą kochał.
Sam nie był w porządku, bo Emilia była narzeczoną trzeciego z polskiego trio w Dortmundzie, ale Lewego to nie obeszło. Gdyby dał mu w mordę, tak jak on Kubie, poczułby się lepiej.
Emilia po trepanacji czaszki nie odzyskała świadomości, zapadła w stan śpiączki, z którego mogła się obudzić w każdej chwili, ale mogło to też trwać lata.
   Pamięta jak dziś, gdy oszalały ze strachu wpadł do szpitala. Słowa pocieszenia płynące od Wasyla, zatroskaną Martynę, aż wreszcie Agnieszkę, która bez słowa przytuliła go do siebie.
- Przeżyje, zobaczysz.- uścisnęła wtedy jego dłoń, gdy razem z nim czekała na koniec operacji. Stała z nim także, gdy płakał nad łóżkiem uśpionej Emilii, dziewczyny która była dla niego trucizną. 

     Do Dortmundu wrócił z Agą, która od tego momentu stała się jego powierniczką. Spotykali się regularnie dodając sobie otuchy.

Najgorszym momentem dla Piszczka, było spotkanie na treningu BVB Kuby.
Jurgen został uprzedzony(zresztą znajomy Polak tłumaczył mu artykuł polskiej prasy) o zajściu podczas zgrupowania kadry, dzięki czemu mógł zapobiec niesnaskom  i mordobiciu na treningach i w szatni prowadzonej przez niego samego.
Porozmawiał z każdym Polakiem osobno, uprzedzając, że każdy przejaw agresji wobec siebie będzie równoznaczny z wylotem na trybunę i skreśleniem z listy meczowej.
- Piszczu kocham cię jak syna.- huknął po treningu.- Ale sam przyznaj, że w tej sytuacji również jesteś winny. Ta panienka igrała z wami trzema. Kuba zachował się prostacko, ale to była dziewczyna Lewego, on powinien być poszkodowany.
Ta rozmowa odbyła się dwa miesiące temu, ale Łukasz pamiątał każde słowo wypowiedziane przez Kloppa. Nie czuł się z tym komfortowo, oskarżał Kubę a sam nie był lepszy. Dopiero teraz doszło do niego, jak bardzo obłudna i przesiąknięta złem była Emilia a on poleciał na jej czar, niczym ćma złakniona światła. Dał się nabrać jak pospolity frajer i powinien znienawidzić ją za to a przede wszystkim czuć do siebie obrzydzenie. Nie był takim człowiekiem, złamał swoje zasady.
A co było w tym wszystkim najgorsze? Kochał ją. Nadal, pomimo tego, że dowiedział się o tym romansie o kłamstwie i o zrujnowanie życia jemu i Agnieszce.
Opuszczał Polskę zostawiając Strzelczycką, ale cały czas był w kontakcie telefonicznym z jej rodzicami. Jurgen stanowoczo zakazał mu lotów do Polski, chociaż serce wyrywało się do tej intrygantki.

- Synu, musisz się otrzasnąć! Nie zaprzepaść kariery, tylko po to żeby trzymać ją za rękę. Rozumiem, że ją kochasz, ale ona się przez to nie obudzi. - powiedział mu któregoś dnia, gdy próbował wziąć urlop.- Zaszedłeś za daleko, żeby teraz zmarnować sobie życie.

    Martyna i Wasyl czekali na Łukasza i Kubę w towarzystwie Agnieszki.  Na rękach Wasilewskiego siedział mały dwulatek ubrany w żółto- czarną koszulkę i taką samą czapeczkę a Martyna trzymała w ramionach jego siostrę bliźniaczkę.
Aga nadal mieszkała z Kubą i oficjalnie, jego romans został puszczony w niepamięć, ale to co działo się za zamkniętymi drzwiami ich domu, dalekie było od ideału. Praktycznie ze sobą nie rozmawiali, bo robienie listy zakupów, rachunki i inne sprawy domowe, były wymieniane jako luźne uwagi. Każde z nich spało w osobnych sypialniach, noc w noc tęskniąc do siebie. Kuba nie starał się usprawiedliwiać. Wiedział, że nie przespał się z Emilią, ale jego niewinność mogła potwierdzić tylko ona.
Agnieszka męczyła się,bo wiedziała że ich współne mieszkanie to czysty układ. Prasa się od nich odczepiła, dzieci miały rodziców, ale do szczęścia brakowało im bardzo wiele.
Kuba wyszedł jako pierwszy uśmiechając się do wyrywającej się ku niemu dziewczynce.
- Ujek!- krzyknęła i przytulił się do blondyna. Zabrał ją w ramiona uśmiechając się i przytulając do siebie. Ponad główką małej widział Agnieszkę. Kochał ją jeszcze bardziej, ale nie mógł pogodzić się z tym, że żona mu nie uwierzyła. Martyna i Wasyl również byli po stronie Łukasza, ale nie dali tego po sobie poznać.
- Jak się ma najpiękniejsza dziewuszka na świecie?- zapytał dając dziecku medal za drugie miejsce w Lidze Mistrzów.
- Ma się!- odpowiedziała Katia i chciała ugryźć nagrodę "Ujka" , którą Błaszczykowski szybko jej odebrał.
- Jedziemy?- zapytał żonę, która skinęła głową. Wasyl przekazał jej Ksawiera, który przytulił się do niej, mrużąc zaspane oczka.  Pora zdecydowanie nie była dla dzieci, ale w hotelu czekały dwie opiekunki, które miały zająć się maluchami.
- To my poczekamy na Łukasza.- rzekł Wasyl- Za godzinę w Muzeum Sztuki Naturalnej?
- Macie zaproszenia przy sobie?- zapytał pomocnik.
Przytaknęli. Po chwili Błaszczykowscy zapakowali się w czarną, londyńską taksówkę jadąc do hotelu.
- Długo tak jeszcze pociągną?- mruknęła Martyna, przytulając się do Marcina odzianego w elegancki, czarny prochowiec.
- Do rozwodu kochanie, ich małżeństwo to farsa. - odpowiedział ze smutkiem. -Kuba zbiera żniwo swojej głupoty.
- Wiesz co? Mam dziwne przeczucie, że Emilka gdyby się obudziła pewnie wiele by nam wyjaśniła. - lekarka zamachała w stronę nadchodzącego Piszczka.
- Dla dobra wszystkich powinna się wreszcie obudzić. - dodał cicho stoper.
Oboje wyściskali Łukasza i razem udali się na miejsce, gdzie BVB miała świętować sukces a będzie musiała przełknąć gorzką pigułkę porażki.

    Pół godziny później dzieciaki były już wykąpane i ułożone do snu a dwie przemiłe polskie studentki, zajmowały się pociechami Błaszczykowskich.
Agnieszka w swoim pokoju założyła czarną sukienkę z połyskującym srebrem paskiem a na nogi wsunęła szpilki w kolorze strażackiej czerwieni. Przeczesała włosy, które falami ułożyly się na jej ramionach a usta machnęła czerwoną szminką. Całość dopełniał ciemny płaszczyk i srebrna kopertówka.
Kuba czekał na nią w foyer, ubrany nienagannie w czarny garnitur, śnieżnobiałą koszulę i ciemny krawat.  Zarzucił na siebie czarny płaszcz, który razem z resztą ubioru fantastycznie współgrał z jego jasnymi włosami.
Na widok Agnieszki serce zaczęło mu gwałtownie bić a krew prawie rozsadzała żyły. Pragnął jej, pragnął ponad wszystko.
Gdyby tak uśmiechnęła się do niego, dotknęła, pocałowała. Nie patrzyła już w jego stronę z pogardą, teraz była zimna. Zimna niczym lodowa królowa, niedostępna i zamknięta w sobie. Uśmiech na jej twarzy pojawiał się tylko wtedy, gdy na horyzoncie pojawiały się dzieci.
- Idziemy?- zapytał zdawkowo, podając jej ramię.
Przyjęła je i delikatnie skinęła głową, na znak że się zgadza. Do Muzeum, dojechali nie odzywając się do siebie, ale przed budynkiem nakleili na twarze sztuczne uśmiechy.
Paparazzi pstrykali zdjęcia nadchodzącym parom, Kuba co jakiś czas musiał przytulać Agę i uśmiechać się do obiektywów.
W środku rozdzielili się. Kuba poszedł  w stronę sceny, gdzie za chwilę miał zacząć przemawiać prezes oraz trener, natomiast Agnieszka staneła w grupce z żonami i partnerkami. Wasyl i Martyna zaszyli się gdzieś i każdy mógł sie domyślić, że pokątnie wymieniają pocałunki.
- Jesteśmy z was dumni!- jął przemawiać Watzke. - To sukces, pomimo porażki.
- Synowie moi!- popłakał się Jurgen, któremu małżonka Ulla musiała użyczyć chusteczki, bo nagle ten wielki chłop zaczął płakać jak małe dziecko.
Nuri Sahin siąknął nosem i przytulił się do swojej małżonki, a oczy Marco Reusa niebezpiecznie się zaszkliły.
Roman też płakał, podobnie jak jego dziewczyna i żona Sebastiana Kehla. Trzymał się Piszczek, który kilka minut wcześniej znieczulił się kolejką polskie wódki a Kuba szczerze mówiąc miał wszystko w dupie.
Było mu przykro, bo pierwsze miejsce w Lidze Mistrzów to jego życiowe marzenie, zaraz po zdobyciu Mistrzostwa Europy i Świata z reprezentacją, ale po co mu to, gdy prywatnie jest nieszczęśliwy?
Lewy natomiast stał obok Maria Goetze, pokłóconego z Marco Reusem. Próbował namawiać Reusa na zmianę klubu na bardziej bogaty i utytułowany, ale Marco stanowczo odmówił.
Chciał zostać w Dortmundzie i koniec, nawet za cenę przyjaźni z Marco.
Lewego natomiast trafiał szlag, bo Jupp Heynckes obiecał mu w prywatnej rozmowie telefonicznej, że będzie agitował w jego sprawie.
Czarek Kucharski już puścił w ruch machinę plotek i subtelnych(wg. niektórych "duptelnych") aluzji o zmianie klubu.
Robert przechwalał się, że na pewno nie będzie grał w Borussi i włodarze muszą go wypuścić.
- Jak wpłynie oferta to porozmawiamy.- miał powiedzieć Jurgen, gdy Lewy poprosił o to, żeby trener wstawił się za niego u prezesa. - Wolałbym żebyś został, ale zrobisz co uważasz.
A on uważał, że jest genialnym piłkarzem, lepszym od Ronaldo i Messiego łącznie. Spokojnie mógł wygrać ten mecz, ale sędzia był przekupiony!
Spojrzał na Agnieszkę, która szła w stronę korytarza na którym znajdowały się toalety.
Rozejrzał się na boki i gdy zauważył, że nikt nie patrzy w jego stronę, wymknął się za nią. Poczekał chwilę, aż żona Błaszczykowskiego wyjdzie, opierając się przy tym o ścianę w nonszalanckiej pozie. Ubrany na czarno- biało w garnitur od Dolce&Gabbana, wyglądał w swoim mniemaniu mrocznie i zniewalająco.
- Dobry wieczór.- powiedział i przysunął się do Agnieszki.- Dobrze się bawisz?
Aga spojrzała na niego zaskoczona i lekko zniesmaczona. Wyglądał jakby właśnie odłożył puchar a na jego konto wpłyneła okrągła sumka.
- Dobry wieczór. Bawię się adekwatnie do sytuacji, nie mam powodów do radości. - odpowiedziała i chciała przejść, ale Lewy złapał ją za rękę.
- Porozmawiajmy...- przytrzymał ją, lustrując wzrokiem, tak jakby chciał ją zjeść.
- O czym?- zapytała chłodno.
- O nas...- przysunął się jeszcze bliżej tak, że jego oddech muskał jej szyję. Agnieszka poczuła obrzydzenie. Nie miała ochoty na bliższy związek z Lewym, bo wiedziała, że nie jest do końca święty na jakiego ustaje. Co tydzień dostawała bukiet czerwonych róż, który lądował w koszu na śmieci. Ten człowiek nie rozumiał słowa nie.
A przecież jego narzeczona a jej siostra cioteczna, leżała w śpiączce. Od wujostwa wiedziała, że ani razu jej nie odwiedził. Zrozumiałaby, gdyby Lewy czuł się zdradzony, bo przecież Emilia spała i z Piszczkiem i z jej mężem, ale on nie wyglądał na załamanego. Od Caroline- dziewczyny Reusa wiedziała, że zdążył po drodze zaliczyć swoją eks. Ariel Brown oraz kilka dziewczyn, chętnych wskoczyć polskiemu napastnikowi do łóżka.
- Nas? Nie pomyliłeś mnie z kimś innym?- zapytała ze słodyczą.
- Nie. Jesteś dla mnie jedyna, pragnę cię!- jego usta były blisko jej warg. Właśnie składał się do pocałunku, gdy został od niej brutalnie odciągnięty.
Za Lewandowskim stał Kuba, dysząc furią.
- Odpierdol się od niej!- ryknął straszliwie a potem z całej siły wyrżnął Roberta w twarz.
Lewandowski zatoczył się na ścianę a Błaszczykowski byłby rzucił się na niego, gdyby w porę nie nadbiegł Marcin z Ilkayem Guendoganem.
- Pojebało was?- odsunął Kubę a Ilkay pomógł Lewandowskiemu wstać. Ten napuszył się jak wściekły kocur i chciał rzucić się na odciąganego przez Marcina Kubę. Z pomocą przyszedł Sebastian Kehl.
- Nie będziesz jej dotykał!- darł się Błaszczykowski.
- Będę robił co mi się podoba!- syknął Lewy.- Zdradziłeś ją! Ona cię nie kocha!
- A ciebie tak?- zakpił Kuba. - No powiedz mu! Powiedz, że już mnie nie kochasz i jesteś w stanie ode mnie odejść! - krzyknął w stronę Agnieszki.
Dziewczyna spojrzała na obu facetów.
- Nienawidzę was!- odpowiedziała im głośno i wyraźnie.- Ciebie za to, że jesteś skończonym hipokrytą i chcesz mnie tylko przelecieć a ciebie za to, że nie mogę przestać cię kochać ty potworny idioto!- zdzieliła Kubę torebką w głowę i poszła na salę.


__________________________________________________________________________
Miałam nadzieję, że ten rozdział będzie jednak optymistyczniejszy, ale niestety BVB przegrało. 
Szkoda mi chłopaków, ale za wszystko co zrobili w tym sezonie należy im się chóralne "DANKE" 
" Nie ważne jak, nie ważne gdzie, ważne że kochasz BVB!
A kto nas dzisiaj nie szanuje, ten niech się w dupę pocałuje!"  A rozdział jest adekwatny do mojego nastroju po sobocie. 

I jeszcze jedna informacja. Zostałam zmuszona do włączenia weryfikacji obrazkowej i moderowania komentarzy, gdyż miałam w zeszłym tygodniu najazd botów spamowych i nie ogarniam usuwania ich cały czas. 
                                                                         Pozdrawiam serdecznie Fiolka :)