piątek, 26 kwietnia 2013
Rozdział 27
Tatiana Wołkowa okazała się kobietą niezwykle cierpliwą, ale też nieustępliwą. Kuba przez tydzień pozostały do wyjazdu z reprezentacją, chodził jak nakręcony. Cały czas wisiał na telefonie i zapewniał Agnieszkę, że dadzą radę.
Cóż miała zrobić? Nie może zostawić tych maluchów na pastwę losu. Wołkowa wysłała im zdjęcia Ksawiera i Katii a pani Błaszczykowska od razu zakochała się w maluchach. Były bardzo podobne do Michała, dwa jasnowłose brzdące o piwnych oczach.
Agnieszka cieszyła się zbliżającym wylotem do Polski i perspektywą zobaczenia dzieciaków, ale w jej sercu kiełkowało ziarno niepewności.
Najgorsze było to, że gdyby sześć lat temu dała sobie i Kubie szansę, może nie miałaby wypadku, czego konsekwencją była jej bezpłodność.
Czuła się jak egoistka. Dzieciaki nie były niczemu winne a przeszłość nie da się wymazać, szczególnie zaś Filipa, którego szczerze kochała. Musi dać szansę sobie i Kubie a zwłaszcza Kati i Ksawierowi, dzieci nie powinny cierpieć.
Martyna podzieliła entuzjazm kuzyna a Wasyl w rozmowie telefonicznej zapewnił, że na pewno im pomoże, przecież ma doświadczenie, bo posiada córkę.
Julka co prawda na co dzień mieszka w Warszawie ze swoją matką i jej nowym mężem, ale pomiędzy Joanną a Marcinem panowały zdrowe relacje a po rozwodzie zaprzyjaźnili się i przestali drzeć koty. W BVB w końcu huknęła wieść, że Kuba się ożenił. Niektórzy nie kryli zdziwienia, że pomocnik słowem się nie zająkał, ale większość pogratulowała i już planowała wielką bibkę. Tylko Lewy wymruczał gratulacje i zajął się swoimi sprawami. W mediach znowu pojawiła się informacja, że przechodzi do innego klubu.
- Popatrz to są moje dzieci.- Kuba pokazał zdjęcie Piszczkowi, który co prawda uśmiechnął się, ale w tym uśmiechu był jakiś smutek.
Powodem była Emilka, która na tydzień wyjechała do Warszawy, zostawiając go samotnego niczym cieć blokowy. Lewy panoszył się po szatni, drąc koty z Goetze, gdyż fani Maria pomalowali mu jego najnowsze Audi.
- Śliczności Kuba!- do rozmowy wtrącił się Hummels, który dzisiaj był w wyjątkowo świetnym humorze. Tydzień wcześniej poznał uroczą rudowłosą niewiastę, która jak twierdzi była miłością jego życia. Roman złośliwie skomentował to słowami, że na pewno nie pierwsza i nie ostatnia. Mats był kochliwym człowiekiem.
- Prawda?- Błaszczykowski spuchł z dumy. - Jutro lecimy do Polski, żeby spotkać dzieci i przyzwyczaić je do naszej obecności. Agnieszka na razie spędzi z nimi więcej czasu, ale po sezonie będę rozpieszczał ile wlezie.
- Mów mi padre.- Reus wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Gratuluję ci stary, dzieci są fantastyczne, jeśli można je rozpieszczać i nie trzeba zmieniać im pieluch. Siostra Caroline ma synka, jak on puści bąka to daję słowo wszyscy uciekają z pomieszczenia.
Szatnia wybuchła śmiechem.
Tydzień później...
Po zakwaterowaniu się w warszawskim Hayattcie Kuba i Piszczek zadekowali się w pokoju gier z Wasylem, Tytoniem i Krychowiakiem. Mieli rozegrać meczyk na FiFie a potem spokojnie przygotować się do treningu. Na krzywego wpadł również Rumiany, ale nikt nie miał mu tego za złe.
- Siema chłopaki!- Wawrzyniak wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Kuba słyszałem, słyszałem cała Legia o tym mówi.
- O wiśniówce?- zapytał ironicznie Wasyl.
Rumiany uśmiechnął się zagadkowo.
- O wiśniówce też Wasylku, ale ja miałem raczej na myśli wejście naszego kapitana w święty związek małżeński.
- No ja nie wiem czy taki święty.- Tytoń poklepał Kubę po plecach.- Chyba nie braliście kościelnego? Bo w takim wypadku czuję się wybitnie urażony, że mnie tam nie było.
- Na kościelny pójdzie czas.- uśmiechnał się Błaszczykowski. - A może ty Tytku wypowiesz się w tym temacie? Jak tam Monika? Kiedy ślub?
- Kiedy zakwitną tulipany.- odpowiedział.
- Ja myślałem, że w Holandii tulipany kwitną nawet w zimie bo mają szklarnie. - zdziwił się Wawrzyniak.
Krychowiak zachichotał jak pensjonarka a Tytoń udawał, że nie zrozumiał aluzji.
- Przyjdzie i na nas pora.- dodał zadowolony z siebie.
Do pomieszczenia bez pukania(jak zwykle) wleciał zaaferowany Łukasik, płowa czupryna powiewała wokół jego głowy. Jak zwykle wyglądał, jakby cały dzień stał w huraganowym wietrze.
- Chłopaki mamy się zbierać na wyjazd a Kuba zostaje w hotelu, bo trener chce z nim pogadać.
Reprezentanci porzucili swoje zabawki i ze śmiechem udali się do pokojów, wkładając reprezentacyjne dresy. A hotelowym foyer zawrzało jak w ulu, gdy grupka kilkudziesięciu facetów zaczęła na raz wymieniać się uwagami.
Kapitan został w pokoju , dzisiaj miał nie ćwiczyć, bo po ostatnim meczu ligowym obrońcy przeciwnej drużyny lekko go sponiewierali. Narzekał na obitą łydkę, ale na Ukrainę trzeba być w stuprocentowej dyspozycji.
O wyznaczonej porze zszedł do sali w której urzędował trener Waldemar Fornalik. Selekcjoner po rozmowie z kapitanem miał udać się na trening z resztą drużyny, tymczasem mieli rozgrzewać się pod okiem jego asystentów i sztabu szkoleniowego.
- Cześć Kuba.- Waldek podał mu rękę a w jego ciemnych oczach jak zwykle, można było wyczytać tylko spokój i opanowanie godne wytrawnego pokerzysty.
- Witam trenerze.
- Jak łydka?
- W miarę.- uśmiechnął się Błaszczykowski.- Trochę pobolewa, ale myślę że jeden dzień odpoczynku postawi mnie na nogi. Nie chcę tylko wywoływać szumu, że nie trenuję z resztą. Tym bardziej, że od mojej przygody z zapaścią jestem trochę mniej dyspozycyjny.
Fornalik pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Zaprosiłem cię na rozmowę, ponieważ chcę zasięgnąć opinii ciebie jako kapitana, a nie chcę żeby to się rozniosło po szatni. Chodzi mi o Ludo. Ten chłopak zamknął się w sobie a media robią sobie z niego używanie, cały czas obwiniają go o samolubną grę i rozliczają za brak goli Roberta.
- Co pan ode mnie oczekuję? Mam wyjść na wojnę z mediami? W Polsce?- Kuba uśmiechnął się dość krzywo.
W swoim ojczystym kraju wprost nienawidził dawać wywiadów, podobnie zresztą jak Wasyl. Reprezentant nie powinien krytykować, nie może się odezwać, bo od razu jest afera i niewdzięczność. Fakt dał dupy z biletami na Euro, do tej pory nie wie co go podkusiło, ale ta sława rozciągnęła się jak guma w starych majtkach.
- Nic z tych rzeczy. Chodzi mi o to, że chciałbym żebyś jako kapitan wziął pod swoją pieczę Ludovika. To dobry chłopak, ale jest lekko zagubiony. Nikt nie czułby się dobrze, gdyby media cały czas po nim jeździły a i kilku naszych byłych reprezentantów ma z niego niezłe używanie. Jesteś kapitanem bo wiem, że ty i Wasyl jako trzon tej drużyny, jesteście w stanie utrzymać porządek. Mogę na ciebie liczyć?- zapytał
- Oczywiście trenerze, zrobię wszystko żeby Ludovik czuł się z nami dobrze. W końcu nie gra z nami od Euro i uważam za bezsensowne traktowanie go jak piątego koła u wozu, aczkolwiek wpływu na media nie mam. A ktoś ewidentnie wynosi nasze szatniowe rozmowy. - Kuba podrapał się po blond czuprynie, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Wiem Kuba, ale nie wsadzę nikomu chipa w tyłek i nie jestem w stanie tego sprawdzić.- trener uśmiechnął się a wokół jego ciemnych oczu pojawiła się sieć delikatnych zmarszczek. Gdy obejmował stanowisko selekcjonera jego włosy były kruczoczarne, kilka miesięcy potem na skroniach pojawiły się pierwsze srebrne nitki, siwizny.
Fornalik nie miał łatwego życia.
- Obiecuję pomóc trenerowi jak tylko potrafię.- zapewnił młodszy z mężczyzn.
- Dzięki Kuba.- Waldek uścisnął mu prawicę a lewą ręką poklepał po plecach. - A tak na marginesie gratuluję z okazji ślubu, mam nadzieję że będę mógł pogratulować także twojej małżonce.-
- Agnieszka jest w Warszawie, ale jest bardzo zajęta. Pojawi się dopiero na meczu.
- Będzie mi niezwykle miło. Na mnie już czas, trzeba ogarnąć wszystko i przygotować się solidnie a ty odpoczywaj. - powiedziawszy to opuścił salę, zostawiając Kubę samego z jego myślami.
Dzień meczu z Ukrainą
Agnieszka siedziała w kawiarni na Warszawskim Przedmieściu racząc się kawą i ciastkiem, od kilku dni załatwiała papiery związane z przyznaniem jej i Kubie praw rodziny zastępczej dla dzieci.
Jak wyjaśniła jej polska urzędniczka zajmująca się tą sprawą, Rosjanie nie będą robili problemów, ponieważ rodzina żony Michała nie jest w stanie utrzymać dwójki dzieci a Michał oprócz Agnieszki nie miał nikogo.
Antonina Orda- babka dzieci nie utrzymywała z synem kontaktów i nie byli w stanie ustalić gdzie aktualnie przebywa.
Błaszczykowscy jeszcze przed wylotem do Polski przeszli w Dortmundzie badania psychologiczne i podpisywali niezliczoną ilość dokumentów, był u nich także pracownik socjalny i kurator.
Dzieci miały przylecieć do Warszawy już jutro, Kuba dostał od Fornalika kilka godzin wolnego, żeby poznać maluchy a po meczu z San Marino mieli udać się od razu do Dortmundu. Rodzina Kuby obiecała przyjeżdżać na raty, tak żeby bliźniaki powoli przyzwyczajały się do nowych ludzi i nowego otoczenia.
Żona Sebastiana Kehla dała Błaszczykowskim namiar na świetne, prywatne przedszkole, do którego maluchy miały zacząć uczęszczać od września.
Gdy Aga popijała espresso pojawiła się Martyna, która do Warszawy przybyła załatwiać sprawy służbowej, jednak Błaszczykowska nie uwierzyła jej ani trochę.
Powodem był Wasyl, który co prawda mecz miał zacząć na ławce rezerwowych, ale obecność Martyny była dla niego ważna.
- Hej kochana!- lekarka ciężko klapnęła na krzesło.- Całą Warszawę zszukałam się koszulki Polski bez numeru. - Brzęczek zaczęła energicznie machać na kelnera, gdy ten przybył zamówiła sobie duże cappuccino.
- A dlaczego bez numeru? Masz przecież szesnastkę od Kuby. - zdziwiła się pisarka.
- No ale wiesz, tak głupio mi trochę bo jest jeszcze Piszczek...
- I Wasyl...- dokończyła Aga.
Martyna oblała się pąsem.
Był Wasyl, wczoraj dzwonił do niej niby kurtuazyjnie, żeby sprawdzić czy sama nie łazi nocą po Warszawie, ale w jego głosie było słychać troskę. Miękła.
- No Wasyl też i co w tym złego? Nie będę się przecież całe życie z nim żarła. - odpowiedziała dumnie.- Jesteśmy dorosłymi ludźmi.
- A czy ja mówię, że masz z nim drzeć koty?- Aga uśmiechnęła się szeroko. - Bardzo mnie cieszą zmiany jakie w tobie zaszły. Oczywiście chodzi mi o stosunek do Wasyla.
- No bez przesady Aga, bez przesady. Stosunków na razie z nim nie planuje.- Brzęczek zaczęła się śmiać. Gdy do przyjaciółki doszedł sens jej słów, również wybuchnęła śmiechem.
W dobrych nastrojach udały się na stadion, ale ich humor nie trwał długo. Ten mecz był porażką.
Dnem i wielkim szokiem dla kibiców ale też i dla Biało- Czerwonych. W ciągu zaledwie kilku minut, Boruc dwukrotnie wyciągał piłkę ze swojej siatki a polska obrona zachowywała się jak zawodnicy rezerwowi w drużynie okręgowej z Pcimia Dolnego.
Ból i upokorzenie. Piszczek zdołał strzelić swojego pierwszego gola w kadrze i jedynego w tym meczu, ale humory w szatni i poza nią były dalekie od ideału.
Dziennikarze napadli na chłopaków po meczu i próbowali wyciągnąć z nich co się dało. Internet zawrzał a jedyną wesołą sytuacją, był obnażony do połowy tyłek młodej Kosy, któremu podczas meczu zsunęły się spodenki.
- Kuba masz łzy w oczach. - zaczął reporter. - Porażka co teraz zrobicie? Znowu będziecie się tłumaczyć?- dopytywał się dziennikarz.
- A dlaczego łzy? Nie mam zamiaru z niczego się tłumaczyć, zagraliśmy fatalnie, Ukraińcy nas rozpracowali i co mogę jeszcze powiedzieć?
- Przeprosić media?
- Media? Wybaczy pan, ale jedynymi osobami, które zasługują na przeproszenie są kibice. - odpowiedział Kuba, ledwie tłumiąc złość.
- Zagrałeś dzisiaj sześćdziesiąty mecz, czy nie rozpraszał cię fakt, że niedawno wziąłeś ślub?
- A co to jest za pytanie? Proszę pana, jestem piłkarzem, nie księdzem nie mam zapisanego w kontrakcie, że nie mogę wziąć ślubu. Przepraszam ale się śpieszę. - wyminął zszokowanego dziennikarza i wsiadł do autobusu.
Wszyscy mieli grobowe miny, zły był także Lewy który nie odzywał się do nikogo. Widział Agnieszkę. Szlag go o mało nie trafił, gdy zobaczył jaką ma na sobie koszulkę.
W hotelu panował nastrój jak na stypie. Piłkarze rozlokowali się w pokojach, nikt nie chciał rozmawiać.
Kuba od razu wszedł pod prysznic, żeby zmyć z siebie napięcie tego dnia a potem marzył, żeby położyć się spać. Napisał do Agi smsa, że spotkają się rano.
Nie miał na nic siły. Chciał się położyć i nie myśleć o niczym. Na stoliku nocnym stała butelka wody mineralnej i błękitna tabletka, która pozwalała im się wyciszyć i zasnąć aż do rana.
Jutro będzie ciężki sen i nie może pozwolić sobie, żeby być niewyspanym. Nie w takiej sytuacji i nie wtedy, kiedy wali się wszystko.
Łyknął lek, popił obficie wodą i położył się na łóżku. Minął jakiś czas, sen nie chciał nadchodzić. Zrezygnowany piłkarz zsunął się z łóżka i poczłapał do łazienki. Stanął na przeciwko umywalki, ochlapując twarz chłodną wodą, Spojrzał na swoje oblicze i wtedy się zaczęło. Podłoga zadrgała, zaczęła się kołysać a on czuł się jakby znalazł się w oku cyklonu. Wszystko wirowało, ostatkiem sił złapał się umywalki, ale ona też się chwiała. Wszystko wirowało.
Upadł na podłogę próbując na czworaka dość do łóżka, ale cały czas znosiło go albo na prawo albo na lewo. Nie pamiętał kiedy znalazł się na łóżku a trzęsienie ustało, jednak dalej widział jakby podwójnie a kolory mieszały się tworząc wielobarwne wizualizacje.
Ktoś pochylił się nad nim. Poczuł delikatny dotyk ust na swoich spierzchniętych wargach, czyjaś dłoń dotykała jego policzków, szyi i klatki piersiowej.
Po chwili leżał nagi, przykryty jedynie cienkim prześcieradłem a dotyk nie ustawał. W końcu pojawiła się nad nim kobieca twarz.
- Aga?- zdołał zapytać a potem zapadł w ciemność.
- Chciałbyś Kubusiu...- uśmiechnęła się Emilka.
Naga wsunęła się pod kołdrę, przytulając do nieprzytomnego Błaszczykowskiego. Pora się trochę przespać bo rano będzie spore zamieszanie.
Dzięki uprzejmość pewnej pani z obsługi, mogła wprowadzić swój plan w życie. Teraz trzeba tylko czekać, aż Lewandowski przyprowadzi tutaj jej kochaną kuzyneczkę.
Strzelczycka ziewnęła i mocniej wtuliła się w pochrapującego Błaszczykowskiego.
__________________________________________________________________________
Witajcie!
Dodaję nowy rozdział, ale w przyszłym tygodniu nówki nie będzie, ponieważ zaraz po meczu BVB z Realem na Santiago Bernabeu, wyjeżdżam na majowy długi weekend. Także w tym tygodniu postaram się nadrobić zaległości u Was i dodać nowe rozdziały na moich blogach sztuk trzy i dwóch prowadzonych z Martiną :D
Jak Wam się podobał mecz? Ja byłam lekko skołowana, bo na boisku po obu stronach przysłowiowej barykady, byli moi ulubieńcy.
Trochę z bratem się pozakładaliśmy, ale ostatecznie przeważyła duma z Polaków i po cichu głosowałam jednak na BVB. Moje serce w piłce nożnej jest żółte i pompuje czarną krew.
Ale Real też jest WIELKI i wspaniały! Chapeaus bas- dla Lewego i całej drużyny w szczególności dla kryjących CR7 Piszcza&Kubulka :D a szczególna nagroda ode mnie, przypadnie Romanowi, który był cichym bohaterem tego meczu. Gdyby nie on do bramki wpadłoby więcej goli.
Macie zdjęcie Katii i Ksawiera :D Śliczne pysuaki c'nie? :D
Pozdrawiam gorąco Fiolka :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wspaniały rozdział! :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-3.html
Emilia! Zabije!
OdpowiedzUsuńGdy przypominam sobie ten mecz - ehhhh...
A dzieciaki faktycznie słodkie ;)
Czekam na więcej!
Fajny rozdział :) Nienawidzę Emilii! Czekam na next ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kurde mac! Jak mnie Emilka wkurza to nie w głowie nie mieści. Czyt ta diewczyna nie rozumie że Kuba jej nie chce?! Jakaś idiotka, jak można komuś aż tak życie rujnować. Mam ochote ją udusić.
OdpowiedzUsuńA wracając do Agi i Kuby, mam nadzieje że wszystko sie wyjaśni i że Aga z Kubusiem się nie rozstaną. Przynamniej nie teraz, kiedy wszytsko zaczyna się im układac.
+ zapraszam do siebie ;))
http://freedoomcry.blogspot.com/2013/04/rozdzia-6.html
mam podzielne uczucia co do Emilii, mogłaby być z Piszczkiem i dać w końcu Kubie spokój, mam nadzieję że Aga nie rozstanie się z Kubą <3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie ;)
http://the-sky-in-the-limit.blogspot.com/
Martyna jest kochana :) Rozwaliły mnie jej "stosunki" z Wasylem ;P
OdpowiedzUsuńAle końcówka rozdziału zdecydowanie zepsuła mi humor. Ach ta Emilia... no oni z Lewym to się naprawdę dobrali do tych intryg...
A to żmija podstępna! A to zołza jedna! Za kudły taką wytargać!
OdpowiedzUsuńA ze stosunków z Wasylkiem jeszcze się śmieję :DDDDDDDD
bardzo interesujący rozdział. szkoda, że w takim momencie Emilka wykorzystała sytuację. mam jednak nadzieję, że ktoś powstrzyma ich. jest nadzieja, że ich plan się nie wypali! czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńMatko, niech Martyna z Wasylkiem się w końcu spikną :D. Emilka, ty diable! Nienawidzę jej coraz bardziej z każdym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny :).
Rozdział, jak zawsze boski. Dobija mnie myśl, że teraz Aga znajdzie ich w łózku, a ta wredna ździra Emila dała mu jakieś narkotyki !! Czekam, aż w ich życiu pojawią się dzieciaczki xD Ksawier i KAtia- fajne imiona xD Kurczę.. na pohybel z Emilą.
OdpowiedzUsuńco do meczów: gdy oglądałam jak gra BVB z Reale, to przemknęło mi się przez myśl czy teraz Piszczu myśli o Emilce lub Błaszczu o Adze xd hahhaha :D Masakra ! :D
JA jestem za Barcą... tamten mecz mnie przerażał/przeraża.
Zapraszam do mnie:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Ach, nareszcie.
OdpowiedzUsuńJest intryga, jest zabawa. Aż mi się przypomniał mecz z Ukrainą ; d
Ja byłam za Realem prawdę mówiąc, i prawdę mówiąc nadal za nim jestem xD
Podła żmija z tej Emilki. Lewy w sumie wcale nie lepszy. Chciałabym, żeby Aga tego nie zobaczyła ale znając życie tak nie będzie. Nie dość, że ucierpi ona to jeszcze i Piszczu i bogu winny Kuba. Yszzz jak ja nie lubię tej dwójki!!
OdpowiedzUsuńEmila to najgorsza osoba jaka może chodzić po tej ziemi!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Błaszczykowska w to nie uwierzy...
A co do tego meczu z Ukrainą, nie chce go za bardzo pamiętać, było minęło i cóż trza żyć dalej...
Dzisiaj powinni pojawić się u mnie nowości postaram się ale nie wiem bo klawiatura jakaś dziwna mi się wydaje..
No to teraz zostało nam się tylko modlić aby Lewy nie przyprowadził Agi do tego pokoju albo aby Kuba wybudził się przed przyjściem ukochanej. Bo jeżeli dojdzie jednak do tego spotkania, to będzie masakra ;/ Głupia Emilia...
OdpowiedzUsuńEmilka jest pojebana. Kocha Piszcza, a ładuje się Kubie do łóżka.
OdpowiedzUsuńLewy to zagubiony pajac.
Dupa Koseckiego mnie rozwala, wystarczy wzmianka w widzę jego zadek :D
A Piszczek to ciota, noo... Co tu dużo mówić, wszyscy są jacyś popaprani.
Zapraszam na nowy: majeks.blog.pl
TO JEST TAKIE PIĘKNE :") SZKODA, ŻE NIC Z TEGO NIE ŁAPIĘ :( MUSZĘ CHYBA PRZECZYTAĆ TEN POCZĄTEK, BO INACZEJ SIĘ NIE DA ....... MOGŁABYŚ DODAĆ TO BOHATERÓW WSZYSTKIE OSOBY WYSTĘPUJĄCE W TYM OPOWIADANIU , BO TAK JAK JA INNI MOGĄ SIĘ NIE POŁAPAĆ ............
OdpowiedzUsuńAleż większość bohaterów jest, nie widzę potrzeby żeby dodawać wszystkich ;) Jeśli nie znasz danej osoby, to zawsze można ją sobie sprawdzić w na wujku google ;)
UsuńJestem szczęśliwa, że Błaszczykowscy zdecydowali się adoptować te dzieciaki. Na pewno stworzą tym samym prawdziwą i pełną rodzinę.
OdpowiedzUsuńNie mogę pojąć zachowania postępowania Emilki. Z jednej strony coś czuje do Piszczka i jest w jego obecności dobrą kobietą, ale z drugiej chce się, mimo wszystko zemścić na Kubie. Ona ma dwie zupełnie różne twarze.
Ciekawa jestem, jak to wszystko dalej się potoczy. Przecież jeśli Agnieszka zobaczy swojego męża z Emilką to wyjdzie z tego niezła afera.
No i coś tak czuję, że Martyna to jednak zakochała się w Wasylu. Nie przyjechała jedynie do Warszawy, żeby załatwić jakieś ważne sprawy, ale bardziej z tego powodu, żeby zobaczyć czy po prostu być blisko Wasyla.
Czekam na nowy.
Slodko, ze jednak adoptuja te dzieci :')
OdpowiedzUsuńNo a Emilia wie co robic... wedna jedna.
Nie jestem w stanie skomentowac dluzej,bo strasznie mi sie nie wygodnie pisze na tablecie :(
Taki neutralny ten odcinek, radość, że u Błaszczykowskich pojawi się dwójka cudnych dzieci, a tu buuum końcówka i nasza kochana Emilka wkracza do akcji.
OdpowiedzUsuńWrrrr ja nie chcę, żeby zniszczyła związek Kuby i Agi ;C
O Jezu, nareszcie przeczytałam całość :P Wciągnęło mnie to opowiadanie, musiałam przeczytać od deski do deski, prawie zarywając poprzednią nockę. I uważam, że Agnieszka i Jakub są piękną parą. Martyna i Marcin też [no prawie xd]. I teraz jeszcze będą mieć dzieciąąątka, takie urocze brzdące, że ja nie mogę przestać się na nie patrzeć. Oczywiście tempie Emilkę i Lewego i życzę im zgonu. Dobrze, bez przesady, ale ich nie lubię :P Szczególnie tej wielofrontowości Emilki, która niby chodzi z Lewym, chce Kuby, bawi się biednym Łukaszem. Przykre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nowy rozdział! :D
Cóż za sucz! Inaczej nazwać tego nie można!
OdpowiedzUsuńNiech ta małpa wręcz nie dotyka Piszczka!
Jak tak można rozpieprzać komuś udane życie i miłość?
;c
Czekam na następny, ciekawe czy Lewy wypełni dalszą część planu ...
super, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńzapraszam tu : www.kolorowezycie14.bloog.pl
Witam, jestem tu nowa, ale od razu ,, łyknęłam" całe opowiadanie na raz. Dawno nie czytałam tak dobrego, czyta się naprawdę przyjemnie, wspaniałe opisy, szczególnie lubię te dotyczące zbliżeń między Kubą i Agnieszką. Porwałaś mnie do reszty utalentowana kobieto. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuń