piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 26



           Emilia w ostatniej chwili opanowała się, przyklejając na usta sztuczny uśmiech. Wnikliwa osoba dostrzegłaby jednak błysk furii w jej zielonych oczach, chociaż na zewnątrz sprawiała wrażenie spokojnej, w środku aż kipiała. Łukasz jednak nie mógł być świadkiem jej wybuchu. Jeszcze nie teraz, będzie jej potrzebny.
- Kochanie jest mi przykro.- pocałowała go w usta, robiąc przy tym smutną minkę.- Agnieszka to jednak moja jedyna rodzina w Dortmundzie. Nie zaufała mi a moim rodzicom na pewno będzie przykro. Co to za ślub po kryjomu?
Łukasz nie wiedział co powiedzieć. Też miał o to trochę żalu do Kuby w końcu byli kumplami z boiska a w życiu prywatnym przyjaciółmi. Nie rozumiał ich pośpiechu, przecież mogli trochę poczekać i pobrać się po zakończeniu sezonu.
- Zostaniesz na noc?- zapytał z nadzieją.
Propozycja była kusząca, ale Strzelczycka musiała odmówić. Z żalem.
Było jej dobrze z Łukaszem, ale musiała stwarzać jakieś pozory. Oficjalnie była skłócona z Robertem i zamieszkała u przyjaciółki, dzięki czemu Piszczek nie domyślał się, że jej chodzenie z Lewandowskim to zwyczajny pic na wodę.
Jak daleko była w stanie posunąć się, żeby dopiąć swego? Bała się tej odpowiedzi, wiedziała, że jest zdolna do wszystkiego, ale w jej podświadomość razem z rodzącym się uczuciem do Piszczka wkradła się także niepewność i wyrzuty sumienia.
Odpychała je jednak od siebie, zaślepiona jedynie chęcią zdobycia Błaszczykowskiego.
- Nie mogę Łukasz. Muszę wrócić do Roberta, nie wiesz jaki on jest porywczy. - zełgała. Lewandowski uderzył ją, ale grubo jej za to zapłaci. Nie pozwoli się tak traktować temu idiocie.
- Zostaw go!- obrońca złapał ją za ręce, spoglądając na nią z takim żarem, że prawie ugięły się pod nią nogi. Jego błękitne spojrzenie było pełne miłości, czystej i szczerej. Znowu poczuła ukłucie gdzieś wewnątrz siebie.
Miękła. Nie mogła do tego dopuścić!
- Wiesz, że na razie nie mogę. Zrozum, kiedy nasz romans wyjdzie na światło dzienne, to Robert zrobi awanturę. Ja się go nie boję, ale nie chcę żeby przez to ucierpiała atmosfera w klubie. Musicie się teraz skoncentrować, poza tym za dwa tygodnie jest zgrupowanie kadry. Damy radę.- pocałowała go namiętnie a potem zostawiła samego.
Wsiadła w samochód a drogę od domu Piszczka do mieszkania Lewandowskiego pokonała szybciej niż wóz strażacki do pożaru. Zajechała na parking podziemny z piskiem opon, nie patrząc na to, że parkuje krzywo. Trzasnęła drzwiami i windą wjechała na samą górę budynku. Nie bawiła się w pukanie i wparowała do środka niczym burza.

   Lewy leżał rozwalony na kanapie, oglądając reality show na niemieckim MTV.
Emilia nie bawiła się w uprzejmości, zasłoniła mu telewizor wyrywając przy okazji pilota z ręki.
- Mamy problem.- oznajmiła
Chłopak spojrzał na nią znudzonym wzrokiem, wokół kanapy walały się puszki po piwie, był lekko zawiany a wzrok miał mętny i bez życia.
Myślał o Agnieszce. Tak bardzo jej pragnął, że w tym momencie pojechałby do domu Błaszczykowskiego, zatłukł go na miejscu a ją uprowadził i wrzucił do swojego łóżka. Kurwa!
Chciał ją mieć! Całą, wykorzystać, nasycić się a potem przekonać się czy w końcu znalazłby ukojenie dla swojej skołatanej duszy.
- Zawsze masz jakieś problemy...- niemal warknął. - Mów szybko i zejdź mi z oczu. Zamiast zająć się Błaszczykowskim rżniesz Piszczka.
- Stul pysk Lewandowski.- odpowiedziała "bardzo uprzejmie".- Kuba i twoja ukochana Agusia wczoraj wzięli ślub. - wypaliła i czekała na reakcję napastnika. Ten poczerwieniał i zerwał się z kanapy.
- Zatłukę bydlaka! Zapier***ę jak psa!- ryczał niczym zranione zwierze. Podszedł do barku i za jednym zapachem wytłukł połowę butelek, potem chwycił lampę i z impetem wrzucił ją w telewizor, z którego poleciały iskry. Dyszał  furią  czerwieniło mu się przed oczami. Powinien już dawno coś zrobić?!
- Lewandowski ochłoń i siadaj! Nikogo nie będziesz tłukł!- złapała go za rękę. Ich spojrzenia skrzyżowały się jego przepełnione gniewem i jej ironiczne i pewne siebie. - Plan jest następujący. Wzięli tylko ślub cywilny, więc furtka nie została całkowicie zamknięta, szybko anulują ten niepoważny krok.- zaśmiała się odpalając papierosa. Zaciągnęła się dymem.
- Niby czego mają to anulować?- odburknął Lewy.
- A to dlatego, że Kubuś za dwa tygodnie zdradzi Agnieszkę a ona mu tego nie wybaczy.
Robert wybałuszył oczy i prawie zakrztusił się resztkami piwa, które przed chwilą pił.
- Przecież ta pierdoła w życiu jej nie zdradzi. Myślałem, że jesteś bardziej inteligenta.- prychnął szyderczym śmiechem.- Aleś to wymyśliła, długo nad tym ślęczałaś?
- Kurwa Lewandowski! Ogarnij się kiepie! Po meczu z Ukrainą dosypiesz mu czegoś do napoju przy kolacji, załatwię ci odpowiedni narkotyk. Potem  zmorzy go sen a ja wsunę się do jego łóżka. A ty musisz się postarać, żeby jego małżoneczka nas zobaczyła.
- A Piszczek?- zapytał Lewy. - Nie jestem głupi Strzelczycka, wiem że nie pieprzysz się z nim z obowiązku, równie dobrze mogłabyś przeprowadzić plan bez mieszania go w to bagienko. Zrobiłaś to, bo lecisz na niego. - zaśmiał się szyderczo.
 Od dawna przeczuwał, że ta idiotka coś czuje do jego klubowego i reprezentacyjnego kolegi. Widział te wrogie spojrzenia, które posyłał mu blondyn. Był cholernie ciekawy co też ta mała żmijka naopowiadała mu o nim. Na pewno wymyśliła uroczą bajeczkę. Znał ją aż za dobrze.
- Odwal się od Piszczka.- warknęła. - Jego też możesz przyprowadzić, gdy będę wtulona w Kubusia. Ale nie odpowiadam za jego reakcję, na pewno będzie chciał zabić Błaszczykowskiego a wtedy musisz stanąć w jego obronie. Nie chce rozlewu krwi. Chcę Kuby!
- I będziesz go miała. - podał jej drugą puszkę, którą przyjęła. Stuknęli się nimi.
- Za nasz plan.- wygłosił toast.
- Za mój plan!- poprawiła go.


   Martyna obudziła się w nocy z dziwnym uczuciem w klatce piersiowej, serce tłukło jej się niczym spłoszony ptak w klatce. Wyskoczyła z łóżka podchodząc do toaletki i biorąc z niej wodę mineralną. Od dwóch dni spała w hotelu, żeby dać Błaszczykowskim czas na nacieszenie się sobą. Wraca do nich jutro i to prawdopodobnie będzie jej ostatnia noc w domu kuzyna i jego żony. Wynajęła mieszkanie w niedalekiej okolicy, bardzo ładne trzypokojowe ze słoneczną kuchnią i tarasem. Było praktycznie do wejścia od razu, nawet umeblowanie przypadło jej do gustu. Chciała jednak zrobić małe poprawki w garderobie i łazience a najęci fachowcy obiecali wyrobić się w weekend.
Upiła łyk wody wpatrując się w światła Dortmundu. Wasyl dzisiaj poleciał do Brukseli, dostał wezwanie od swojego trenera.
Jakoś się dogadali i przestała o nim myśleć jak o źle koniecznym w pakiecie z jej kuzynem. Był fajnym facetem i polubiła go. W dodatku ten pocałunek w szpitalu wywarł na niej ogromne wrażenie. Nie wiedziała, że ten brutal boiskowy potrafi być tak delikatny.
Czy to jego osoba wywołuje w niej niepokój? Chyba nie, cieszyła się, że zobaczy go podczas meczu z Ukrainą.
Kuba z Agą w końcu są szczęśliwi, ona ma nową pracę. Coś jednak majaczyło za horyzontem i to jej się nie podobało. Miała dziwne przeczucie, że Emilia będzie coś kombinowała. A przeczucia Martyny Brzęczek prawie zawsze się sprawdzają.

   Agnieszka szóstej odebrała telefon, który dzwonił jak oszalały.
- Słucham?- wychrypiała do słuchawki, jedną ręką przytrzymując słuchawkę a drugą przecierając zaspane oczy. Kuba nie słyszał dzwonka, pochrapując po drugiej stronie łóżka.
- Pani Agnieszka Orda?- zapytał melodyjny głos ze wschodnim akcentem.
- Tak.- odpowiedziała nieco zdziwiona.
- Nazywam się Tatiana Wołkowa i dzwonię z pogotowia opiekuńczego w Pschowie w Rosji. Proszę panią, pani kuzyn Michał Baczyński zginął w wypadku ze swoją żoną Olgą trzy tygodnie temu. Kancelaria przesłała nam dokumenty w których znalazła list do pani i ostatnią wolę zmarłego. Wskazuje w niej panią jako opiekunkę jego dzieci.  Katią i Ksawierem.
Agnieszka czuła się jakby ktoś walnął ją obuchem w głowie. Michał. Pamiętała go mgliście, był nieślubnym dzieckiem siostry jej ojca. Ciotka wyjechała do Kanady i więcej jej nie widziała, Michała starszego o dziesięć lat także. Co się z nimi działo? Gdzie jest ciotka Antonina ? Dzieci?
- Ile one mają lat?- zapytała mechanicznie.
- Dwa latka. Proszę panią, jeśli pani ich nie weźmie będziemy musieli oddać je do sierocińca.
- Ale ja muszę załatwić wizę, porozmawiać z mężem. Jak pani to sobie wyobraża?
- Ja jestem Polką, zorganizujemy to a dzieci mają polskie obywatelstwo. Przywieziemy je gdziekolwiek pani chce, ale musimy wiedzieć czy będzie pani starała się o opiekę nad nimi? Czy dobrze się pani czuje? - zapytała a jej rosyjski akcent jeszcze się pogłębił.
Czy dobrze się czuła? Nagle dowiaduje się, że jej nie widziany od ponad dwudziestu lat kuzyn osierocił dwoje dzieci a o jego matce słuch zaginął.
- Tak dobrze. - odpowiedziała kobiecie, nerwowo mnąc pościel. Kuba przekręcił się głęboko wzdychając przez sen. Jego ręka objęła ją w pasie a nogę przerzucił na jej nogi nie budząc się z głębokiego snu.
- Proszę oddzwonić gdy pani przemyśli wszystko.  Gdyby zechciała pani podać mi swój adres mailowy, to wyślemy zdjęcia dzieciaków.
- Proszę pani mnie naprawdę nie interesuje jak one wyglądają!- Agnieszka prawie krzyknęła!
- Proszę się opanować.- odpowiedziała pracownica opieki.  - Nikt pani do niczego nie zmusza, ale to w końcu jest pani rodzina. Jeszcze zadzwonię. Do widzenia. - rozłączyła się.
Co miała robić? Kochał dzieci a wiedziała, że nigdy nie będzie mogła mieć własnych. Czy to jest jakiś znak? I gdzie podziała się ciotka Antonina? To przecież ich babka!
Kuba przebudził się patrząc na marsa przyoblekającego oblicze małżonki. Przysunął się do niej, całując ją w szyję.
- Dzień dobry, pani Błaszczykowska.- pocałował ją lekko dotykając językiem pulsującą żyłę. Obudził się wypoczęty z chęcią na małżeńskie czułości.
Bycie mężem jest jednak wspaniałą rzeczą.
- Dzień dobry.- odpowiedziała Aga, wpatrując się w przebijające się promienie słoneczne.
- Jesteś nie w sosie kochanie?- zapytał odwracając się w jej stronę. Zajrzał w jej oczy, ale to co tam zobaczył nie napawało go entuzjazmem. Jego żona wyraźnie czymś się gryzła.- Co się stało?
- Kuba, pamiętasz Michała? Mojego kuzyna, tego który przyjechał do Truskolasów kiedy byliśmy w podstawówce, była z nim moja ciotka.
- Ten kuzyn z Kanady?- zapytał
- Tak. Właśnie zadzwoniła do mnie kobieta z Pschowa z ośrodka opiekuńczego i oznajmiła mi, że zostałam prawnym opiekunem jego dzieci.
- Co proszę?- zapytał a miał przy tym taką minę, jakby dowiedział się, że został kanclerzem Niemiec. - Ale jak to możliwe? A Michał? Matka dzieci?
- Michał nie żyje i jego żona też. Nie wiem co się dzieje z ciotką, Wiesz, że od jej wyjazdu nie mieliśmy kontaktu. - Kuba, ja nie wiem co mam robić? Ośrodek wyśle tę babkę, jeśli się zdecyduję, ale przecież my dopiero co się pobraliśmy. Ja mam pracę, ty cały czas trenujesz albo wyjeżdżasz. To jest dwójka maluchów. Jak my sobie poradzimy? I czy rosyjskie władze zgodzą nam się oddać dzieci?
- Ich matka była Polką?
- Nie wiem miała na imię Olga, ta kobieta była dość enigmatyczna.
- Aguś, nie myślisz, że to znak? Oboje straciliśmy rodziców jako dzieci ale mielismy kochające babcie a te dzieciaki nie mają nikogo. Może los chce, żebyśmy je przygarnęli? Przecież nie możemy mieć dzieci...-powiedział, ale domyślił się że było to dość niefortunne. On mógł mieć dzieci...
- Ty możesz mieć dzieci.- powiedziała, jakby czytała mu w myślach.
- Jeśli ty nie możesz, to ja też nie.
- Czyli jak ta kobieta oddzwoni to mamy się zgodzić?
- Myślę, że musimy poznać dzieciaki. Wiesz jak mają na imię?
- Ksawier i Katia.
- Damy radę.- pocałował ją w czoło.- Przeżyliśmy już wszystko, przeżyjemy i dwójkę zagubionych maluchów. - powiedziawszy to pocałował ją i wyskoczył z łóżka potykając się o plączącego się koło nóg kota- Wasyla.- Wasyl do cholery jasnej nie widzisz, że ja tu jestem? Chciałeś mnie zabić?!- zaryczał  podkurczając stłuczoną stopę.
Kot zlekceważył go zupełnie wskakując na łóżko i moszcząc sobie legowisko.

________________________________________________________________________
Jako, że w tamtym tygodniu nie było żadnego rozdziału to postanowiłam wynagrodzić Wam oczekiwanie i w tym dać dwa razy. :)
Miłego czytania!
                                                                                        Pozdrawiam :)

18 komentarzy:

  1. Lewy jaki brutal normalnie, nie poznaję. Testosteronu mu dolałaś :DDDD A Martynka tęskni za Wasylkiem, tylko się do tego nie przyznaje, hehe.
    Te dzieci kuzyna Agi, to jest na pewno znak,taki tego, z nieba, Kubulek dobrze mówi, koniecznie powinni je adoptować!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Emilka, Emilka, ty wredny babsztylu.
    Ale zostawmy na razie to, muszę się rozmarzyć nad innymi częściami tego rozdziału. Otóż bardzo podoba mi się pomysł z tymi dziećmi! Zapowiada się bardzo obiecująco, będzie wspaniale, jeśli tylko te dzieci trafią do Błaszczykowskich. A pewnie trafią.
    Z niecierpliwością czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Adopcja dzieci to bardzo poważna decyzja. Ale dla nich to musi być naprawdę jakiś znak, przeznaczenie. To po prostu nie może być przypadek. Oczywiście muszą to jeszcze przemyśleć, ale myślę, że zajmą się tymi dzeciaczkami :)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział! :3
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię Emilki, nie nie NIEEEEEEEEEEE !
    No coś czuje do Piszczka, a nadal chce Kubuńcia. Niech ona tak nie miesza do cholery jasnej. Czy jej to nie powstrzymuje, że moni są małżeństwem? wredna s... Nie... Coś czuje, że Martynka coś do Wasyla... Noo oby !
    A te dzieciaczki ! Mam nadzieję, że je przyjmą i jeszcze bardziej one ich do siebie zbliżą !
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Panno Emilko, panie Lewandowski - WAM JUŻ SERDECZNIE DZIĘKUJEMY. Piszczusiu, ogarnij się, w tej kobiecie jest tyle zła! To cudowne, że Kuba i Aga zdecydowali się podjąć takiego wyzwania, to tylko ich jeszcze bardziej do siebie zbliży. :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ten wyżej dobrze gada, polać mu xD
    Rozdział jak zwykle fajntastyczny.
    Emilka tak mnie irytuje że jakbym ją na miescie spotkała to bym z liscia kilka razy po tej "ślicznej " buźce przejechała >.<

    Kubuś i Agnieszka mam nadzieje ze przetrwają ;)

    +zapraszam do siebie na rozdział 5
    http://freedoomcry.blogspot.com/2013/04/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Już wkrótce rozpocznie się akcja i to na maxa. Plan Emilki i Roberta jest okropny! Takich ludzi powinno się umieszczać w psychiatryku. Oni stanowią zagrożenie dla społeczeństwa! Pomysł z adopcją tych dzieci to super pomysł, tym bardziej, że Aga nigdy nie zajdzie w ciążę. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. ah. czekam na ciąg dalszy akcji, bo wcześniej było ciut za słodko ; d
    podsycasz moją...moje nielubienie Lewego xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Interesujące to wszystko. Jeżeli Błaszczykowscy przygarną te dzieciaki, to plan Lewego i Emilki może się trochę utrudnić.
    Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo wszystko łudziłam się, że Emilia się opamięta. Widzę, że muszę wkroczyć i odciągnąć Łukasza od tej kobiety i to szybko! :D
    Jak sobie pomyślę o planie Emilii i Lewego to mam ochotę ich obydwoje przemielić przez maszynkę. Za to Kuba po raz kolejny pokazał Agnieszce nie tylko jak bardzo ją kocha, ale także jak bardzo jest dojrzałym mężczyzną. Szkoda byłoby, żeby ta małpa im to zepsuła. Ale mam nadzieję, że Martyna będzie miała rękę na pulsie;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mogę zakatować Emilię i Roberta? ;>
    Dlaczego oni chcą zniszczyć ich przepiękny związek?
    Widać, ze im się układa, a jak pojawią się jeszcze te dzieci to jeszcze bardziej spoi ich uczucie!
    Ja nie pozwalam na te całe wymysły i narkotyki ;C

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział :) Jak się cieszę, że tak szybko dodałaś :)
    Oby tylko ten plan Emilki się nie powiódł. Bo jak Aga i Kuba się rozstaną, to ja nie wiem co zrobię :(
    Pozdrawia ;]

    OdpowiedzUsuń
  14. Co ta miłość robi z ludźmi. Piszczu ogarnij się bo Emilka to zwykła suka. Oboje z Lewandowskim są siebie warci. Ja nie wiem gdzie takie potwory się rodzą. Ich plan jest cholernie podły i oby się nie udał. Te dzieci to na prawdę jakiś znak. Skoro nie mogą mieć własnych to jest to idealny prezent od losu:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miłość potrafi zmienić ludzi... uwielbiam twój blog ♥
    zapraszam do mnie http://bvbtomojezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. oooo tak... kocham Lewandowskiego - wiem ja jestem straszna, ale no co ja poradzę że uwielbiam tych złych... A Lewy ze swoim słodkim uśmieszkiem w złej wersji jest super. Co nie zaprzecza faktowi, że kibicuję Kubusiowi i Agnieszce... Powiem szczerze, że para Piszczuś-Emilia też zapowiada się bardzo ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jak zwykle super jak narazie strasznie intryguje mnie Emilia jestem bardzo ciekawa co dalej się stanie szczególnie dla tego że czuje coś do Piszczka.

    OdpowiedzUsuń
  18. Normalnie nie będę wyjść z podziwu furii Lewandowskiego. Nie ma to jak człowiek-piłkarz opanowany. Chociaż z drugiej strony musiał się nieźle zdenerwować, skoro urządził takie rozwalanie rzeczy w swoim mieszkaniu.
    Coś czuję, że ich plany może wejść w życie i się sprawdzić. Czuję kłopoty i to dosłownie.
    Agnieszka jest rzeczywiście rozbita, bo z jednej chciałaby przygarnąć te dzieci, ale z drugiej boi się, że ot tak pewnego dnia przybędzie ciotka Antonina (chyba tak miała na imię) i odbierze JEJ dzieciaki. Jednak powinni się zaopiekować tą dwójką maluchów. Skoro ojca dzieciaków była taka ostatnia wola, więc trzeba ją uszanować.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar napisać "Fajny blog zapraszam do mnie" to oszczędź sobie czasu i stukania w klawiaturę.
Do reklamowania swojej twórczości służy zakładka SPAM!
Pozdrawiam Fiolka