poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 15

                                                                <Music>

Bruksela styczeń 2013

   Marcin Wasilewski wracał właśnie z treningu przed rozpoczęciem wiosennej rundy ligi belgijskiej. Nie był typem złośnika, ale dzisiaj humor nie dopisywał mu wcale i miał ochotę wyrżnąć komuś w mordę.
Powodem jego podminowania była decyzja trenera Broma, który postanowił usadzić go na ławce rezerwowych z racji jego wieku.
- Nosz kurwa czy ja mam sto lat, że stwierdził moją starość?!- ryknął do słuchawki Łukaszowi Piszczkowi, który telefonował do niego z informacją, że Kuba i Aga zamieszkali razem.- A tak poza tym to cieszę się ich szczęściem.
- Wasylku nie przejmuj się tym całym Bromem. Zmieniaj klub czym prędzej, jesteś jeszcze młody chłopak. Co ma powiedzieć Beckham czy Puyol? Jeśli ty jesteś stary to na nich dawno powinny rosnąć kwiatki. - odpowiedział Piszczek.

   Marcin cieszył się, że koledzy tak go wspierają i dla reprezentacji jest ważnym członem, ale nigdy nie pogodzi się z tym, że grzeje tyłkiem ławę rezerwowych. Podobną sytuację reprezentował Przemek Tytoń. Bramkarz był o krok od Primera Division, ale władze PSV wykazały się koncertowym chamstwem nie chcąc go sprzedać.
- Ech czas odłożyć pluszową żyletkę i odpocząć sobie przy piwku na kanapie.- mruknął do siebie Wasyl brawurowo parkując swoje czarne audi A5 przed posesją gdzie aktualnie mieszkał. Po rozwodzie z żoną sprzedał duży dom pod Brukselą żeby przeprowadzić się do podmiejskiego bliźniaka. Jego sąsiadami było młode niemieckie małżeństwo z dwuletnim synkiem, który mówił do niego "Uji".
Marcin wziął swoją torbę treningową z przedniego siedzenia i dziarskim(jak na takiego starca) krokiem ruszył do domu. Drzwi ustąpiły pod naciskiem jego dłoni, co wywołało w nim falę podejrzeń a w jego głowie od razu zapaliła się czerwona lampka ostrzegawcza.
Zostawił torbę na progu biorąc do ręki parasol wsadzony do metalowego stojaka na przedpokoju. W domu panowała cisza, gdy stoper zakradał do kolejnych pomieszczeń niczym don Pedro z popularnej polskiej bajki.
W salonie głucha cisza, wszystkie sprzęty były na swoim miejscu w kuchni panował taki sam bałagan, jaki zostawił wychodząc. Nawet jego kubek z lordem Vaderem nie został przestawiony ani o milimetr.
Zegar w holu tykał równomiernie, Marcin uchylił ostrożnie drzwi do sypialni, wsuwając się cichutko niczym szpieg. W pomieszczeniu panowały egipskie ciemności, gdy rano wychodził zapomniał rozsunąć rolety. Podchodząc do łóżka potknął się o ciężarek, pozostawiony tam wczoraj wieczorem. Zaklął szpetnie pod nosem, wolną ręką próbując wymacać kontakt.
Gdy udało mu się zapalić światło, podbiegł czym prędzej do łóżka. Zamarł z parasolem w dłoni gdy ujrzał nagą kobietę obsypaną płatkami róż, drzemiącą w jego własnym łóżku.
Brunetka otworzyła oczy patrząc na niego wygłodniale, jej lśniące ciemne włosy falami opadały na opalone ciało.
- Martino!- wykrzyknęła energicznie.- Ciekałam na ciebie!
- Co pani tu robi?- zapytał zdezorientowany próbując na nią nie patrzeć.
Czy ja mam halucynacje z tej starości?- jęknął w duchu.
- No ciekam! Jestem taka strasznie stęskniona za tobom! - wyskoczyła z łóżka rzucając mu się na szyję. Jej usta całowały go po całej twarzy a on stał jak słup soli z Wieliczki z jedną ręką uniesioną w górze a drugą dzierżącą parasol.
Po chwili ogarnął się odczepiając Włoszkę. Podszedł do szafy wyciągając z niej swój puchaty szlafrok. Podał go zszokowanej dziewczynie.
- Ubierz się.- mimowolnie przeszedł z nią na ty.
- Ciego ty mnie nie chcesz?- jęknęła Simona.- Czy ja nie jestem bellissima? Co mnie brakuje?
- Nic ci nie brakuje. Ale ja cię nie znam, widzieliśmy się raz na sylwestrze.
- No to co? Podoba ci się inna? Ach Martino ty mnie się tak podobasz! Jesteś taki mięski, italliański, taki prawdziwa mężczyzna!
- Ty również jesteś piękna, ale nie możesz przyjeżdżać do mojego domu i wchodzić jak do siebie. To łóżko jest już zajęte przez...- myślał chwilę
- Przez kogo?!
- Przez pewną lekarkę.- skłamał gładko.- Była na przyjęciu z innym piłkarzem, ale zapałaliśmy do siebie miłością.
- Zapa co? O podła! Mama mia! Nie wybaczem ci tego!- trzasnęła go w twarz, pozbierała swoje rzeczy i rąbnęła drzwiami prawie rozwalając ścianę.
Wasyl stał pośrodku swojej ukwieconej sypialni nie mogąc uwierzyć co przed chwilą wydarzyło się w jego domu.

Tego samego dnia Dortmund

   Agnieszka i Kuba od dwóch tygodni mieszkali w domu, który niedawno kupił Kuba.
Budynek był piętrowy, wykonany z szarej cegły z przestronnym salonem przechodzącym w jadalnię, dużą kuchnią, trzema łazienkami i trzema sypialniami. Na dole znajdował się także gabinet połączony z biblioteką w którym Agnieszka rozłożyła swój komputer i stosy notatek. Za domem rozpościerał się ogród z zadaszonym patiem i mini boiskiem do siatkówki.
Z początku Agnieszka myślała, że będą z Kubą dzielić wspólną sypialnię, jednak jej ukochany miał inny zamysł.
- Cały czas cię uwodzę.- uśmiechnął się łobuzersko gdy pokazywał jej sypialnię. Pomieszczenie było pomalowane na błękitno, pośrodku królowało łóżku z fantazyjną, metalową ramą przykryte kremową kapą. Oprócz przestronnej szafy, sypialnia dziewczyny była też zaopatrzona w sekretarzyk, toaletkę z miękkim stołeczkiem do siedzenia i dwa fotele obite materią o ton ciemniejszą od ścian. W wykuszowych oknach wisiały frędzlowe białe firanki na których spodzie lśniły pojedyncze kryształki. Ostatnim akcentem był sporych rozmiarów obraz z chabrami w porcelanowym wazonie.
Agnieszkę zamurowało. Kuba idealnie trafił w jej gust, zawsze marzyła o takiej sypialni i teraz popłakała się jak dziecko.
Błaszczykowski pocałował ją czule, przytulając do szerokiej piersi.
Dwa tygodnie współnego mieszkania nauczyły ich od nowa swoich przyzwyczajeń. Kuba przed wyjściem na trening robił im śniadanie, za to Aga przygotowywała obiady lub kolacje w zależności od pory jego powrotów.
Koty zadomowiły się w salonie na dobre. Całymi dniami hasały po ogrodzie wspinając się po niskich drzewkach a potem zalegały na kanapie i fotelach. Kuba zawsze sprawdzał czy w miejscu w którym chce usiąść nie leży właśnie puchata kulka.
Wasyl wyczuł w nim kompana do zabaw i szybko zaakceptował go jako nowego pana, Mańka podchodziła do niego ostrożnie, ale były dni kiedy z hrabiowską łaską pozwalała człowiekowi się miziać.
Dzisiaj Borussia miała rozegrać pierwszy mecz w wiosennej kolejce Bundesligi. Kuba przed tygodniem nabawił się na treningu drobnego urazu łydki, ale fizjoterapeuci szybko postawili go na nogi. Agnieszka po raz pierwszy miała obejrzeć widowisko piłkarskie na Signal Idunie. Czuła się trochę dziwnie siedząc pomiędzy dziewczynami zawodników. Otuchy dodawała jej Caroline, partnerka Marco Reusa dość dobrze znała angielski więc mogły swobodnie się porozumieć.
- Jutro wyprawiacie parapetówkę?- zapytała podając Adze kubek z gorącą herbatą. Dzisiejszego dnia wiał mocny wiatr więc kibice rozgrzewali się czym mogli.
- Tak cały wczorajszy dzień spędziłam przy garach. Kuba chciał wynająć firmę cateringową, ale ja wolałam zrobić jedzenie sama. Ciasta będą zamówione w cukierni, bo już nie dałam rady.
- I tak cię podziwiam ja nie umiem gotować mam dwie lewe ręce. Nie wiem jak ten Reus jeszcze ze mną wytrzymuje.- uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Możesz kiedyś wpaść to cię trochę podszkolę. Kiedy nie piszę mam masę wolnego czasu.
- Trzymam cię za słowo!- odpowiedziała przyszła pani Reus.
Mecz zaczął się od akcji dwóch Polaków Błaszczykowski podał Lewandowskiemu, który nie wykorzystał tego i przestrzelił wywołując tym buczeniem stadionu.
Druga okazja dla pszczółek była w minucie trzynastej, lecz bramkarz Norymbergi nie dał się zaskoczyć. Lewy zaklął szpetnie dając upust swojej złości.
Chwilę później bramka BVB została zagrożona przez silny strzał Tomasza Pekharta, lecz Roman Weidenfeller kapitalnie obronił jego strzał głową. Trybuny ryknęły w geście aprobaty a bramkarz zaczął wymachiwać na obrońców, żeby bardziej pilnowali rywali.
W siemnastej siedemnastej minucie Timo Gebhart sfaulował biegnącego za piłką Łukasza Piszczka, czego skutkiem był podyktowany przez sędziego rzut karny.
Egzekutorem jedenastki był Kuba, który z charakterystycznym zamarkowaniem strzału a potem właściwym wybiciu zdołał władować torpedę do bramki gości.
Trzy minuty później po genialnym podaniu Maria Goetzego strzelił ponownie, czym wsławił się na trybunach.
Kibice skandowali jego imię, komentatorzy rozpływali się nad powrotem po zapaści a Agnieszka puchła z dumy.
Pod koniec pierwszej połowy Lewy ciśnięty potrzebą strzelenia, trafil w bramkę lecz nieugięty sędzia boczny odgwizdał spalony.
Operator kamery uchwycił grymas twarzy i soczyste kurwa mać wykrzyknięte w złości.
Druga połowa była bardziej senna a goście mocniej napierali na bramkę.
W sześćdziesiątej  minucie Lewy znowu nie miał szczęścia, podobnie jak Marco Reus kilka minut później. Kuba zszedł z boiska około siedemdziesiątej minuty pośród oklasków i skandowania jego imienia. Klopp wyściskał go serdecznie, poklepał po tyłku i pozwolił odpoczywać. Nie mógł jeszcze eksploatować go przez pełne dziewięćdziesiąt minut.
Pod koniec meczu Robert w końcu dopiął swego i strzelił dwunastego gola w tym sezonie, ustalając wynik na 3:0. W szatni panowała szampańska zabawa, Hummels w samych gatkach biegał ze swoim iphone'm fotografując się ze wszystkimi. Piszczek klepał Kubę po głowie a Reus z Goetzem śpiewali jakąś sprośną, piwiarską piosenkę.
Spuchnięty z dumy trener Klopp wszedł do szatni niczym cesarz, rozdając wszystkim uśmiechy na prawo i lewo.
- Pięknie moi dzielni Polacy!- wyściskał Lewego i Kubę. - Kubulku słyszałem, że jutro party u ciebie! - klepnął Błaszczykowskiego w plecy aż zadudniło.
- No tak trenerze, mam nadzieje że zaszczycisz nas swoją obecnością?- zapytał wciągając spodnie.
- Oczywiście! Kupiłem na tę okazję dwie beczki ciemnego, niemieckiego piwa! A powiedz mi jakie kwiaty lubi Agnieszka?- zapytał konspiracyjnie.
- Wiosenne ale jak jej trener kupi jakieś kwiaciarniane to też się ucieszy.- odpowiedział Polak.
- Małżonka mi kupi, wiesz ja się nie znam na takich rzeczach, ale powiem ci jedno. Ta dziewczyna to skarb i masz ją szanować i dbać bo jak nie to będziesz miał ze mną do czynienia! A teraz do domku, prysznic i spać! Jutro będziemy szaleć!- powiedziawszy to zniknął na korytarzu. Kuba ubrał się ekspresowo, zarzucił torbę na ramię i wyszedł na korytarz gdzie miała czekać na niego Agnieszka. Zatrzymał go jeszcze Sebastian Kehl bo miał jakąś niecierpiącą zwłoki sprawę.
Tymczasem Aga przechadzała się po holu w którym wisiały zdjęcia drużyn z przełomu lat. Nie zauważyła przyglądającego jej się Roberta, który zmierzył ją od stóp obutych w zimowe oficerki po nogi w jasnych jeansach aż po żółtą kurtkę pod którą miała koszulkę z numerem 16. Kuba podarował ją, jej dwa dni temu z prośbą czy wyświadczy mu ten zaszczyt i będzie zakładała na mecz BVB.
- To zdjęcie z poprzedniego roku. - Lewy podszedł do niej uśmiechając się życzliwie.
- Też to wydedukowałam, chociaż podpisy sa po niemiecku ale jest data.- wskazała na 2012 rok w rogu fotografii.
- To był dla nas dobry czas.- odpowiedział młody napastnik wpatrując się w Agę.
Dziewczyna nie wiedziała co o nim myśleć. Raz nie odzywał się ani słowem obserwując tylko a drugim razem zagadywał uprzejmie. Wiedziała, że nie lubi się z Kubą i to z wzajemnością a i Łukasz jakoś wybitnie za nim nie przepadał. W tym chłopaku ścierały się dwie skrajności. Jedna cyniczna i cwaniacka a druga uprzejma i kulturalna, nie wiedziała co ma o nim myśleć.
- Fajnie, że tak dobrze dajecie sobie radę. Przyjdziesz jutro na przyjęcie?- zapytała kurtuazyjnie.
Lewy spojrzał na nią z błyskiem w oku.
- Kuba mnie zaprosił. Będę na pewno.- powiedział to jakby nazbyt gorliwie. Adze w tym momencie wypadły z ręki kluczyki od samochodu, po które schyliła się równocześnie z Lewandowskim. Ich ręce spotkały się na moment, ale chłopak cofnął je od razu.
- Muszę już iść.- bąknął i uciekł jakby ktoś go gonił.
Po chwili z szatni wyłonił się Kuba uśmiechając się szeroko. Aga podeszła do niego całując go w usta i ściskając.
- Byłeś wspaniały.- zmierzwiła mu włosy.
- Bo ty przynosisz mi szczęście.- przytulił ją mocno prowadząc na parking gdzie stał ich samochód. Piszczek zmył się z Reusem i Caroline, bo wprosił się do nich na kolację. Jak to on nie miał dziewczyny i szukał sobie towarzystwa. Resztę drużyny pozagarniały żony i partnerki, albo połączyli się w grupki i poszli balować.
Lewy wsiadł do najnowszego modelu Audi i czym prędzej pognał do domu. Mieszkał w nowym apartamentowcu w modnej, dortmundzkiej dzielnicy. Do mieszkania wleciał jakby gnał go sam diabeł.
Porzucił torbę treningową na środku salonu, czym prędzej wyswobodził się z ciuchów i wskoczył pod lodowate strumienie wody pod prysznicem. Oparł się głową o mokre płytki oddychając ciężko, jakby właśnie wrócił z ciężkich robót na galerach.
- Co ona mi robi?- jęknął udręczony.
 Co ta kobieta w sobie ma, że pomimo jej oszpeconego ciała, które widział podczas akcji sylwestrowej i tego że nie widziała świata poza Błaszczykowskim, on tak bardzo jej pożądał? Walczył z tym aż do momentu kiedy jej dłoń dotknęła jego i wtedy opanował go istny pożar.
Wcześniej śniła mu się dość często, ale próbował z tym walczyć. Nie chciał jej a jednak coś go ku niej pchało.
Coś co było silniejsze od antypatii do Błaszczykowskiego i wszystkiego co dotąd czuł. Był tym przerażony a jednocześnie zafascynowany...

___________________________________________________________________
Jak wam się podoba mniej knowająca postać Lewego? Na pewno nie zmieni się, bo w tym opowiadaniu ma swoją określoną rolę, ale chciałam go zrobić mniej burackiego niż dotychczas. W meczu trochę pozmieniałam, ale starałam się przekazać najważniejsze wiadomości a na pewno bardzo aktywny udział Polaków. Wczorajsze spotkanie też było emocjonujące w końcu grało aż pięciu Polaków :D (Puchnę z dumy).
Jak zwykle dziękuję za wszystkie komentarze i ciepłe słowa. To naprawdę bardzo mnie motywuje, tym bardziej że dzisiejszy rozdział piszę z 38 stopniową gorączką.
Brrrr 

Odpowiadam na pytanie zadane przez Wiks.
Nie wiem ile rozdziałów będzie miał Kuba, na pewno nie 45 jak Bez ciebie, ale pewnie 25-30, zobaczymy co mi wpadnie do głowy. Wiecie, że jestem nieobliczalna i lubię doświadczać swoich bohaterów.
Miłego czytania i na koniec taka tam minka Kubulka :D

                                                                           Fiolka :*



17 komentarzy:

  1. Zdrowia Kochana ;*
    Wiesz że ja osobiście za Robertem nie przepadam ale cóż zaczyna się dziać powolutku...
    Mam nadzieje że Aga zostanie z Kubusiem ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie przepadam za Robertem, ani tu, ani w twoim opowiadaniu, ale to, że odzywają się w nim jakieś normalne uczucia niezmiernie mnie raduje;D
    Cieszy to, że kuba wraca do zdrowia i to, że układa mu się z Agą, ale wyczuwam komplikację w postaci Lewego;pp
    [ szóstka: zraniona-za-mlodu.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego nikt tu nie lubi Roberta? Ja miałam z nim kilka razy do czynienia, ale nie zwracałam szczególnej uwagi na jego zachowanie... Lewy jest mi obojętny,ale cenię jego sportowy talent,który często możemy podziwiać w BVB:) w reprezentacji to co innego... Co do Twojego opowiadania to wydaje mi się, że Robert trochę namiesza:D akcja z Wasylem mnie baaardzo rozbawiała:D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy rozdział! Biedny Wasyl! Najpierw trener mówi mu, że jest za stary, a potem w swoim domu znajduję napaloną włoszkę. Nie dziwne, że wspomniał o młodej lekarce, gdy mówił o rezerwacji łóżka! To na serio nie najlepszy jego dzień. Aga i Kuba są bardzo szczęśliwi ze sobą i to jest wprost cudowne. Lewy staje się coraz bardziej niebezpieczny. Ta akcja z kluczykami była nie na miejscu. Żeby tylko nic przykrego nie wydarzyło się na parapetówce! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sceny z Wasylkiem przeczytałam dwa razy pod rząd, rżąc jak opętana, aż się na mnie ludzie zaczęli gapić. Są cudowne i prześmieszne!!! <3333
    Kubulek wciąż jest przekochany, ten pokój dla Agi, aż się mi łezka zakręciła!!!
    A Lewy, hoho, tak się na Agę napalić... To pewnie teraz będzie jakoś ich próbował rozdzielić?

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no, no widzę, że Lewy nieźle się zakochał w Agnieszce. Mam tylko nadzieję, że nie będzie próbował zniszczyć tego co jest między Agą i Kubą, bo tego mu nie daruję! :) Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału, w którym będzie opis tej imprezy :D Coś czuję, że Lewy na niej ostro namiesza....
    Pozdrawiam, i życzę powrotu do zdrowia ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny , wciągający rozdział . Zresztą jak każdy . Pozdrawiam i szybko wracaj do zdrowia ; D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka ta Włoszka natrętna, ale Wasyl się z nią rozprawił, zresztą, nie dziwię się jej, że się nim zainteresowała :D. Lewy mnie nieco zaskoczył tym, że się interesuje Agą, chociaż mam wrażenie, że i tak potraktował by ją jak każdą inną ;). Impreza z Jurgenem, to na pewno musi być niezły melanż xD
    Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepsza jest akcja z Wasylem, jak zawsze skrada moje serce :D Co do Lewego to nie podoba mi się, że reaguje tak na Agę bo pewnie coś namiesza pomiędzy nią a Kubą. Zdrowiej ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. hahahaha Marcin hahahaha
    Jaka głupia .!
    A Wasylek pewnie jeszcze nie wie że mówi prawdę ^^
    Lewy coś namiesza :/
    Czy on się w niej zakochał .?
    No to chyba mu nie pozwoliłam .! hahaha

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedny Marcin ha ha taki staruszek ;)
    Ale akcja z Lewym mi się baaardzo podoba, namiesza chłopak, czuję to ;P
    No i nie mogę się doczekać parapetówki u Kuby i Agi :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wasyl nie jest stary i niech tak nawet nie myśli ;D
    Lewy zakochany w Agnieszce? Heh ;)
    Czekam na następny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. To teraz tak w skrócie od początku:
    Miłe zaskoczenie z Simoną! Nie sądziłam, że odwiedzi Wasyla w Belgii! To coś ciekawego i intrygującego! Przysłało ją pożądanie? No okej. Ale skąd miała adres? I co najważniejsze: jak dostała się do domu? Byłam w lekkim szoku, że Marcin powiedział Włoszce, że łóżko to ma zajęte u niego pewna lekarka. Czyżby słodki Wasylek poczuł coś do Martyny?
    Mecz Kuby zaliczamy jak najbardziej do udanych. Myślę, że dawał z siebie wszystko dla Agnieszki, co jest zdecydowanym plusem, bo kiedy ktoś dla kogoś robi wszystko, to ten ktoś czuje się wyjątkowym. I na pewno Agnieszka się tak czuła.
    Ciekawa akcja z Lewym. Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia? Aż ciężko uwierzyć po tym wszystkim co zrobił Kubie. Nie mogę przestać myśleć o tym, co będzie dalej! Szczególnie w sprawie Marcina i Martyny oraz Lewego i jego fascynacją do Agnieszki.
    Pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam! Toż to jest genialnie wać panno :D
    Bardzo spodobała mi się tu ta 'wieczna' miłość Kuby i Agi.
    Opinia na temat Martyny? Może i wredna, ale babka ze swoim charakterkiem, za co ją bardzo, ale to bardzo polubiłam. Więc spodobał mi się wątek jej i Wasyla, którego też lubię i czekam na rozwinięcie tego wątku :)
    Tak samo Piszczu, jest tu takim jakby wiecznym dzieckiem, ale wielce pozytywną postacią.
    Lewy? Jakoś nie pałam do niego sympatią, jak i w tym opowiadaniu, tak samo w realiach. Ale jego fascynacja Agnieszką stała się ciekawa i intrygująca...
    Czekam na ciąg dalszy historii :) Informuj!
    Ps. Dorzucam linka ze swoimi blogami do SPAMU :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciesze się że w meczu Kuba pokazał co potrafi na prawdę i że z Agą im się układa, jednak martwi mnie że Robert zakochał się w niej bo to może bardzo zaszkodzić Kubie. A jak każdy wie Kuba jest bardzo emocjonalny i wybuchowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uuuii Czyżby Lewy wkraczał do akcji?
    Może trochę pokomplikować sprawy. Mam nadzieję, że Agnieszka będzie z Kubą! Ja nie wyobrażam sobie po prostu Agnieszki bez Kuby i Kuby bez Agnieszki! Oni pasują do siebie <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar napisać "Fajny blog zapraszam do mnie" to oszczędź sobie czasu i stukania w klawiaturę.
Do reklamowania swojej twórczości służy zakładka SPAM!
Pozdrawiam Fiolka