środa, 7 listopada 2012

Rozdział 2




Listopad 2012
   Dortmund
    
    Jasne światło majaczyło na końcu drogi, którą zmierzał samotny mężczyzna odziany tylko w białe spodnie. Tunel przez który szedł pogrążony był w cieniu, jego na wpół odkryte ciało przenikało na wskroś wszechobecne zimno. Drżał niczym w febrze, przyśpieszając kroku by zdążyć przed całkowitym zamarznięciem. Na jasnych włosach pojawiły się płatki śniegu, które wiatr roznosił po ciemnym pomieszczeniu.
Żywioł przybrał na sile pchając nieszczęśnika bliżej ciepłego blasku. Gdy zaszedł już wystarczająco daleko, ciepło było na wyciągnięcie ręki. Skostniałe palce delikatnie poruszyły się w chęci dosięgnięcia źródła ciepła.
Nagle z tyłu odezwał się głos z początku cichy, potem przybierający na sile. Głos dobrze mu znany, ale jakby zapomniany.
- Kuba gdzie idziesz?- zapytał melodyjnie.
Błaszczykowski odwrócił się, mając teraz światło za plecami. Patrzył w ciemną czeluść wytężając wzrok. Nic nie dostrzegł, tylko ciemność, która tak bardzo go przerażała.
Głos powtórzył pytanie.
- Gdzie idziesz? – echo poniosło się po pomieszczeniu wibrując w uszach piłkarza.
- W stronę światła.- odpowiedział .- Kim jesteś? Dlaczego chowasz swoją twarz?- zapytał urażony. Czuł na plecach ciepło bijące od światła na drugim końcu tunelu. Jego przeznaczenia.
- Nie chowam.- odpowiedział głos. 
Błaszczykowski miał wrażenie, że kobieta mówiąca to kpi z niego
. – Wiesz kim jestem. Na pewno chcesz tam iść?- przekomarzała się z nim.
Jakub z wściekłości kopnął jedną ze ścian tunelu. Noga zdrętwiała mu a zimno mroziło ją aż do biodra.
-Chcę.- odpowiedział butnie.
- Chcesz zostawić wszystko co tutaj osiągnąłeś? Rodzinę, przyjaciół, karierę. Zastanów się.- kusiła.
Piłkarz dotknął spierzchniętych z zimna ust. Wszystko go bolało a najbardziej głowa. Myśli wirowały w niej jak w oku potężnego cyklonu.
Tak bardzo chciał dotknąć światła a ten przeklęty głos wzywa go do siebie.
Do babci, Dawida do przyjaciół. Do piłki nożnej i do niej. Kobiety, której nigdy nie powinien zostawiać.
Głos zaśmiał się a echo odbiło się od ścian. Kuba odwrócił się ku światłu posyłając w stronę niego tęskny wzrok. Zamknął oczy i zawrócił, poddając swoje ciało na pastwę lodowatych podmuchów. Śnieg przybrał na sile uniemożliwiając mu widoczność. Tułaczka trwała długo na jej końcu znowu usłyszał znajomy ciepły ton.
- Do zobaczenia…czenia…enia enia...- wtedy stracił świadomość. 

   - Wraca do nas.- wykrzyknął lekarz Borussi do sanitariusza stojącego obok. Obaj bezskutecznie próbowali reanimować nieprzytomnego Błaszczykowskiego.
W siódmej minucie meczu Realu z Borussią, Kuba tknięty nagłą niemocą upadł na murawę.
Na boisku pojawiła się służba medyczna, podając zawodnikowi zastrzyk przeciwbólowy. Piłkarz wstał przy pomocy dwóch rosłych sanitariuszy, poklepał po ramieniu stojącego najbliżej Łukasza Piszczka, po czym padł zemdlony na murawę.
 Kibice wstali z miejsc, trener Klopp podbiegł bliżej przepychając się przez zawodników.
- Co mu jest?- ryczał jak zranione zwierzę, podczas gdy lekarz i sanitariusz wykonywali masaż serca.
- Wstrząs anafilaktyczny. – odpowiedział jeden z medyków.
Po trwającej kilka chwil a drużynie wydającej się wiecznością akcji ratunkowej  Błaszczykowski odzyskał świadomość. Spojrzał na lekarza, potem na trenera aż w końcu skierował wzrok ku niebu.
- Agnieszka?- zapytał zdezorientowany. – Gdzie jest Agnieszka?- pytał jeszcze wtedy, gdy nieśli go na noszach do karetki. Kibice Borussi i Realu skandowali jego imię, przejęci zawodnicy odmówili dokończenia meczu, który miał zostać przełożony na inny termin. Po całym Signal Iduna Park niosło się nazwisko wyrwanego śmierci z rąk Błaszczykowskiego.

    
Kraków
   Agnieszka Orda przechadzała się nerwowo po pokoju swojego krakowskiego mieszkania. Mieszkała tam od siedmiu lat, gdy jako dziewiętnastolatka przyjechała na studia do Krakowa. Powodem wybrania polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim było także zasilenie szeregów Wisły Kraków, przez jej ówczesnego chłopaka Jakuba Błaszczykowskiego.   Zamieszkali razem w malutkim dwupokojowym mieszkanku przy ulicy Estery. Byli szczęśliwi przez dwa lata, ona osiągała dobre wyniki w nauce, on był obiecującym zawodnikiem rozwijającym skrzydła pod sztandarem białej gwiazdy. Kres idylli położyła nagła choroba babci Agnieszki- Marii oraz niespodziewany transfer młodego Błaszczykowskiego do Borussi Dortmund.
Kuba za pewnik wziął fakt, iż Agnieszka wyjedzie z nim do Niemiec. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby nie fakt, że lekarze nie dawali Buni więcej niż trzy miesiące życia. Zostawienie kobiety, która wychowała ją po śmierci rodziców, dla swojego szczęścia przy boku Błaszczykowskiego, było w tym momencie jej życia rzeczą nie do wykonania. A pogodzić opiekę nad chorą staruszką, studia i przeprowadzkę były ponad jej siły.
Nie mogła wyjawić prawdy Kubie. Czy postąpiła głupio? Z pewnością tak.
Gdyby w tej chwili była silniejsza a przede wszystkim dojrzalsza wszystko potoczyłoby się inaczej. Wolała wmówić chłopakowi, że nie chce go widzieć. Że być może jest ktoś inny, niż przyznać się, że nie daje rady. Serce rwało jej się na kawałki, kiedy wyrzucała mu jak wiele musiała dla niego poświęcić i że nie jest w stanie dalej z nim żyć. Po tej kłótni spotkali się jeszcze raz. W dniu pogrzebu Buni. Kuba zaraz po ceremonii na cmentarzu wyjechał z powrotem do Niemiec. Nie widzieli się już nigdy więcej.

    Odchorowywała tą miłość przez kolejne dwa lata, zamykając się w świecie nauki i swojej własnej kiełkującej twórczości literackiej.
Miłość do Błaszczykowskiego uśpiła w najodleglejszych zakątkach swojej duszy, modląc się by go więcej nie spotkać. Celowo unikała przyjazdów do wujostwa Strzelczyckich wymigując się nawałem pracy. Po studiach w 2010 roku, zatrudniła się w malutkim wydawnictwie Fiołek, prowadzonym przez doktoranta z jej wydziału Filipa Antkowiaka. Kilka lat starszy brunet o wesołych, zielonych oczach powoli zapełniał pustkę, którą pozostawił w jej sercu Błaszczykowski. Odrodziła się na nowo, ciesząc się każą chwilą spędzaną z Filipem i każdym momentem bez wspomnień o pierwszej miłości.
Filip oświadczył jej się po siedmiu miesiącach znajomości. W tym samym momencie Kuba rozstał się ze swoją wieloletnią dziewczyną Agatą.
Tak przynajmniej pisano w gazetach.
Agnieszka żyła jednak swoim życiem a przede wszystkim rychłym ślubem. Urządzali z Filipem domek na przedmieściach Krakowa.
Tydzień przed ceremonią wracając z przyjęcia mającego na celu uczcić pierwszy egzemplarz książki Agnieszki, samochód prowadzony przez Filipa zderzył się z betonowym słupem. Mężczyzna zginął na miejscu, dziewczynę z płonącego samochodu wyciągnął kierowca jadący za nimi. Chwilę później auto eksplodowało zostawiając zgliszcza w jej sercu i życiu.
Młoda kobieta z ciężkimi poparzeniami nóg trafiła na dwa miesiące do szpitala.
Od tego zdarzenia minął równy rok.
W tym czasie musiała nauczyć się żyć bez Filipa. Sprzedała dom, przenosząc się z powrotem do mieszkania na Kazimierzu. Jej książka Dotyk twych ust, osiągnęła umiarkowany sukces, pozwalając spokojnie tworzyć następną historię.
Powoli uspokajała się również wewnętrznie, wiele zawdzięczała kuzynce Kuby, Martynie Brzęczek.
Młoda lekarka wzięła ją do siebie w najgorszym okresie, nie pozwalając zamknąć się na świat zewnętrzny. Nie udawała że rozumie, pozwalała płynąć łzom. Pomagała na każdym kroku, również wtedy gdy Orda budziła się w nocy z histerycznym krzykiem.
Była jej dobrym duchem i prawdziwym przyjacielem. Dopiero pół roku temu pozwoliła Agnieszce wrócić do siebie, wcześniej upewniając się czy wszystko na pewno jest ok.
To były już wspomnienia.
Przeszłość, której nie da się wymazać, można jedynie podkreślić grubą linią i iść dalej bez oglądania się za siebie. 

   Agnieszka wpatrzona w uśpioną ulicę zastanawiała się co nie dało jej spać dzisiejszej nocy.
Pierwszy raz od pięciu lat przyśnił jej się Kuba. Wołał ją, błagając by mu pomogła. Gdy wyciągnęła rękę, rzeczywistość wydarła ją z oparów snu. Cóż to mogło być?
Może kiedyś się tego dowie…
Telefon na jej stoliku zawibrował przerywając jej rozmyślania. Na wyświetlaczu pojawił się napis: Martyna Brzęczek.
Agnieszka pośpiesznie wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Aga? To ty?- słychać było spanikowany głos przyjaciółki.
- Co się stało?- zapytała.
- Kuba miał wypadek. Musisz polecieć do Dortmundu.
- Ja? Przecież my nie widzieliśmy się ponad pięć lat. Jak ty to sobie wyobrażasz?- zapytała pisarka.
- Szczerze? Nie wyobrażam sobie tego. Ale również nie wyobrażam sobie faktu, że mój kuzyn umarł, zmartwychwstał i stracił pamięć a jedyną osobą którą pamięta jesteś ty.
Agnieszka zamilkła.
- Halo…halo…Aga jesteś tam?!- Martyna niemalże wrzeszczała do słuchawki.- Słyszysz mnie?
- Tak. Już jadę.- powiedziawszy to rozłączyła się
___________________________________________________________________

Dodawałam w późnych godzinach nocnych(lub jak kto woli wczesnym rankiem) i zupełnie zapomniałam  napisać  coś od siebie. ^^
Przyznam  szczerze, że jestem umiarkowanie zadowolona z tego co mi wyszło.
Bohaterowie jak to zazwyczaj bywa żyją własnym życiem i nawet jak nie chcę czegoś napisać to jednak muszę. :D
Za każdy komentarz jestem wam 100 krotnie wdzięczna, bo dzięki nim widzę, że czytacie i mam motywację do dalszej pisaniny.
Nie zapominajcie o Tytoniu :)
                                                                                  Fiolka

16 komentarzy:

  1. Tak jak każde twoje opowiadanie z pewnością będzie piękne. Budzi też we mnie sentyment, ponieważ mieszkam w Krakowie i jak to Kraków - pełne kibiców (a może bardziej tych pseudo) Wisły czy też Cracovii. Interesuje mnie jak to wszystko się potoczy, a znając ciebie z pewnością nudno nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie już jest piękne. Nie spodziewałam się tego kompletnie. Fabuła już mi się bardzo podoba, bo się jeszcze z takimi losami bohaterów nie spotkałam. Bardzo oryginalnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. JEJ *.* Na początku moja wyobraźnia zadziałała i poczułam się jak na jakimś filmie akcji czy coś xD Genialnie piszesz ;) i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, o rany, o jejusiu! Jakie to jest piękne, Fioluś, znowu przez ciebie płaczę, twoje opka są takie cudowne i wzruszające!!! A to jest takie, no kurcze, uduchowione, jak Kubulek w tych białych spodniach w stronę światła, to o matko! Ciary miałam!!! A potem jak się Aga obudziła, bo wiedziała, że się coś Kubulkowi stało to już w ogóle był czadzior ma maksiora!!!! Ale tego, Fioluś, ale będzie Wasylek? Bo on rzadko w opkach jest...

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę powiedzieć, że jesteśmy do siebie podobne-obydwie lubimy komplikować historie:) Opowiadanie w prologu wydało mi się interesujące, a ten rozdział to potwierdził. Z niecierpliwością czekam na nn...
    Zapraszam też do siebie http://diamond-vampire.blogspot.com/
    Nowy rozdzialik. Mam nadzieję, że spodoba się "Oczami Kuby":)
    Wariatka

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna część ;) Ciekawe co powie Kuba, jak zobaczy że Agnieszka do niego przyjechała.. ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale jak to nic nie pamięta? Masakra. Agnieszka uratuje go, i wszyscy będą happy, nie wyłączając mnie. A będzie Wasylek? CZkeam na nowość, Wiks.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że Ty też lubisz komplikować życie swoim bohaterom ;). To, co zawarte jest w tym rozdziale jest takie poruszające, a jednocześnie niesamowicie smutne. Szkoda mi tego, co przeżywają Twoi bohaterowie, no ale cóż, takie jest życie.
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Początek mi się podoba, nawet bardzo...historia Kuby i Agi już w przeszłości jest naprawdę wzruszająca, a pewnie jeszcze nie jeden zakręt przed nimi...
    Bardzo jestem ciekawa jak dalej się to potoczy:)
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  10. www.stadion-oszalal.blogspot.com/ Zapraszam do czytania mojego opowiadania .

    OdpowiedzUsuń
  11. ok nadrobiłam, i podoba mi się, Kuba stracił pamięć??? ciekawie sie robi, informuj o nowych.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przedostatni rozdział na: http://illegal-madness.blogspot.com/. Zapraszam ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Agnieszkę spotykają same przykre rzeczy, a spotkanie z Kubą na pewno nie będzie należeć do przyjemnych. Jestem ciekawa, co się wydarzy, gdy dojdzie do ich spotkania. :)
    Ps. Dziękuję za komentarz na moim blogu. Jeśli byłabyś zainteresowana to u mnie 6 rozdział. :>
    [i-bleed-it-out]

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże, ale się dzieje! Zyskałaś kolejną czytelniczkę, lecę do kolejnych rozdziałów! I zapraszam do siebie: http://keepcalm-and-lovespain.blogspot.com ;) Pozdrawiam, Aisha. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. zapraszam na nowość:)
    karim-and-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar napisać "Fajny blog zapraszam do mnie" to oszczędź sobie czasu i stukania w klawiaturę.
Do reklamowania swojej twórczości służy zakładka SPAM!
Pozdrawiam Fiolka