poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 30


    Staruszka karmiąca kaczki w jednym z warszawskich parków, spojrzała na samotną, kobiecą postać na ławce naprzeciwko. Ciemnowłosa dziewczyna ukryła twarz w dłoniach a jej a przez jej ciało przechodziły spazmy płaczu.
Tą osobą była Emilia Strzelczycka, sprawczyni nieszczęść w małżeństwie Kuby Błaszczykowskiego, rozszarpanego serca Łukasza Piszczka i swojej samozagłady.
Przed kwadransem odebrała telefon od  ojca w którym oznajmił, że wyrzeka się jej jako córki. W tle słychać było płacz matki, załamanej jej postępowaniem.
Starsza kobieta nie namyślając się długo przysiadła się do dziewczyny, kładąc na jej ramieniu swoją spracowaną, pomarszczoną dłoń.
- Dobrze się pani czuje?- zapytała przyjaźnie.
Emilia podniosła wzrok napotykając oczy, które niegdyś musiały być błękitne, chociaż z biegiem czasu wyblakły a wokół nich utworzyła się pajęczyna zmarszczek. Oczy człowieka, który wiele w życiu przeszedł i wiele wie.
- Tak, usiadłam tylko na chwilę, ale zaraz sobie pójdę.- odpowiedziała ocierając łzy wierzchem dłoni.
Staruszka nic nie odpowiedziała, tylko z kieszonki małej torebki wyciągnęła śnieżnobiałą chusteczkę obramowaną delikatną koronką. Podała ją Emilii, żeby mogła otrzeć łzy. Nie wiedzieć czemu, bezinteresowny gest kobiety wywołał w Strzelczyckiej jeszcze większą falę płaczu.
- Jednak coś panienkę dręczy. - zagaiła staruszka.
- Jestem oszustką i zmarnowałam sobie życie...- załkała Emilia. - Wszystko zniszczyłam, siebie, moich bliskich i jedynego człowieka którego tak naprawdę kochałam. Jestem nic nie warta!
- Jesteś przede wszystkim bardzo młodziutka. Pamiętaj, że błędy zawsze można naprawić i zacząć lepiej żyć a miłość jeśli jest prawdziwa to przetrwa wszystko. - powiedziawszy to uśmiechnęła się i poszła w swoją stronę, zostawiając Emilię samą. Po jakimś czasie dziewczyna zorientowała się, że w ręku nadal trzyma chusteczkę.
Już wiedziała co chce zrobić. Musi wyznać prawdę i naprawić wszystko, choćby Lewandowski się wściekł a ona całe życie musiała płacić za swój egoizm i głupotę.
Pospiesznie wydłubała z kieszeni płaszcza telefon, po czym wybrała numer Roberta. Odebrał po kilku sygnałach a w jego głosie słychać było niechęć i ledwie tłumioną złość.
- Czego chcesz?- wychrypiał z czego można było wnioskować, co robił ostatniej nocy.
- Chcę ci powiedzieć, że wszystko sobie przemyślałam. Przez to, że byłam taką suką zaprzepaściłam miłość swojego życia, a ty mi w tym pomogłeś.  Jeszcze dzisiaj wyznam prawdę i to, że razem ze mną uknułeś tę intrygę. Nie chcę tak dłużej żyć!
- Nie waż się powiedzieć ani słowa, bo nie ręczę na siebie!- wydarł się do słuchawki.
- Nie groź mi Lewandowski. Jesteś skończonym idiotą a Agnieszka jeżeli nie jest zaślepioną idiotką, to  nigdy na ciebie nie spojrzy.- odpowiedziała. Ludzie wokoło patrzyli jak wchodzi na jezdnię prosto pod rozpędzony samochód. Osoba postronna mogła uznać ją za samobójczynię. Emilia nie zauważyła rozpędzonego Audi, które z impetem uderzyło ją w bok, tak że jej bezwładne ciało przeleciało przez maskę i upadło na jezdnię niczym porzucona, szmaciana lalka.

- Stul pysk dziwko! Masz zamknąć japę i postępować według planu...- nie dokończył bo nagle po drugiej stronie rozległ się pisk a potem połączenie zostało przerwane.


     Wasyl obudził się wypoczęty jak nigdy, chociaż od wygibasów z Martyną rozbolały go plecy. Przez jedną połowę nocy nadrabiali zaległości w głębszych stosunkach damsko- męskich a drugą odsypiali. Chociaż ściślej rzecz biorąc odsypiał ją Wasyl, bo Martyna nie mogła zasnąć. Romantycznie można by rzec, że jej jestestwo było rozedrgane wybuchem namiętności, czego skutkiem był najlepszy seks w jej życiu, jednak rzeczywistość okazała się mniej różowa. Wasyl potwornie chrapał i nie było to zwykłe sapanie człowieka, z problemem krzywej przegrody nosowej. Stoper wydawał dźwięki, które normalnie w przyrodzie nie występowały. Coś jakby połączenie zranionego niedźwiedzia i upośledzonej kozy, beczącej na wietrze. Ni to charchanie, ni to świsty, ale rzecz dla ucha osoby leżącej obok zabójcza.

- Mmmmm myślałem, że śnię... - zamruczał a jego wielka łapa zanurkowała pod kołdrę, prześlizgując się po brzuchu lekarki. - Ale jesteś mięciutka i pachnąca i właśnie uświadomiłem sobie, że to nie sen.
Martyna pierwszy raz w życiu poczuła motylki. Tak jakby stado paziów królowej przefrunęło jej z pod żołądka aż po podbrzusze.
- To nie sen mój drogi...- zaczęła recytować
- To koszmar, który będzie wiecznie trwać.- zachichotał stoper i zaczął zabierać się za odkrywanie lekarki, ale telefon Martyny zawibrował na stoliku nocnym a potem zaczął wydzierać się głosem jednego z jej ulubionych wokalistów Blue Welona.
- Szlag...- zaklęła szpetnie usiłując wyciągnąć rękę po telefon, wyginając sie nad Wasylem tak, że jej obnażone piersi były na wysokości jego oczu.  Telefon zsunął się i upadł na podłogę a Martyna razem z nim i leżącym pod nią Wasylem.
- Szaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał ciaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaał.- krzyczał Welon - Astralu smak...kurwaaaaaaa mać!
- Wasilewski rusz dupę i szukaj tego złoma!- próbowała wysupłać się z plątaniny pościeli.
- Co to za kocia muzyka?- jęknął nurkując pod łóżko tak, że wystawał z pod niego tylko jego nagi tyłek.
Brzęczek nie mogła się powstrzymać i klepnęła go soczyście w zadek, aż trzasnęło. Wasyl zaś krzyknął i bez zastanowienia podniósł głowę, czego skutkiem było to, że zdrowo o nie przydzwonił Telefon przestał dzwonić a Martyna zaczęła krztusić się ze śmiechu. Na widok poczerwieniałego ze złości Wasilewskiego, trzymającego w ręku jej iphone'a opanował ją jeszcze większy napad śmiechu.
- Zabiję cię Brzęczek!- zaryczał na co lekarka wyrwawszy mu telefon uciekła do łazienki, aż przejdzie mu złość.
Czuła, że zakochuje się w Wasylu, ale przecież czasem może pozwolić sobie na odrobinkę ironii i nutkę złośliwości.
Przed chwilą dzwoniła Agnieszka. Gdyby był to ktoś inny to nawet nie fatygowałaby się żeby odpowiedzieć.
Momentalnie przypomniała sobie, że podczas gdy ona zabawiała się z Marcinem, jej przyjaciółka zmagała się z jednym z największych koszmarów w swoim życiu.
Szybko oddzwoniła i wstępnie umówiły się za godzinę. Agnieszka wracała prosto z pogotowia opiekuńczego, gdzie po przylocie trafiły dzieci.  Martyna kąpała się w pośpiechua potem z taką samą szybkością przebrała się we wczorajsze ubrania.
- Wychodzisz?- z kuchni wyłoniła się głowa Wasyla, po zapachach stamtąd dolatujących można było się domyślić, że robił śniadanie
- Dzwoniła Agnieszka, chce pogadać.
- Skończyła się nasza bajka Brzęczek.- wyszedł do niej na korytarz i objął ją w pasie. Lekarka wtuliła się w niego, kładąc głowę na jego owłosionym torsie. - Musimy zejść z obłoków i zmierzyć się z bagnem, które narobiła ta mała Strzelczycka i Kuba. Porozmawiam z nim, chociaż Bóg mi świadkiem mam ochotę porządnie mu wpierdolić. - mruknął stoper.
- Uwierz mi ja też.- oczy Martyny pociemniały ze złości, Marcin od razu wiedział, że jest bardzo podminowana bo jej prawa noga, bezwiednie stukała o podłogę.
- To jak ty spotkaj się z Agą a ja zadzwonię do Błaszcza i spotkamy się wieczorem.
- Dobrze. - pocałowała go i już jej nie było.

Godzinę później kawiarnia na Krakowskim Przedmieściu


    Agnieszka czekając na przyjaciółkę przyglądała się małżeństwu z dwójką dzieci, którzy siedzieli przy sąsiednim stoliku. Maluchy mogły mieć trzy- cztery latka w dodatku były bliźniakami, takimi samymi jak dzieci jej kuzyna.

Mogła zabrać je do domu, pod jednym warunkiem. Musieli wystąpić z Kubą jako małżeństwo i opiekować się nimi razem przez przynajmniej pół roku. Zanim zobaczyła Xawiera i Katię, była stuprocentowo pewna, że jeszcze w tym samym dniu złoży papiery rozwodowe.
Dla nich była gotowa mieszkać pod jednym dachem z człowiekiem, który od nowa rozkochał ją w sobie a potem zdradził i ośmieszył. Kochała tego skurwysyna, kochała do szaleństwa i każdy dzień z nim będzie dla niej ciężką przeprawą.
Rozmyślania przerwał jej dzwonek telefonu, nie znała numeru, ale zawsze mógł to być ktoś z ośrodka.
- Agusia?!- odezwał się płaczliwy głos po drugiej stronie linii, Aga od razu rozpoznała w nim swoją ciotkę Annę.
- Tak ciociu.- odpowiedziała uprzejmie, ale w środku aż się w niej gotowało. Miała ochotę wyznać ciotce, jak bardzo nienawidzi jej córki. Ale ostatecznie wujostwo nie byli niczemu winni.
- Agusiu słońce stało się nieszczęście! Dzwonię ze szpitala Emilia miała wypadek, właśnie ją operują!
- Co się stało?- Błaszczykowską zmroziło, na chwilę zapomniała o krzywdzie jaką wyrządziła jej kuzynka.
- Wpadła pod samochód, myślę że to była próba samobójcza. Ojciec się jej wyrzekł a pół godziny później zadzwonili do nas z Warszawy. Kochanie poinformuj jej narzeczonego, nie mamy jego numeru telefonu. Wiem, że Emilia wyrządziła ci ogromną krzywdę, ale błagam cię skarbie.
- Ciociu to jest teraz nieważne. Zaraz skontaktuję się z Robertem i przyjadę. - rozłączyła się i zamachała do Martyny, która właśnie weszła do kawiarni.
- Co się stało?- lekarka podeszła do bladej jak płótno Agi. - Źle się czujesz?
- Emilia...- wyszeptała
- Co z tą zdzirą?- warknęła Brzęczek.
- Operują ją, usiłowała popełnić samobójstwo.
- Chryste panie! Przeżyje?!
- Nie wiem.- Agnieszka stała jak otępiała.- Ciotka dzwoniła, że ją operują.
- Powinnaś  tam pojechać. - przyjaciółka położyła dłoń na jej ramieniu.
- Wiem. Muszę zadzwonić do Roberta i chyba do Łukasza też...
- O nic się nie martw, zaraz zadzwonię do Marcina, on wszystkim się zajmie.
- Martyna?- Aga złapała ją za rękę, lekko ściskając, Martyna zatrzymała się przytulając pisarkę.- Dziękuję ci.

Szpital na Banacha


    W poczekalni szpitala na Banacha czekał już Wasyl w towarzystwie Lewego, który wyglądał na mocno wstrząśniętego, ale nie załamanego. Idealnie udawał zdradę Emilii.

Wasilewski dodzwonił się także do Kuby, który obiecał przyjechać, nigdzie nie mógł jednak znaleźć Piszczka. Wcięło go zaraz po meczu z San Marino a obdzwonił wszystkich, którzy jeszcze na jeden dzień zostali w Polsce.
- Słuchaj Lewy...- zaczął stoper.- Nie chcę być niedelikatny, ale jak to było pomiędzy tobą a Emilią? Bo zastanawia mnie jedno, dlaczego Piszczek tak się wściekł i wyzywał Kubę?
Jasnobłękitne oczy napastnika spojrzały w zielono- brązowe Wasyla, Lewy doskonale wiedział, że krakowianin  nie da się tak łatwo oszukać.
- Zdradziła mnie z nim wcześniej. - odpowiedział sucho, na próżno jednak w tonie jego głosu można było szukać złości czy chociaż bólu. Był obojętny, tak jakby nie przeszkadzało mu, że jego własna dziewczyna puszcza się na prawo i Lewo.
- A dlaczego ty nie obiłeś im mordy? Nie wyglądasz mi na takiego, co łatwo odpuszcza i jest w stanie przymknąć oko na skoki w bok. - Marcin nadal drążył temat.
- Widocznie się zmieniłem. - mruknął Lewandowski odwracając wzrok.
Kłamiesz. - pomyślał stoper.
W tym momencie rozdzwonił się jego telefon a na wyświetlaczu zamigał napis "Rumiany".
- Słucham cię Wawrzyniaczku?- odebrał zaraz po pierwszym sygnale.
- Łukasz jest u mnie, dzwonił Borubar, że go szukasz. - po drugiej stronie linii odezwał się głos Kuby Wawrzyniaka.
- Emilia Strzelczycka jest w szpitalu. - przekazał wiadomość.
- Coś poważnego? Bo Piszczu nie ma chyba ochoty oglądać tej panny.
- Obawiam się, że trepanacja czaszki i takie sprawy.
- O kurwa...- zaklął szpetnie Wawrzyniak. - Zaraz go zapakuję i przywiozę. Trzymajcie się i w razie czego pilnuj Błaszczykowskiego.-
- Możesz na mnie liczyć.- mruknął Wasyl.

Godzinę później.


     Agnieszka zebrała wszystkie swoje rzeczy z hotelu i miała zamiar się wymeldować.

Gdzieś w środku miała jednak nadzieję, że spotka Kubę. To masochistyczne uczucie kłębiło się w niej już od jakiegoś czasu. Do szpitala planowała przyjechać za jakiś czas, wiedziała że będzie tam i Lewandowski i Piszczek a nie miała ochoty rozmawiać z nimi. Nie byli winni manewrów Emilii, ale w tym momencie Aga była za bardzo rozżalona. Współczuła jej i nie chciała, żeby stała się jej krzywda, ale nie potrafiła wybaczyć. Takich rzeczy się nie wybacza, one zostają głęboko w środku, jak zadra która nie pozwala goić się ranie.
Gdy wychodziła z pokoju ktoś z impetem pociągnął ją do tyłu i uniósł do góry. Po chwili znalazła się w pokoju w którym mieszkał jej mąż.
- Czego chcesz?!- ryknęła gdy postawił ją na ziemię.
- Pogadać. - odpowiedział przysuwając się w jej stronę. - To mi się należy, jesteś w końcu moją żoną!
Parsknęła szyderczym śmiechem.
- Co ty nie powiesz? A pamiętałeś o mnie, gdy ruchałeś moją kuzynkę?- zapytała jadowicie.
Błaszczykowski zamarł. Agnieszka wyrażająca się w ten sposób to przykra nowość.
- Nie spałem z nią! Ile razy mam ci to powtarzać?! Ty jesteś moją kobietą, nie ona!
- Stop. Nie jestem krową na targu, żeby być kogokolwiek własnością.
- Podpisałaś się skarbie pod aktem małżeństwa.
- Jak widać dla ciebie nie była to umowa na wyłączność!- dopiekła mu. W tym momencie wyglądała jak ucieleśnienie furii. Jej jasne oczy ciskały błyskawice i gdyby mogła zamordowałaby go wzrokiem.
Niewiele się namyślając objął ją w pasie i z impetem przyciągnąl do siebie.
Spojrzeli na siebie a potem wybuchł huragan.
Kuba zamknął jej usta pocałunkiem a jego niecierpliwe dłonie błądziły po jej ciele. Podniósł ją i rzucił na łóżko a sam upadł obok niej. Całowali się, zapominając o tym, że właściwie ich małżeństwo kończy się fiaskiem. Aga jęknęła, było jej tak przyjemnie a furia dodawała jej jeszcze odwagi. Zerwała z Kuby koszulę, orając paznokciami jego tors. Błaszczykowski zerwał z niej górne odzienie a guziki jej bluzki z suchym brzękiem posypały się po podłodze.
Poczuła jego wargi i język na swoim obnażonym ciele, wygięła się w łuk czując, że zaraz eksploduje. Wtedy usłyszała dzwonek telefonu.
Rzeczywistość upomniała się o jej uwagę.
Łóżko, śpiący Kuba i Emilia.
- Nie!- krzyknęła z całej siły i zdzieliła Błaszczykowskiego w twarz.- Nigdy więcej mnie nie dotykaj!- zeskoczyła z łóżka i zaczęła w panice szukać biustonosza i resztki garderoby.
- Sama chciałaś kochanie, więc jednak masz na mnie ochotę.- odpowiedział Błaszczykowski. Nie miał zamiaru udowadniać jej, że wcale nie spał z jej kuzynką.- Skoro wolisz wierzyć swojej kłamliwej kuzyneczce...- doskoczyła do niego i chciała uderzyć go jeszcze raz. Nigdy nie była zwolenniczką przemocy domowej, ale Błaszczykowski aż się prosił, żeby obić mu gębę. Zamiast ciosu, teraz on unieruchomił jej rękę.
- Nie próbuj słodka, bo zaraz znowu będziesz pode mną leżała.- puścił ją i wstał z łóżka. - Wyjdź, nie mam ochoty cię teraz widzieć.
- Ja ciebie tym bardziej. - odpowiedziała pospiesznie zakładając sweter a bluzkę upychając do torebki. - I nie pokazuj się w szpitalu, bo Lewandowski i Piszczek nie wybaczą ci, że doprowadziłeś moją kuzynkę do ostateczności. - powiedziawszy to trzasnęła drzwiami z całej siły i z płaczem zbiegła na dół.

Mieszkanie Wawrzyniaków

Kuba Wawrzyniak przez chwilę zastanawiał się, jak ma przekazać Piszczkowi wieści o próbie samobójczej Emilii.  W końcu golnął sobie kieliszek wiśniówki, potem drugi i postanowił wejść do jaskini lwa.
Łukasz leżał na łóżku i gdyby nie sińce pod oczami, to nikt nie powiedziałby, że jest człowiekiem zaniedbanym.  Zagoniony pod prysznic i przebrany w świeże ciuchy, wyglądał schludnie i czysto a na jego gładkim licu nie było śladu po zaroście, gdyż takowego nie posiadał.
- Musimy pogadać. - Wawrzyniak bez ceregieli siadł na łóżku.
- Nie mam ochoty na psychoterapię.- mruknął obrońca.
- A ja nie jestem psychoterapeutą, ale zostałem wydelegowany żeby powiedzieć ci że Emilia Strzelczycka usiłowała popełnić samobójstwo.- powiedział to z szybkością serii z karabinu maszynowego, tak jakby bał się że stanie mu to w gardle.
Piszczek w jednym momencie dopadł do niego i złapał za poły koszuli.
- Żyje?!- wychrypiał
- No skoro usiłowała to żyje. - odpowiedział spokojnie Rumiany.
- Gdzie leży?!- dopytywał się Łukasz.- No mówwwwwwww!- krzyczał coraz głośniej.
- Na Banacha na oddziale ratunko...- nie dokończył bo blondyn runął do drzwi a po kilku chwilach słychać było jak klnie, zakłada buty i kurtkę a potem trzaska drzwiami jak za teściową.
Chciała sie zabić! Jezus Maria! Co ona najlepszego zrobiła?! - Piszczka goniły najczarniejsze myśli. Emilia nie może umrzeć! Skrzywdziła go, ale do cholery jasnej przecież ją kochał!
____________________________________________________________________________
Kolejny rozdział za nami. Wyrobiłam się przed czasem z czego jestem niezwykle dumna. 
Właśnie uświadomiłam sobie, że zostało jeszcze pięć dni do meczu na Wembley i roznosi mnie radość. Z tej okazji prezentuję dzieło rąk Martiny i mojej myśli przewodniej. 

K'Boom?! :D
Miłego czytania dziewczyny!

               Pozdrawiam serdecznie Fiolka :*

16 komentarzy:

  1. RRRrrrrrrrrrrrrrrany! Boski rozdzialik! Aż mi się żal zrobiło Emilki! Bo żmija z niej jest, fakt, ale trepanacja czaszki, brrr. A z Lewego jest kawał tego... No wiecie czego. A Piszczulek chyba w nią naprawdę wsiąkł. Lepiej niech jej lekarze przy okazji tej operacji od razu wszystko poukładają pod deklem, tak, żeby nikogo już nie krzywdziła!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno to jest zajebiste !
    Takiego Kuby tutaj jeszcze nie było..!
    Genialne,prosze nie kończ tego bloga. ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. awwww . Ten rozdział jest nie ziemnski.
    Mimo że nie cierpie Emilii to muszę stwierdzić że człowiek czasem się zmienia i widać że Emilia cierpi przez samą siebie i Lewego. Jak przeczytałam o tym wypadku to aż mi sie jej szkoda zrobiło.
    Może i skrzywdziła osoby z jej otoczenia, ale moze zasługuję na drugą szanse? Mam nadziej ze wszystko się ułoży ;)
    http://freedoomcry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No i jak zwykle super rozdzialik:) Dużo się teraz dzieje, ale wszystko napisane ładnie, tak że da się to ogarnąć. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:) Pozdrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, co za burza emocji, mam nadzieje, że ta Emilia to wszystko poodkręca. Rozdział wspaniały. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze musi być pod górkę. Jak już Emilka chciała się do wszystkiego przyznać to wydarzył się wypadek. Powinnam jej współczuć? Jakoś nie potrafię.. tyle złego wyczyniła, że niech teraz trochę pocierpi (wiem, okropna jestem). Ale niech wyjdzie z tego cała i niech to wszystko odkręci, bo Aga i Kuba muszą być znowu razem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. uuuu :( wypadek?! A już miało być dobrze, już miała wszystko wyjaśnić!
    Niech już będzie dobrze! Niech już tam każdy już będzie z każdym.
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  8. KAAAA BOOOM! Obrazek Martiny odciągnął moją uwagę od opowiadania :D
    Szkoda mi Emilki. I tak jest zwykłą suką, ale poziom jej skurwienia coraz bardziej spada. I dobrze. Za to u Lewego rośnie, oj rośnie. Czekam na nowy1

    OdpowiedzUsuń
  9. Emilia chciała powiedzieć prawdę, mam nadzieję, że to nastąpi. Musi przeżyć, chociaż jej nie lubię ;) A może chce naprawdę się zmienić? ;) Jak zwykle mnie rozwala Martyna i Wasyl <3
    Pozdrawiam i czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie spodziewałam się, że Emilia będzie chciała powiedzieć prawdę. Ale musiało się coś stać, że oczywiście nie dane jej to powiedzieć ;c
    Błaszczykowscy się kochają, a Lewy wciąż nie chce odpuścić ;c
    Jedyny pozytywny akcent to Martyna i Wasyl <3

    OdpowiedzUsuń
  11. łooo !
    Emilia, Emilia.. trochę zrobiła mi się jej żal.
    Debilny Piszczu..
    Wasyl + Martyna <3
    Kuba, spróbuj to jakoś inaczej załatwić...
    czekam na Xawiera i Katię
    czekam na nn.
    zapraszam do mnie na nowy rozdział:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Urocze to wasze dzieło :)
    Kuba się dziwnie zachowuje... Tak to mu się raczej nie uda przekonać Agi. Piszczka mi strasznie szkoda, zwariował normalnie z tej miłości. Ale czyżby cudowna przemiana Emilii?

    OdpowiedzUsuń
  13. Rany nawet nie wiedziałam, że Emilka jest zdolna do uczuć. Uła oberwało się jej, ale nie ma co ukrywać – jest temu winna. Chrapiący Wasyl :D Heh. Uwielbiam Wasyla i Martynę. Jasne bo akurat Lewy się przyzna do wszystkiego. Trepanacja czaszki? Rany, ale się porobiło. Mam nadzieję, że Aga i Kuba się pogodzą, bo byli ekstra małżeństwem, a wcześniej parą. Piszczek jaki zakochany w niej. Ciekawe, jak wszyscy spotkają się na oddziale to czy nie rzucą się na siebie – choć Kuby nie będzie to może będzie spokojnie. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. na serio świetny rozdział. mam nadzieję, że Emilka szybko odzyska przytomność i powie prawdę wszystkim. po takim wyznaniu Aga i Kuba na pewno będą razem. chyba... czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  15. No chyba nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy z Emilią. Zresztą nikt by się nie spodziewał, bo Ty doskonale umiesz zaskakiwać czytelników :D
    W sumie szkoda Emilii, bo nawet najgorszemu wrogowi nie powinno życzyć się takich akcji, ale tak jakby należało się. I mniejsza, że człowiek się zmienia, bo tego jaka była się nie zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nagle żal mi biednej Emilki. Ona na prawdę się zakochała w Piszczku i spierdoliła taką sprawę :/ Mimo wszystko, po Adze i Kubie to chyba moja "ulubiona" para w tym opowiadaniu, tuż po Brzęczek i Wasylu xd.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar napisać "Fajny blog zapraszam do mnie" to oszczędź sobie czasu i stukania w klawiaturę.
Do reklamowania swojej twórczości służy zakładka SPAM!
Pozdrawiam Fiolka