niedziela, 23 grudnia 2012
Rozdział 9
Do końca dnia Kuba i Aga zachowywali się względem siebie przyjaźnie i ciepło, ale wcześniejszy niedoszły pocałunek zniweczył ich dobre humory.
Po zjedzonej wspólnie kolacji powiedzieli sobie przelotne "Dobranoc" i zniknęli każde w swoim pokoju.
Błaszczykowski od razu pobiegł pod prysznic, zapobiegawczo katując się strumieniami lodowatej wody. Po wszystkim owinął się ręcznikiem i padł na łóżko przeklinając w duchu, że Agnieszka nadal wywołuje w jego myślach kataklizmy.
Czuł jakby w jego duszy szalały sztormy, huragany i pożary lasów podzwrotnikowych.
Aga siedziała na skraju łóżka rozczesując swoje jasne loki. Każde pociągnięcie szczotką było osobną myślą o Kubie, przez jej głowę niczym w kinie przewijał się film z ich wspólnego życia. Ona i Kuba na basenie, pierwsza rocznica na której bawili się w wesołym miasteczku.
Błaszczykowski umazany watą cukrową, zapłakany na Titanicu. To ostatnie wspomnienie darzyła szczególnym sentymentem. Kuba za nic nie przyznałby się do tego nikomu, wiedziała tylko ona i jego kuzynka Martyna. Łzy zaczynały mu lecieć podczas katastrofy a apogeum nieszczęścia osiągał gdy Rose odrywa martwego Jacka od drzwi by po chwili ucałować jego dłonie i wypuścić miłość swego życia w toń mrocznego i zimnego Atlantyku.
Sama płakała na tym raz czy dwa, ale nigdy nie spodziewałaby się tego po tak twardym osobniku jakim był Błaszczykowski.
Zaśmiała się i poszła spać w dużo lepszym nastroju.
Następnego dnia zostawiła śpiącemu jeszcze piłkarzowi karteczkę, z informacją gdzie jest.
Ponieważ Mario Goetze wyprawiał urodziny w najmodniejszym dortmundzkim klubie "Kitsch" musiała sprawić sobie nową garderobę.
Przyjemny taksówkarz, który biegle znał angielski zawiózł ją do centrum handlowego znajdującego się niedaleko starego Dortmundu.
Aga nienawidziła zakupów, ale z konieczności czasami musiała kupować sobie nowe ciuchy, dużo lepiej wychodziło jej zamawianie w internecie.
Przejście ogromnego budynku zajęło jej dwie godziny i jak do tej pory kupiła tylko klasycznie czarne szpilki. Zrezygnowana chciała wyjść, gdy natknęła się na mały butik, wciśnięty pomiędzy dwie sieciówki.
Na manekinie w środku wisiała prześliczna sukienka-bombka w kolorze nasyconej czerwieni. Dziewczynie od razu zaświeciły się oczy, okazało się że kreacja była dla niej idealna. Zakupiła ją z wypiekami na twarzy i spojrzawszy na zegarek szybko zadzwoniła po taksówkę.
Wpadła do domu Kuby krzycząc w progu, że idzie się szykować. Szybko umyła i wysuszyła włosy, pozwalając naturalnie się skręcić. Na twarz nałożyła mocniejszy- wieczorowy makijaż, machnęła usta błyszczykiem i zeszła na dół.
Kuba czekał na nią w granatowym garniturze z śnieżnobiałą koszulą rozpiętą pod szyją. Na widok schodzącej po schodach Agi, serce niemal stanęło mu z wrażenia a oczy zalśniły ekscytacją. Aga dojrzała ten błysk a jej kobieca próżność została mile połechtana .
- Wyglądasz czarująco!- przybrał pozę Jacka z Titanica, całując dziewczynę w rękę.
- Dziękuję. Ty też świetnie wyglądasz. - odpowiedziała mu delikatnie się rumieniąc.
Podał jej swoje ramię.
- Powóz czeka madame.
Dwadzieścia minut później weszli do Kitschu obserwowani przez znajdujących się tam piłkarzy z dziewczynami.
Złożyli życzenia jubilatowi, który przez dłuższą chwilę wpatrywał się w dekolt Agnieszki.
Siedzący niedaleko Lewy po chylił się do siedzącego obok niego Leitnera, komentując przyciszonym głosem całą sytuację.
- Dowiedziałeś się co to za panienka?- zapytał.
- Reus powiedział, że Piszczek mu mówił że to jego eksia.
- Czyli nie są razem?- błękitne, zimne oczy Lewego zalśniły jak u kota patrzącego na apetyczną karkówkę.
- No nie...- odpowiedział mało inteligętnie Leitner.
Tymczasem Kuba nie odstępował dziewczyny na krok przedstawiając ją tym z którymi nie rozmawiali dzień wcześniej.
Adze przypadł do gustu Roman Weidenfeller, który pomimo opinii gbura i buraka okazał się całkiem sympatycznym jegomościem. Zbierał karty z piłkarzami z Ligii Mistrzów z czego jego koledzy złośliwie kpili. Sven Bender przyszedł ze swoim bratem Larsem, który również był piłkarzem i grał w Bayerze Leverkusen. Piszczek stojący obok bliźniaków, zaczął żartować że na pewno czasem się zamieniają podczas meczów, żeby odkryć tajniki gry przeciwnika.
Bliźniacy zaprzeczyli jakoby mieli takie pomysły.
Z drugiego końca sali rozległy się radosne okrzyki. Hummels biegł w ich stronę a jego ciemne loki y podskakiwały w takt kroków. Na nosie miał różowe okulary w kształcie serc.
- Aga! Zapraszam cię do tańca!- porwał ją na parkiet, potrącając trenera który zmierzył go groźnym spojrzeniem.
Hummels obłapił Agnieszkę wyjąc przy tym razem z wokalistą.
Aga uśmiechnęła się sztucznie, czując się lekko zażenowana.
- "Powiem ci jedno...gdy będzie ciemnoooooo, chcesz zrobić to ze mną!- krzyczał Mats.
Kuba pojawił się przy nim w ciągu sekundy i odepchnął go od Agnieszki.
- Spadaj od niej!- ryknął po niemiecku doskakując do Hummelsa z dłońmi zaciśniętymi w pięść. Stojący najbliżej Piszczek złapał Kubę do spółki z Reusem.
Mats nie miał zamiaru bić się z kolegą.
- Spokojnie stary, tylko tańczyliśmy!
- Masz trzymać łapska z daleka od niej!- dalej krzyczał Kuba.
- Błaszczykowski kurwa(trener lubił ten polski epitet) uspokójże się! Zachowujesz się jak zazdrosny mąż. Agnieszka nie jest kością o którą biją się dwa wściekłe psy.
- Ale trenerze ja się nie miałem zamiaru bić!- zaprotestował żywiołowo Hummels.
- Scheise! Stól dziób Hummels! Kłapiesz tą jadaczką jak przekupka. Agnieszka nie życzy sobie twoich końskich zalotów. Przyszła tutaj z Kubą, więc nie rób jej durnowatych aluzji. Macie ją oboje przeprosić, siebie też i bawić się w przeciwległych końcach budynku. A Agnieszkę zapraszam do tańca ja. Piszczek weź kolegę na zimne powietrze, niech ochłonie bo najpierw robi potem myśli!- trener pohukując na towarzystwo machnął władczo didżejowi, po czym zaprosił dziewczynę do tańca.
Kuba klnąc pod nosem wyszedł przed klub.
- Kurwa mać!- wyładował się przed wejściem. - Zapaliłbym!
Piszczek spojrzał na niego jak na okaz z ZOO.
- Nie przesadzasz troszeczkę? Primo Aga nie jest twoją dziewczyną, secundo Hummels jakkolwiek jest pierdolniętą gadułą nie zrobi jej krzywdy a tetrio zachowujesz się jak pies ogrodnika. Sam nie weźmiesz i innym nie dasz. Przyznaj się tępa pało, że nadal coś do niej czujesz a nie rób takich akcji.
- Co ty możesz o tym wiedzieć?
- Jestem wróżbitą Łukaszem!- zakpił Piszczek. - A poważnie ochłoń Kubulku, bo taką zapalczywością nic nie wskórasz. Albo zrób wszystko żeby wrócić do Agi, albo daj jej spokój. To fajna dziewczyna i szkoda jej na twoje fochy.
Kuba czuł się skołowany. Czuł coś do niej i właśnie to powodowało w nim taką frustrację. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, poza tym minęło cholernie dużo czasu. Nie mógł tak od razu powiedzieć jej, że nigdy nie wyleczył się z miłości do niej.
To przez nieumarłe uczucie do Ordy, rozpadł się jego związek z Agatą. Dziewczyna powiedziała mu wprost, że nie chce być w cieniu tej drugiej.
Na swój sposób kochał Agatę, ale tamto uczucie nie mogło równać się z potężnymi emocjami jakie wywoływała w nim Agnieszka.
To było jak walka z wiatrakami...
Kilka godzin później...
Agnieszka została zagarnięta przez piłkarzy Borussi. Kuba siedział ponury jak noc listopadowa popijając whisky z lodem. Nikt nie ośmielił się do niego podejść widząc, że jest w bardzo złym nastroju. Gdy tylko wyszedł trener Klopp, zagarnął Agnieszkę do taksówki. Drogę do domu Błaszczykowskiego przejechali w milczeniu.
Agnieszka nie była na niego obrażona, ale nie wiedziała o czym mieliby rozmawiać. Jej eks nie wyglądał na chętnego do szczerej rozmowy.
Po wejści do domu odwiesiła płaszcz. Chciała iść do swojego pokoju, ale Kuba podszedł do niej łapiąc ją za rękę.
Spojrzał na nią tak, że podłoga prawie usunęła jej się z pod nóg.
Stali tak patrząc na siebie i mierząc się spojrzeniami. Oboje jasnowłosi i niebieskoocy. Oboje czujący napięcie przeskakujące z jednego na drugie.
- Kuba...- dziewczyna przerwała ciszę patrząc na Błaszczykowskiego.
Uciszył ją kładąc palec na jej ustach. Jął nim poruszać, obrysowując kontury jej warg. Po chwili nakrył jej usta swoimi. Całował delikatnie i pieszczotliwie skubiąc jej wargi. Rękami przesuwał po jej nagich ramionach, przyciągając ją do siebie delikatnie, acz stanowczo. Pocałunek przybierał na sile, ich języki rozpoczęły wspólny taniec dostarczając obojgu niebywałej przyjemności. Kuba popychał Agnieszkę w stronę salonu, nie przerywając pieszczot. Upadli na sofę zupełnie zapominając gdzie są i co robią. Przez głowę Agi przelatywało milion myśli na sekundę, wszystkie nakładając się na siebie, tworząc fantastyczne miraże barw i kolorów. Zalewały ją fale szczęścia tak wielkiego, że nie była w stanie robić nic innego jak tylko brać, dawać i pławić się w tym wszystkim. Kuba mruczał jak zadowolony kocur. Miał ją pod sobą, czuł każdy skrawek jej ciała. Wilgotnymi wargami wyznaczał miłosny ślad po delikatnej skórze za uchem, sunąc w stronę jej piersi. Ubranie zaczęło go okrutnie uwierać. Ale najpierw musiał zerwać odzienie z Agi. Cholernie podobała mu się ta kiecka, ale nienawidził jej za to, że ukrywa ponętne kształty dziewczyny. W przypływie ekscytacji rozerwał przód kreacji, obnażając białe piersi dziewczyny ukryte pod fikuśną bardotką. Kuba zachłysnął się z radości, ale zaraz dostrzegł paskudną bliznę ciągnącą się od lewej piersi aż po brzuch Agnieszki. Dźwięk rozrywanej tkaniny otrzeźwił Agę. Dojrzała wzrok Kuby utkwiony w szramie.
Na pewno czuł obrzydzenie...- pomyślała zdruzgotana.
Spojrzała na Jakuba oczami spłoszonej sarny.
- Nie! Nie mogę!- odepchnęła go od siebie naciągając na siebie strzępy sukienki.- Nie powinniśmy ja... Ja przepraszam!- wyszeptała ze łzami w oczach uciekając do swojego pokoju.
Błaszczykowski został sam, zszokowany i sfustrowany.
_______________________________________________________
Przepraszam Was za poślizg, ale zbliżające Święta pochłaniają mój czas bez reszty. Gdyby tylko doba miała 36 godzin...
Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału, znowu miało być inaczej ale Błaszczykowski w tym opowiadaniu robi co chce. Nie mogę zapanować nad nim ani trochę.
:P
Wasze blogi ponadrabiam podczas Świąt, za poślizgi przepraszam Was stokrotnie.
I jeszcze życzonka!
Zdrowych, pogodnych i słodkich Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku 2013 obfitującego w piękne widowiska sportowe!
Pozdrawiam Was serdecznie! Buziaczki :* Fiolka!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uuuu... Co tu się robi.. ja się pytam?
OdpowiedzUsuńWidać że tych dwoje się jeszcze kocha. A akcja w tym klubie była super. Też chce kogoś takiego, komu będzie na mnie aż tak zależeć.
zgadzam się z osobą wyżej ;-)
OdpowiedzUsuń- - - - -
Tobie również życzę wesołych świąt ! :)
Boże, dziewczyno. Jeszcze zbieram szczękę z podłogi i ogarniam dziwne uczucie w brzuchu bo chyba za bardzo pokochałam charakter twojego Kubulka, Piszczka i Papy Kloppa. To wszystko jest tak idealnie napisane, że chciałabym czytać czytać i czytać. Widać, że Błaszczykowi bardzo zależy i trudno się pohamować. Tylko skąd ta blizna? Piszczek to naprawdę zasługuje na jakąś nagrodę, bo Kubie bez niego byłoby ciężko. Nawet nie wiesz jak cholernie chciałabym wiedzieć co wydarzy się później. Jak zwykle trudno sobie to wyobrazić, bo i tak zawsze mnie zaskoczysz. Jezu, weź napisz książkę czy coś. A obrazek na końcu... do tej pory się śmieję :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Ta końcówka po prostu boska. Tak się zastanawiam skąd ty wzięłaś taki fajny obrazek ;D Sama go przerobiłaś?
OdpowiedzUsuńRównież życzę Ci wesołych świąt :) Pozdrawiam.
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńAle opisik na końcu haha zajebisty :D
Hummels im będzie przeszkadzał ...
A co do obrazka też jestem ciekawa czy sama go przerobiłaś ...?
Pozdrawiam .. :D
Przez obrazek zapomniałam o treści bloga xD
OdpowiedzUsuńWASYL MÓJ GURU. Mało go w tym opowiadaniu było jeszcze. Może jakaś poprawka? ;p
I jaka akcja z Humim xD Boże, Kubulku, Matsik tylko tańczył! A że nie umie śpiewać, to inna sprawa. :D
Czekam na nowy, wesołych kur**! ;D ;*
Jak ja kocham Łukasza i Kloppa w twoim opowiadaniu! Po prostu szczerzę japę do ekranu, jak czytam ich teksty :D. No nie powiem, liczyłam że coś się w końcu między Kubą i Agą wydarzy. Obydwoje są zagubieni w tym co czują, zwłaszcza Błaszczykowski.
OdpowiedzUsuń+ Obrazek na samym końcu = padłam! Wasyl, mój mistrzu. :D
bardzo interesujący rozdział. zacznę od Hummelsa, gdyż spodobał mi się pomysł z okularami w kształcie serduszek. zacny widok! Aga a wielkie powodzenia wśród piłkarzy. przez nią Kubuś i Mats pobiliby się. dobrze, że powstrzymał ich trener i Łukasz. imprezka mogłaby skończyć się o wiele gorzej. czekam na kolejny! a kiedy pojawi się Wasilewski? :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!!! ;)
Przepraszam, że tek późno ale święta też pochłonęły mój czas. Rozdział bardzo przyjemnie się czytało i za szybko się skończył. Szkoda, że Aga wstydzi się tej blizny, na pewno Kuba się jej nie brzydzi. Było już tak blisko, żeby się coś między nimi wydarzyło no i nadal nic. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńEjjjjj! No jak przerywać w takim momencie!
OdpowiedzUsuńNo i Aga, weźźźźź! ;C Ja myślałam, że już będzie tak pięknie i się ułoży na nowo!
Mam nadzieję, że w kolejnym odcinku ujrzę ich szczęśliwych ze sobą ;)
http://london-is-red.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział ;)
Zazdrosny Kubus xd. No ale szkoda ze sie wystraszyla na koniec. czekam na kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńSuper,super.. bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńwww.opowiadanie-lewa.blogspot.com Zapraszam do siebie :*
Świetne!
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że Agnieszka uciekła... :(
Ciekawe jak teraz będą się zachowywać w stosunku do siebie? Czy zapomną i jak gdyby nigdy nic pozostaną nadal przyjaciółmi?
Ale...! Pewnie Robert jeszcze wkroczy...
Pozdrawiam!
hahahahahahhahahahhahahahahhahahahahhahahahah
OdpowiedzUsuńPłaczę ze śmiechu, z Piszczka i Kloppa, a wszystko już zaczęło się od fragmentu "Reus powiedział, że Piszczek mu mówił ..."
Tak niewiele dzisiaj trzeba, żebym płakała ze śmiechu.
Wszystko pięknie ze sobą tutaj współgra, ale ta końcówka doprowadziła mnie do skrajnej irytacji .. chociaż wiem, że Agnieszka mogła sobie tak pomyśleć, ale do cholery, zawsze musi coś nie wyjść ....
Czekam na następny, Wesołych ;)
Jeeezu, no, ja się dopiero połapałam, że ci komcia nie zostawiłam, ale obciach, no. To wszystko przez te święta, zajęta byłam, tyle sprzątania i w ogóle, a jeszcze do fryzjera musiałam iść i paznokcie zrobić! Ale ja tu gadam tak o sobie, a nie o opku, sorcia :D
OdpowiedzUsuńKubulek taki zwierz jest, no no, tak z niej ciuchy zdzierać, ale żeby Hummiego bić to trochę przegiął. Szkoda tego Humisiowego pysiaczka, jak już kogoś musi, to niech Lewemu przydzwoni, hehe :P
I szkoda, że Agusia uciekła, Kubulek na pewno się tej blizny nie brzydzi, on nie jest taki... A w ogóle rozdzialik świetny!
I ta kartka, ja nie wiem skąd ją masz, ale ja się prawie posikałam ze śmiechu jak ją zobaczyłam, ten anioł Wasylek to ojejciu :D:D:D:D Kubulek i Tytek jako pastuszkowie też :D:D:D
Lewy na pewno coś pomiesza.
OdpowiedzUsuńczekam na więcej.:P
Świetny rozdział! Zal mi się zrobiło Agnieszki. Choć może trochę przesadza. Kuba nie zdążył zrobić czegokolwiek, a już zwiała. Dodatkowo pochwałą dla grafika za obrazek;)
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Wariatka
Ps. Zapraszam do siebie: http://diamond-vampire.blogspot.com/
Dawaj nowy rozdział bo umrę z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńOby tylko byli dalej razem !!
Kamcia ;)
Dlaczego oni do siebie nie wrócą? Dlaczego? Sądzę że byliby znów świetną parą. Błagam dodawaj szybko następny bo nie wytrzymam. Zapraszam też do siebie na nowy rozdział www.stadion.oszalal.blogspot.com
OdpowiedzUsuńkiedy bedzie nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńNowy rozdział będzie dzisiaj albo dopiero po Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuń