sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 6



     Agnieszkę wciągnął wir namiętnych pocałunków Kuby. Przez moment wróciły wspomnienia dawnych dni i namiętnych nocy, przeplatanych czułymi słowami i słodkimi pocałunkami. Potem jednak przypomniała sobie czas obecny i sytuację w jakiej się znajduje. Zmobilizowała wszystkie swoje siły i odepchnęła Kubę.
Błaszczykowski spojrzał na nią a w jego jasnych oczach zalśnił lodowaty chłód.
- Nie podobało ci się? Moje pocałunki zmieniły się przez te lata?- zapytał drwiąco a jego usta ułożyły się w cyniczny uśmieszek.
Był wściekły. Nie panował na tym co mówi, wyglądał teraz jak archanioł Michał z obrazów włoskich mistrzów. Brakowało mu tylko lśniącego miecza w dłoni.
- Wiesz o wszystkim?- zapytała przerażona. W jej błękitnych oczach zaczęły pojawiać się łzy.
- O tym, że udajesz moją narzeczoną? Oczywiście, że wiedziałem. Kto cię do tego nakłonił?- przysunął się do niej dotykając dłonią jej brody i policzków.
Jego dotyk palił jej skórę a jego wzrok mroził serce.
To nie był dawny Kuba, którego kochała.
Nachylił się do jej ucha, dmuchając w nie delikatnie. Potem bez zapowiedzi ponownie ją pocałował.
Zmiażdżył jej usta swoimi wargami, zabroczo i brutalnie.
Agnieszka wyswobodziła się z jego stalowego uścisku wymierzając mu siarczysty policzek.
Wybiegła na korytarz łapiąc w przelocie kurtkę.
Łzy zalewały jej oczy a dusza krwawiła po tym co zrobił jej Kuba. Zadrwił z niej i potraktował jak szmatę. Chciał się mścić. Nie wybaczył jej przez te wszystkie lata.
Dziewczyna nie patrzyła dokąd zmierza. Wyszła na ulicę, przecierając załzawione oczy. Nagle zza rogu osiedlowej uliczki wyjechał rozpędzony samochód. Światła z miejsca ją oślepiły, stała jak sparaliżowana. Nie mogła się ruszyć. Zamknęła oczy a przez jej umysł przeleciało wspomnienie wypadku samochodowego w którym Filip stracił życie a ona została okaleczona.
Nagle czyjaś ręka szarpnęła ją do tyłu za kurtkę. Samochód przejechał trąbiąc zaciekle.
Silne ręce oplotły Agnieszkę w pasie.
Dziewczyna załkała ze strachu i bezsilności.
Kuba odwrócił łkającą Agnieszkę, przytulając ją do swojego torsu. Czuł jak jej ciepłe łzy moczą jego koszulę.
Wybiegł za nią z domu, czując się jak ostatni buc. Nie chciał jej ranić, to było silniejsze od niego. Żałował gorzkich słów, które wypowiedział pod jej adresem. Teraz tuliła się do niego bezbronna i drążąca ze strachu.
Bał się o nią. Czuł się tak samo jak rok temu, gdy Martyna poinformowała go o jej wypadku.
Wtedy był przy niej i teraz też jej pomoże.
Wziął ją na ręce, jakby nie ważyła więcej niż piórko. Poniósł ją do domu, układając na kanapie.
Delikatnie wytarł jej oczy chusteczką, nie wypuszczając z objęć.
- Przepraszam cię.- delikatnie ucałował opuszki jej palców.- Zachowałem się jak buc. Proszę zapomnij o wszystkim. Jestem ci wdzięczny, że przyjechałaś do mnie po tych wszystkich latach. Chcę żebyś znów była moją przyjaciółką.
Agnieszka pierwszy raz od długiego czasu poczuła się bezpieczna.
- To ja ciebie przepraszam. Nie zdziwiłabym się, gdybyś mnie nienawidził. To ja wtedy zniszczyłam nasza miłość.
- Ciiii…- położył palec na jej ustach.- Zapomnijmy o tym. Liczy się nasza przyjaźń i nic więcej. Nie rozdrapujmy starych ran.- przytulił ją mocniej do siebie.
Czuli jak na nowo rodzi się między nimi nić wzajemnej sympatii. To co w dzieciństwie dawało im poczucie bezpieczeństwa i akceptacji.
Prawdziwa przyjaźń, która przetrwa pomimo lat rozłąki i bolesnych wydarzeń. Pokona niepowodzenia i żal. Przyjaźń wykuta w skale i jak skała stała.

    Stadion Narodowy huczał rykiem tysięcy gardeł. Piłkarze na murawie z całą mocą wyśpiewywali hymn narodowy.
Kamerzysta pokazywał milionom telewidzów emocje malujące się na twarzach reprezentatwów.
- Za twoim przewodem, złączym się z narodem! Dawać, kurwa, dawać!- zaryczał Marcin Wasilewski, który pod nieobecność Kuby Błaszczykowskiego pełnił fukncję kapitana drużyny.
Kapitanowie Polski i Szwecji uścisnęli sobie dłonie, wymieniając się proporczykami. Zmierzyły się dwa surowe oblicza. Marcin Wasilewski spojrzał na swojego przeciwnika Zlatana Ibrahimowicza znanego jako magik boiskowy Ibrakadabra.
Nieustraszony Wasyl nie bał się znanego Ibry. W ciągu tego meczu, przyszło im się jeszcze kilka razy zmierzyć. Stoper skutecznie pilnował bramki w której bronił Przemek Tytoń.
Wojtek Szczęsny miał za złe trenerowi Fornalikowi, że ten nie zrobił go numerem jeden. Był przekonany o swojej wyższości nad Tytoniem. W końcu jak można było mierzyć golkipera Arsenalu z bramkarzem PSV?
Nie rozumiał tego. Jego przyjaciel Robert Lewandowski był tego samego zdania. Nie wypowiadał się na ten temat publicznie, gdyż menadżer Czarek Kucharski zabronił mu mieszać się w jakiekolwiek konflikty. Nawet wyrażać swoje niezadowolenie z faktu, że przełożono spotkanie Borussi z Realem.
Bez Błaszczykowskiego mogli sobie świetnie poradzić.
Dzisiaj Lewandowski nie miał wcale ochoty grać. Czuł się znużony. Inaczej zachowywali się francuscy zawodnicy, polskiej reprezentacji. Obraniak dwoił się i troił, aż pod koniec pierwszej połowy strzelił gola. Stadion zaryczał, skandując jego imię. Wasyl poczochrał włosy Ludo a Perquis krzyczał do niego francuskie epitety. Wszystko w geście powszechnej radości. Polacy jednak długo zwycięstwem się nie nacieszyli. Ibrahimowić szybko strzelił wyrównującego gola. Zawinił Kamil Glik, który potknął się pod bramką, umożliwiając Szwedowi drogę do bramki.
W szatni Wasilewski do spółki z trenerem obryczał zawodników. Poleciało tak zwanym mięsem. Zmotywowani Polacy wyszli do drugiej połowy. Ibrahimović strzelił jeszcze jednego gola. Stadion ryczał domagając się wyrównania. Wyrównał Łukasz Piszczek, wykiwując obrońców Szwecji. Obok piłki stał Lewandowski, którzy zarzekał się, że gol powinien być jego, gdyż piłka otarła się o jego stopę.
Pod koniec drugiej połowy Ibra szarżował na bramkę Tytonia w chęci strzelenia trzeciego gola. Z naprzeciwka wyleciał Marcin Wasilewski. Nieszczęśliwy wypadek sprawił, że obaj zderzyli się czołowo. Z nosa reprezentanta Polski buchnęła krew, podczas gdy Szwed miał rozcięty łuk brwiowy. Obaj opuścili boisko zalani krwią.
Sanitarka odwiozła obu piłkarzy do szpitala na Banacha.
W tym samym dniu dyżur miała Martyna Brzęczek.
- Wiozą nam ofiary z boiska. Wezwij chirurga będzie potrzebne szycie.- ordynator interny zwróciła się do lekarki na dyżurze.
- Czemu nie zostawią ich na izbie przyjęć?
- To są pacjenci specjalni. Izba jest zapchana ciżbą.- czterdziestoletnia Zofia Rogalska spojrzała na młodszą koleżankę z nad srebrnych oprawek.
- W porządku. Dzwonię po Koniecznego, to on ma dzisiaj dyżur.
Martyna czekała na przyjazd poszkodowanych. Po chwili w pokoju pojawiło się dwóch ciemnowłosych mężczyzn. Jeden z rozwalonym nosem miał na sobie strój Polski, drugi żółto- niebieskie barwy Szwecji.
Martyna podała Polakowi tampon, żeby zatamować lecącą krew. Tymczasem zaczęła opatrywać Szweda. Wyglądał jak Indianin, długie smoliście czarne włosy zawiązał w koka na czubku głowy. Taksował lekarkę spojrzeniem ciemnych oczu.
- Przemyję to panu a za chwilę przyjdzie chirurg i zszyje. Podam znieczulenie ogólne, będzie trochę bolało.
- Jak widzę panią to boli jakby mniej.- Ibrahimowić uśmiechnął się zawadiacko.
Wasilewski spojrzał na oboje z irytacją. Zgruchotany nos bolał go jak wszyscy diabli, do tego nie miał pojęcia jak potoczył się mecz. Młoda lekarzyca zlała go totalnie zajmując się gwiazdorem.
- Mogłaby pani nie flirtować z tym Szwedem i zająć też się moim nosem? Boli mnie. Znieczulenie nie obejmuje Polaków?- zapytał zjadliwie.
Kobieta odwróciła się do niego, tłumiąc złość.
Co za bufon.- pomyślała spoglądając w zielone oczy Wasilewskiego. Wyglądał jak zbir z pod ciemnej gwiazdy. Słyszała, że kumplował się z jej kuzynem, ale nigdy nie miała nieprzyjemności go poznać.
- On przynajmniej nie jojczy jak panienka.- odpowiedziała słodko. W jej błękitnych oczach zalśniła furia.
Sekutnica.- pomyślał Marcin.
- On ma rozcięty łuk a nie zgruchotany nos.
- Łuk brwiowy też boli. – odpowiedziała. – Zaraz przyjdzie chirurg, zajmie się pana kolegą po fachu a ja dam panu znieczulenie. Musimy zrobić prześwietlenie.
- Obym nie czekał do rana. To nie jest na dobre i na złe, gdzie lekarze pędzą na pomoc rannemu.- stwierdził jadowicie, czym jeszcze bardziej rozsierdził Martynę. Miała ochotę wyrżnąć mu w głowę czymkolwiek, chociażby i basenem.
Na szczęście szybko pojawił się Mateusz Konieczny, chirurg. Przejął szycie Ibrahimowicia, podczas gdy Martyna wstrzykiwała znieczulenie Wasilewskiemu. Zabolało go ukłucie, co przyjęła z niemałą satysfakcją, uśmiechając się pod nosem. Mężczyzna spojrzał na nią wrogo.
Masz za swoje.- pomyślała złośliwie.
Złośliwa małpa.- przebiegło przez myśli Wasilewskiego.
Obaj piłkarze zostali szybko pocerowani i odesłani do swoich hoteli.
Wynik meczu zakończył się remisem 2:2.

19 komentarzy:

  1. Jejciu, jejciu, jejciu, jejciu! Ibra i Wasylek w jednej noci! Ja normalnie umarłam i poszłam do nieba!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumie reakcji Kuby. Przecież Aga chciała dla niego dobrze, więc dlaczego tak na nią naskoczył? Dobrze, że się szybko ogarnął i ją przeprosił ;)
    Między Martyną a Wasylem iskrzy ;D
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajny rozdział. początek był dramatyczny! dobrze, że w ostatniej chwili Kuba złapał Agę, bo pewnie podzieliłaby los Filipa! mam nadzieję, że teraz będą się przyjaźnić. jednak nic nie podbije części o Marcinie Wasilewskim i Martynie! cały czas się śmiałam z tekstów obrońcy! to było wprost rewelacyjne! jednak na miejscu pielęgniarki zostawiłabym Szweda, a zajęła się Polakiem. trzeba być w takich sytuacjach patriotą. :D czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku mnie nieźle wystraszyłaś ale później rewelacja. A Wasyl przez niego się śmieje ;D
    Czekam na next i zapraszam do siebie na nowego bloga na www.przypadekmilosc.blogspot.com a na innych blogach notki dzisiaj w nocy i zachęcam do komentowania ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu biedny Wasylek. Kuba zachował się jak jakiś dzieciak. Aga chciała jego dobra a on ją tak potraktował? Na szczęście nic się jej nie stało.Czyżby Kuba coś jeszcze do niej czuł? Czekam na następny jak byś mogła to poinformuj mnie na www.stadion-oszalal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. To było słodkie! Dobrze, że Kuba ją przeprosił, bo bym z nim inaczej porozmawiała;) Szykuje się fajny wątek z Wasylem i Martyną. Nie mogę doczekać się następnego!
    Wariatka

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha! Dawać, kurw*, dawać!- pamiętam to :)
    Super. Bardzo mi się podoba ten rozdział, a najbardziej moment, kiedy Kuba ratuje Agę i przytula mocno do siebie ;) to było mega urocze ;D
    Pozdrawiam, Miśka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział ;) Kilka tych wydarzeń z meczu np. że przez Glika straciliśmy bramkę albo, że piłka dotknęła nogi Lewandowskiego i przez to powinna być to jego bramka, są mi "jakoś" bardzo znajome ;DD Zauważyłam też, że chyba w tym opowiadaniu Lewy z Kubą się nie lubią, prawda? Mam nadzieję, że to się zmieni w dalszych częściach :D Dobrze, że Kuba z Agą odnowili swoją przyjaźń. Fajnie by było, gdyby byli razem, no ale cóż nie wszystko na raz xD Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wasyl mnie po prostu rozbraja na każdym kroku. Uwielbiam go jako człowieka i piłkarza, a w twoim opowiadaniu jest mistrzem :D. Cieszę się, że Kuba i Aga odnowili swoją przyjaźń to bardzo dobrze dla ich obojga. Coś czuję, że to spotkanie w szpitalu zaowocuje między Wasylem i Martyną :D. Czekam z niecierpliwością na następny ;)
    [viking-death-march, i-bleed-it-out]

    OdpowiedzUsuń
  10. "- Za twoim przewodem, złączym się z narodem! Dawać, kurwa, dawać!" Przywołujesz chyba najpiękniej wyśpiewany hymn jaki miałam okazję kiedykolwiek usłyszeć. Nadal widzę przed oczami tego Wasyla z Przemkiem i Krychowiakiem, słyszę te ich cudowne głosy i targające nimi emocje. Boże... Mówiłam już, że uwielbiam Marcina i jego teksty? :D Znajomość jego i Martyny będzie chyba dla mnie najciekawszym wątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak, hymn odśpiewany najlepiej :)Noto biedny Wasyl cierpi, ale wiadomo gwiazdor ważniejszy XD Strasznie fajny rozdział nw czemu ale wydaje mi się że Wasyl jest zazdrosny czy coś :D
    Zapraszam do mnie:
    http://xkxoxcxhxaxm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowite jest to, jak potrafisz ubarwiać postacie. W dwóch opowiadaniach występują częściowo te same osoby, a jednak różnią się od siebie totalnie. To tylko to samo nazwisko, osobowość zupełnie inna. Czy ja muszę jeszcze dodawać, że to opowiadanie jest świetne??? A uwierz mi, jest fantastyczne!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne połączenia różnych meczy, a co najważniejsze przepięknie zaśpiewany polski hymn ♥ Brakowała mi tylko Grzesia w jakiejś akcji, ale i tak było wyśmienicie ;) W sumie to nie wiem co mam tutaj myśleć o Kubie, trochę mi się to nie podobało, że sobie tak pogrywał, ale w końcu nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jestem zadowolona tym rozdziałem. ;)
    Czekam na następny ;)
    PS : Tak, to James z NDiNZ, opowiadanie na blogspot z Grzesiem jeszcze nie jest czynne, wciąż tkwię w karmisz-zludzeniami.blog.onet.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. no wiedziałam, że coś mi nie pasuje, wydawało mi się że już wcześniej czytałam :D
    to się nazywa: bycie blondynką:D
    nadrobiłam ten i jest równie świetny co poprzedni:) akcja z nosem, rozbraja
    nowa wersja hymnu? hmmm... ciekawie by wyglądało na apelach szkolnych lub dniu Niepodległości:)) brawa dla Wasilewskiego:)

    i zapraszam na bloga nr 2:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam wszystko :D Świetny jest ten blog. Całe szczęście, że Aga i Kuba się pogodzili. No i Wasyl w tym opowiadaniu jest świetny:) Czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam do mnie na nowy rozdział http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/2012/12/rozdzia-2.html Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. WASYL...no i nic więcej dodawać nie trzeba...naprawdę jego postać dodaje takiej ciekawej barwy i humoru w każdym opowiadaniu, ale tobie wychodzi jakoś najlepiej:)
    Ach ten Kuba...jakieś głupie gierki sobie wymyślił no, ale chociaż szybko zmądrzał i się przyznał...:)
    Czekam na nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  18. serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://sick-feeling.blogspot.com/ oraz http://the-one-lie.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiesz, że jesteś genialna? :D
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar napisać "Fajny blog zapraszam do mnie" to oszczędź sobie czasu i stukania w klawiaturę.
Do reklamowania swojej twórczości służy zakładka SPAM!
Pozdrawiam Fiolka