Nie ma nic bardziej niesprawiedliwego niż nieodwzajemniona tęsknota.
To nawet gorsze niż nieodwzajemniona miłość...
Wiosna 1995 rok
Trójka dzieciaków biegła przez polną drużkę
przekrzykując się nawzajem. Dziesięcioletni chłopiec dotykając dłonią ust,
wydawał iście indiańskie dźwięki.
Starsza z dziewczynek, dziewięcioletnia Agnieszka potknąwszy się o wystający
kamień upadła na żwir, tłukąc boleśnie nadgarstek. Gdy zobaczyła krew płynącą
cienką strużką wzdłuż dłoni rozpłakała się żałośnie. Chłopiec przerwał zabawę
podbiegając do młodszej przyjaciółki. Druga z dziewczynek,sześcioletnia Emilka
również zaczęła płakać.
- Boli mnie…strasznie mnie boli!- jęczała żałośnie
Agnieszka, Emilia wtórowała jej dzielnie a głosy obu niosły się po całej
okolicy.
- Chodź Aguś zaprowadzę cię do domu. Może przemyjemy
to w strumyku?- zaproponował chłopiec. Spojrzał ze współczuciem na przyjaciółkę
zabaw.- Emilka nie płacz. Przecież tobie nic się nie stało.
- Ale Agusia się potłukła! Kuba nie krzycz na mnie
bo powiem mojej babci!
Młody Błaszczykowski spojrzał na rezolutną
sześciolatkę z naganą.
Emilka wcale nie zamierzała ustępować pod
przywódczym spojrzeniem kolegi. Wcale nie była od niego gorsza, pomimo że była
dużo młodsza i mniejsza.
Prychnęła jak mała kotka i pobiegła zawołać babcię.
Gdy zniknęła na drodze, Kuba wyciągnął z kieszeni chusteczkę higieniczną.
Zerwał przy drodze kilka listków babki lancetowatej po czym przyłożył do
krwawiącego miejsca Wytarł starannie ranę, przemywając obficie wodą mineralną. Po wszystkim przyłożył chusteczkę żeby zabezpieczyć ranę. Agnieszka spojrzała na niego z wdzięcznością.
- Dzięki Kuba.
- Nie ma za co…- zarumienił się po korzonki włosów.
Drogą nadeszły ich babcie zabierając niesforne dzieciaki do domu.
Drogą nadeszły ich babcie zabierając niesforne dzieciaki do domu.
Dwanaście lat później…
- Przestań na mnie krzyczeć! Jak ty to sobie
wyobrażasz? Że zostawię studia i wyjadę do Dortmundu? Mam tak zgnić z nieróbstwa a
ty będziesz całe dnie na treningach?- młoda kobieta spojrzała na swojego
chłopaka z wyrzutem.
- Gdybyś mnie kochała pojechałabyś ze mną.-
mężczyzna począł przechadzać się po pomieszczeniu jak tygrys zamknięty w
klatce. Małe aksamitne pudełko w wewnętrznej części kieszeni jego marynarki
ciążyło mu jak nigdy.
- Dla ciebie poszłam na studia do Krakowa, dla
ciebie podporządkowałam wszystko a ty mówisz że cię nie kocham?- w jasnych
oczach dziewczyny zalśniły łzy.
Dopadł do niej całując ją zaborczo i z pasją.
- Agnieszka ja cię przecież kocham. Pogodzimy to!
Pójdziesz tam na uniwersytet. Błagam nie rób mi tego.
Kobieta oderwała się od jego ust, czując na swoich
wargach słone łzy. Przed chwilą była całowana, jakby świat miał nigdy miał się
nie skończyć. Teraz czuła tylko pustkę.
- Odejdź Kuba. Jedź do Niemiec i zostaw mnie w
spokoju. – odwróciła się do niego tyłem patrząc na wieżowce w centrum Krakowa.
- Obyś tego nie żałowała.- urażony chłopak trzasnął
drzwiami, pozostawiając dziewczynę w głębokiej rozpaczy. Rzuciła się na łóżko
płacząc żałośnie. Kochała go, ale nie mogła rujnować mu kariery. Nie mogła
zostawić umierającej babci a on musiał jechać i rozwijać swoje umiejętności.
Był obdarzony wielkim talentem i wszyscy wróżyli mu świetlaną przyszłość. Był
także honorowy i słowny, gdyby powiedziała że zostaje dla Buni, nigdy by jej
nie zostawił. Czas uleczy jego rany. Jej także.
Może za kilka lat zdoła jej wybaczyć.
Może za kilka lat zdoła jej wybaczyć.
- Kocham cię Kuba.- zapłakała raz jeszcze patrząc na
ich wspólne zdjęcie stojące na szafce.
Ojej no!!! Fiola, ja znów przez ciebie ryczę, no!!!
OdpowiedzUsuńPysiulka
Szkoda, że Agnieszka i Kuba rozstali się w tak nieprzyjemnych okolicznościach. Moim zdaniem, pomimo wszystko, dziewczyna powinna powiedzieć mu o chorobie swojej babci, jestem przekonana, że zrozumiałby. Oboje bardzo się kochają, ale jedna kłótnia przepłacona została rozstaniem. Może za kilka lat będą w stanie ułożyć sobie życie na nowo?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciekawie się zaczyna ;) Czekam na kolejną część :))
OdpowiedzUsuńŚwietny początek... nie mogę doczekać się dalszych wydarzeń jak zwykle zaciekawiłaś mnie tym opowiadaniem ;> + a tu link do mnie http://znalescsie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPoczątek naprawdę fajny:) Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału! Dobrze, że ten blog jest na blogspocie bo czasami, jak otwierałam bez-ciebie-nie-ide to pokazywało mi, że go usunęłaś. Przy okazji zapraszam na swojego bloga http://diamond-vampire.blogspot.com/. Ostatnio dodałyśmy z koleżanką parę nowych rozdziałów:)
OdpowiedzUsuńWariatka
Cieszę się, że przypadł wam do gustu. Mam nadzieję, że dorówna bez Ciebie nie idę, chociaż historia jest całkiem inna. Już przy opowiadaniu o Przemku Tytoniu wiedziałam, że będę pisać na blogspocie, bo nawet mi jako autorce Bez ciebie się czasem nie wyświetlało.
OdpowiedzUsuńPrzeglądam wszystkie wasze blogi i jak czasem nie zostawię komentarza to jest wina mojego zapominalstwa. Sama lubię jak je piszecie, bo to motywuje. Obiecuję się poprawić!
Podoba mi się ;D
OdpowiedzUsuńJuż przed przeczytaniem wiedziałam, ze ten rozdział będzie dobry i się nie pomyliłam. Już się nie mogę doczekać, jak się to potoczy... :)
OdpowiedzUsuńNo, nie powiem, fajnie się zapowiada ^^ szkoda, że rozstali się w takich okolicznościach... no, ale obaczymy co dalej, czekam na nowy :3
OdpowiedzUsuńBardzo dobry początek. Na rozpoczęciu nigdy nie może być różowo :)
OdpowiedzUsuńPisz koniecznie dalej. Mam nadzieję , że nie masz nic przeciwko jeśli dodam twój blog do ulubionych.
P.S. Sama też zaczęłam pisać opowiadanie o piłkarzach. Wpadnij w wolnej chwili.
http://beautifulnightcity.blogspot.com/
Nie mam nic przeciwko. Jest mi bardzo miło, że dodałaś mój blog do ulubionych. Zaraz zajrzę do Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńPoczątek bardzo mi się podoba! Przykro, że musieli się rozstać, ale on nie może rezygnować z kariery, a ona też nie może rzucić dla niego wszystkiego. Z niecierpliwością czekam na następny. ;)
OdpowiedzUsuńPs. Możesz mnie informować? Też piszę o BVB, serdecznie zapraszam. i-bleed-it-out.blogspot.com :>
zaczełam czytać jeszcze raz, tak mi się spodobała twoja opowieść
OdpowiedzUsuń